Opisując zdarzenie, szwedzkie media podkreślają, że do ich kraju dotarło w ostatnim czasie wiele samotnych dzieci i nastolatków. Z dworca kolejowego w Malmö zniknęło mniej więcej 20 dzieci. Konkretnej liczby nie da się ustalić, gdzyż dzieci nie były zarejestrowane na liście uchodżców.
- Nie wiemy, kto je zabrał: czy byli to krewni, czy całkiem obcy ludzie, którzy postanowili się nimi zaopiekować - powiedział w rozmowie z gazetą "Aftonbladet" Setareh Yousefi z urzędu migracyjnego.
Annelie Larsson, odpowiedzialna za sprawy socjalne w urzędzie miasta Malmö powiedziała, że dotarły do nich sygały, że do autobusów, które mają zawieźć dzieci do miejsca zamieszkania, podchodzą nieznani ludzie. Służby przyglądają się tej sprawie.
- Obdzwaniamy różne stowarzyszenia i organizacje i informujemy, że tego rodzaju pomoc jest nielegalna. To na nas spoczywa odpowiedzialność za te dzieci - dodała Larsson.
Dzieci uchodźców zaginęły w Szwecji