Część uchodźców, którzy dziś napływają szeroką falą na Bałkany, Węgry, do Austrii i Niemiec, może się w każdej chwili pojawić u naszych granic. „Rzeczpospolita" sprawdziła, jak nasze państwo jest przygotowane na ich przyjęcie. Wnioski? Mogą być kłopoty z integracją przybyszów.
– Mamy odpowiednie siły, by ich przyjąć – zapewnia Joanna Rokicka z Komendy Głównej Straży Granicznej. Pogranicznicy ustalą, skąd i jak imigranci dotarli na terytorium Polski, pobiorą od nich odciski palców. Ci, którzy będą się starać o status uchodźcy, zostaną przekazani Urzędowi do spraw Cudzoziemców (UDSC).
Pod opieką urzędu w 11 ośrodkach przebywa 1,5 tys. osób. – W razie potrzeby zmieści się tam kolejne 2 tys. – mówi Ewa Piechota, rzecznik UDSC. Dodaje, że urząd może skorzystać z miejsc przygotowanych przez wojewodów. Może ich być 5–10, a nawet 30 tys. Ale ich baza dopiero powstaje.
Kłopotem może być jednak integracja uchodźców. – Zamknięcie wielu cudzoziemców w jednym miejscu przynosi dużo negatywnych skutków. To zderzenie różnych grup i kast, pojawia się poczucie wrogości i wyobcowania. Rodzą się niepotrzebne konflikty, dlatego ważne, by szybko rozpocząć proces asymilacji przybyszów – tłumaczy ekspert Mirosław Bieniecki z Instytutu Studiów Migracyjnych.
Na razie brak jednak np. szczegółowych planów nauki polskiego, kształcenia dzieci czy zasad podejmowania pracy przez dorosłych. Do wsparcia gotowe są za to organizacje pozarządowe, m.in. Caritas. – Czekamy na sygnał od rządu. Dotychczas nie poinformowano nas, jakie działania powinniśmy podjąć – mówi Paweł Kęska, rzecznik prasowy organizacji.
– Uchodźstwo i imigracja to pięta achillesowa naszego państwa – ostrzega Robert Krzysztoń ze Stowarzyszenia Wolnego Słowa, który od 15 lat zajmuje się tą tematyką.
Tymczasem rząd idzie na kompromis w unijnych negocjacjach. Jest skłonny przyjąć szybko kilka tysięcy uciekinierów i jednocześnie zaakceptować mechanizm podziału imigrantów w przyszłości. – Jesteśmy bardziej otwarci, bo sytuacja się zmieniła: był kryzys, teraz jest katastrofa – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Rafał Trzaskowski, minister ds. europejskich. Jego zdaniem, jeśli nasz kraj nie wykaże się solidarnością z resztą Unii, zagrożone będą strefa Schengen, jednolity rynek oraz swoboda pracy w UE. – Kluczowe jest jednak zachowanie kontroli nad imigracją do naszego kraju – podkreśla minister.