Rysunkowe żarty ze śmiercią w tle

Ukazał się wybór najlepszych prac wszechstronnego artysty Thomasa Otta

Publikacja: 01.07.2015 17:48

Foto: Kultura Gniewu

Z okładki straszy trupia czaszka. Nad nią grobowy tytuł: „R.I.P." Skrótowiec angielskiego „Rest In Peace" i łacińskiego requiescat in pace, coraz częściej używany także u nas zamiast „niech spoczywa w spokoju". Ale Thomas Ott, autor tego ponurego tomu, bynajmniej nie przeniósł się na tamten świat, choć podtytuł „Best of 1985 – 2004" mógłby sugerować, że i owszem. I że ktoś dokonał wyboru za niego, pośmiertnie.

Spokojnie, to tylko konwencja. Jak „Piosenki z Trumienki" Macieja Zembatego, tyle, że w szwajrcarskim wydaniu.

Thomas Ott, lat 49, też jest piewcą czarnego humoru i także śpiewa. Ale nie tylko. Ongiś frontman zespołu The Playboys, obecnie leader kapeli Beelzebub jest wszechstronny. Autor animacji i filmów krótkometrażowych, scenarzysta komiksowy, a nade wszystko – doskonały rysownik z ostrym pazurem, którym wydrapuje komiksy do prasy i wydawnictw. Podpisuje je swoistym logo – skrótem swego imienia i nazwiska t.o.t.t. Podobne brzmienie ma po niemiecku „śmierć": Tod.

Zejść śmiertelnych w „R.I.P" nie brakuje. Z dziewiętnastu historii, które znalazły się w zestawie – większość to kryminały. Same tytuły naprowadzają na tropy zbrodni: „10 sposobów na zabicie męża", „Masakryczne melodie", „Pomarszczona tragedia".

Wizualnie jest agresywnie: białe rysunki ryte w czarnym tle. Czym? Sztyletem, szpikulcem, igłą? Doskonała technika, by podkreślić ostrość treści.

Postaci ekspresyjne, lekko zdeformowane. Niby ludzkie, ale bardziej jak zombie: wykrzywione gęby, przesadne grymasy, wybałuszone gały. Graficzne thrillery z przymrużeniem oka. I tylko dla oka to uczta, jako że te opowieści obywają się bez słów. Jednak fabuły nic na tym nie tracą. Przypominają się nieme filmy ekspresjonistów niemieckich, gdzie grozę podbijała zdeformowana, malarska scenografia i przesadne makijaże.

Ott chętnie przyznaje się do inspiracji, których długą listę wyjawia na ostatnich dwóch stronach. Oczywiście, nie brakuje Fritza Langa czy Roberta Wiene'a, Edgara Allana Poe, Alfreda Hitchcocka, Rolanda Topora, Davida Lyncha – lecz można się zdziwić, kto i co jeszcze podsycało wyobraźnię artysty. Wśród kilkudziesięciu nazwisk i imion znaleźli się Elvis Presley, Muppet Show, Jane Birkin, Clint Eastwood, a nawet... Lolek i Bolek (w tej kolejności).

Jednak większość bohaterów Otta pozostaje bezimiennych. Tak jak „The Hero", młodzian równie umięśniony co szlachetny. Godziny spędzone na siłowni pozwalają mu czuć się pewnie nawet w szemranych zaułkach i barach. Któregoś wieczoru, tuż za jakąś mordownią, słyszy krzyki kobiety i zaraz potem dostrzega ją, szarpiącą się z mężczyzną. Bohater interweniuje, staje w obronie damy. Oj, niepotrzebnie! Bo już za chwilę jego martwe, przedziurawione nożem sprężynowym ciało, pada na pustą ulicę. Mięśnie nie pomogły, a galanteria – zaszkodziła. Ott, co.

Z karłami też trzeba uważać i nie oglądać się na nie, zwłaszcza w publicznej pralni – bo można w niej niechcący dać się uprać. Tak jak czyścioszek w całości wkręcony w bęben w story „Washing Day".

W nowelce „Goodbye!" jest na odwrót – samobójcze próby pewnego nieszczęśnika permanentnie kończą się fiaskiem. Łyka mnóstwo pastylek nasennych, popija butelką whisky – i nic; wiesza się – sznur się urywa, on ląduje na podłodze zdrów i cały; wbija sobie w bebechy rzeźnicki nóż, strzela z karabinu prosto w głowę, chwyta przewód wysokiego napięcia, skacze z okna wieżowca... Z takim samym skutkiem. Pechowiec, jest nieśmiertelny. Za to podobna sztuczka udaje się pewnemu clownowi („The Clown"), który, zanim weźmie lufę do ust i naciśnie spust, stylizuje się jak na arenę. Mózg rozpryśnięty na ścianie, ale usta wciąż rozciągnięte w uszminkowanym uśmiechu. To ostatni z jego żartów, bardzo śmieszny.

Opowieść „The Millionairs" bardzo trąci Hitchcockiem i „Psychozą". Jest ucieczka samochodem z ukradzionymi pieniędzmi, jest hotel na odludziu, nawet nie zabrakło sceny z prysznicem. Lecz choć trup ściele się gęsto, prawdziwym zabójcą okazuje się pajęczak z jadowym kolcem na ogonie. I po ptokach.

Z okładki straszy trupia czaszka. Nad nią grobowy tytuł: „R.I.P." Skrótowiec angielskiego „Rest In Peace" i łacińskiego requiescat in pace, coraz częściej używany także u nas zamiast „niech spoczywa w spokoju". Ale Thomas Ott, autor tego ponurego tomu, bynajmniej nie przeniósł się na tamten świat, choć podtytuł „Best of 1985 – 2004" mógłby sugerować, że i owszem. I że ktoś dokonał wyboru za niego, pośmiertnie.

Spokojnie, to tylko konwencja. Jak „Piosenki z Trumienki" Macieja Zembatego, tyle, że w szwajrcarskim wydaniu.

Thomas Ott, lat 49, też jest piewcą czarnego humoru i także śpiewa. Ale nie tylko. Ongiś frontman zespołu The Playboys, obecnie leader kapeli Beelzebub jest wszechstronny. Autor animacji i filmów krótkometrażowych, scenarzysta komiksowy, a nade wszystko – doskonały rysownik z ostrym pazurem, którym wydrapuje komiksy do prasy i wydawnictw. Podpisuje je swoistym logo – skrótem swego imienia i nazwiska t.o.t.t. Podobne brzmienie ma po niemiecku „śmierć": Tod.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Pulitzer’24: najważniejsze książki o Palestynie, czarnoskórych i wojnie
Literatura
Nie żyje Paul Auster
Literatura
Mróz, Bonda, Chmielarz, Puzyńska, Stachula, Masterton – autorzy kryminałów na Targach VIVELO
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo