Jankowiak: Rząd balansuje na cienkiej linie

Propozycje PO mogą kosztować 18 mld zł – ocenia ekonomista Janusz Jankowiak.

Aktualizacja: 16.09.2015 16:07 Publikacja: 15.09.2015 20:00

W programie gospodarczym PO widać jakąś koncepcję intelektualną. Drażni mnie, ale jest. W programie

W programie gospodarczym PO widać jakąś koncepcję intelektualną. Drażni mnie, ale jest. W programie PiS jej nie ma, więc mnie nie drażni. Nudzi mnie – mówi Janusz Jankowiak

Foto: Fotorzepa/Piotr Guzik

Rz: Jak pan ocenia programy ekonomiczne PO i PiS przedstawione kilka tygodni przed wyborami?

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu
: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że – nauczony wieloletnim doświadczeniem – nie ekscytuję się tak bardzo programami partyjnymi dotyczącymi gospodarki, ogłaszanymi krótko przed wyborami. Tym, co mnie w nich interesuje najbardziej, jest stojąca za nimi koncepcja intelektualna. W programie PO ona jest. Drażni mnie, ale jest. W programie PiS jej nie ma, więc mnie nie drażni. Nudzi mnie.

Premier Kopacz zapowiadała rewolucyjne zmiany. Zlikwidowanie składki na ZUS oraz NFZ i jednocześnie uporządkowanie rynku pracy przez wprowadzenie jednorodnego kontraktu to rewolucja? Jak pan ocenia te propozycje?

Powiedziałem: jako drażniące intelektualnie. Skłaniające do merytorycznej kłótni. Lubię merytoryczne spory.

Nie przedstawiono danych, według których przygotowano obliczenia, algorytmu, przykładów wyliczeń dla poszczególnych wariantów sytuacji rodzinnej i pozycji ekonomicznej Polaków.

Proszę pana – nic nie przedstawiono oprócz intelektualnej koncepcji, której punktem wyjścia jest spojrzenie na daniny obciążające pracę jako na całość. Jest to próba rozwiązania paragrafu 22: jak zwiększyć redystrybucję w systemie podatkowym tak, żeby na tym politycznie jak najmniej stracić i żeby to jak najmniej kosztowało budżet? Jak obniżyć klin podatkowy dla niektórych podatników, żeby ci, którzy muszą za to zapłacić wzrostem klina, się nie wściekli albo – co jeszcze lepsze – żeby się w tym w ogóle nie połapali.

Czy likwidacja składek na ZUS i NFZ grozi obniżeniem emerytur i spadkiem nakładów na służbę zdrowia?

No wie pan! Platforma może być intelektualnie drażniąca, ale aż tak cyniczna nie jest, żeby proponować opłacenie spadku klina podatkowego niższymi emeryturami czy pogorszeniem jakości publicznej służby zdrowia. Niższy klin oznacza niższy przypis składki. Żeby emerytura nie spadła, trzeba do tej składki dopłacić. Skąd budżet na to weźmie? Ano, od tych, którym klin podatkowy wrośnie. Oni po przekroczeniu 30-krotności średniego wynagrodzenia w gospodarce przestaną co prawda płacić składki na ZUS, ale przecież dalej będą płacić ten skonsolidowany podatek, który będzie już wówczas tylko podatkiem dochodowym, według stawki 39,5 proc. Redystrybucja jest immanentną cechą propozycji podatkowej PO.

W programie PO jest zapis: „zmniejszymy liczbę urzędników administracji centralnej", gdy tymczasem za rządów PO–PSL administracja urzędnicza drastycznie wzrosła. To poważny zapis czy chwyt pod wybory?

Niech pan da spokój!

Czy ujednolicenie systemu podatkowego i połączenie w jedną daninę PIT oznacza, że dojdzie do redukcji armii urzędniczej w ZUS, czytaj: wzrostu bezrobocia?

E tam, niech pan nie nudzi!

Czy wiadomo, ile będzie stawek podatkowych i czy utrzymają się obecne: 18 i 32 proc. ?

Tego nie wie nikt. Intelektualną koncepcję można jednak do woli kalibrować, tak żeby nie zepsuć jej istoty. Na tym polega jej urok, jak twierdzi pan przewodniczący Janusz Lewandowski. A co jest tą istotą? Ograniczenie dualizmu na rynku pracy. Zmniejszenie klina podatkowego dla najmniej zarabiających. Pozbycie się całego tego pasztetu z ulgami na dzieci, kwotą wolną, kosztami uzyskania przychodu. Wzrost redystrybucji dochodów. Platforma od liberalizmu bez przymiotników przesuwa się w kierunku „oświeconego" liberalizmu. Niektórym się to podoba, innym nie. Ale jedno trzeba jej oddać: wciąż charakteryzuje się ona odpowiedzialnością fiskalną. Jak coś kosztuje, to najpierw musi być nas na to stać. To tę Platformę – na szczęście – jeszcze odróżnia od skoczków na głowę do pustego basenu. A jest ich u nas mały legionik. I wszyscy odpowiedzialni jak diabli. Z pomysłami na ponad 100 mld, pokrywanymi przez hipermarkety, banki i lukę w VAT.

Jest odwieczna obietnica ustawy o związkach partnerskich, gdy tymczasem nie ma zapisu, czy osoby żyjące w związku partnerskim mogą się rozliczać razem. Powinna być taka propozycja?

Jest tam zapis o tym, że podstawą opodatkowania będzie dochód na głowę w rodzinie. Definicja rodziny chyba nie trafi do ustawy podatkowej. Jak pan myśli?

Premier Kopacz powiedziała: „Polacy za oknem widzą Zachód, a w swoich kieszeniach dalej mają Wschód". Dlaczego przez osiem lat rządów PO–PSL Polacy wciąż mają w portfelu Wschód?

Siła nabywcza średniej płacy w gospodarce wzrosła w ostatniej dekadzie o ponad 20 proc. Wschód to my mamy wciąż w relatywnej wydajności pracy w stosunku do Niemiec.

Stawkę 10 proc. PIT płacić mają tylko ci, którzy osiągają najniższe zarobki. Lepiej zarabiający będą, tak jak obecnie, wpadać w coraz wyższe progi podatkowe. W jakie?

Mówiłem: tego nie wiemy. Wiemy tylko, że ich klin podatkowy będzie stopniowo lub skokowo rósł. Tego mogą być pewni.

Czy w systemie upowszechnionych jednolitych kontraktów pracy powinny się znaleźć również gospodarstwa rolne?

System ma obejmować pracowników najemnych. Stąd nie ma w nim samozatrudnionych i rolników. Gdyby tu byli, system bardziej dopinałby się finansowo. Ale Platformę za dużo by to kosztowało politycznie.

Jak ma wyglądać progresja podatkowa, jakie będą progi podatkowe? Czy z programu PO wynika, jakie będą wpływy do budżetu z tytułu tych podatków i w jakim stopniu pokryją one likwidację składek emerytalnych i zdrowotnych?

Koszt dla budżetu został oszacowany na 10,2 mld zł. Nie jest do końca jasne, czy jest to tylko koszt utraconych dochodów ze skonsolidowanego podatku dochodowego, czy też wynika on z konieczności dopłat do składek emerytalnych dla tych, którym klin podatkowy spada. Ja koszty szacuję na ok. 18 mld.

Padła też zapowiedź zmniejszenia szarej strefy. Czy takie pomysły jak zatrudnienie na SMS pomocy domowej czy dorywczych pracowników są realne? A co z urlopami dla tych osób i wszystkimi kosztami pozapłacowymi?

Spadek klina podatkowego jest bez wątpienia zachętą do wychodzenia z szarej strefy. Ale tego się nie da oszacować. Estymację trzeba prowadzić z założeniem zerowych efektów dochodowych z tego tytułu. To elementarz.

Poseł PO o związkowcach: „Święte krowy. Kosztują spółki 0,5 mld zł". Etaty związkowe powinny być zlikwidowane?

Uważam, że tak. Ale nie trzeba wylewać dziecka z kąpielą. Moim zdaniem ujednolicona reprezentacja związkowa do negocjacji z pracodawcą jest minimum, które powinno też wpływać na spadek rozdrobnienia związkowego, czyli w efekcie na koszty.

Co z naliczaniem emerytur? To zmiany reformy z 1998 roku czy tylko niezauważalne zmiany dla przyszłych emerytów?

Powtórzę: marginalizacja drugiego filaru była poważnym błędem PO. Ale nie naruszono podstawowej zasady: wysokość emerytury zależy od zebranych składek. Propozycje podatkowe Platformy nie zmieniają tego fundamentu. Ale nadgryzają zasadę, zgodnie z którą sam zbieram na swoją emeryturę. Redystrybucja dochodów w ramach ujednoliconego podatku dochodowego sprawia, że na emeryturę niektórych w powszechnym systemie składać się będzie też budżet. Budżet, czyli my, już teraz składa się na emerytury tych, którzy są poza systemem powszechnym. Nie wiem, jak to się skończy, ale wiem jedno: manipulacja przy podstawowych regułach nie służy stabilności systemu. Wciąż mam obawy, że za którymś obrotem politycznego koła wrócimy do systemu zdefiniowanego świadczenia emerytalnego. I to będzie żałosny koniec.

Prezydent Andrzej Duda chce dać możliwość przewalutowania kredytów hipotecznych wszystkim dłużnikom, niezależnie od tego, jak duże mieszkanie czy dom kupili za pożyczone w banku pieniądze. Jak pan to ocenia?

Pozwoli pan, że ocenię, kiedy już poznamy ostateczny projekt zapowiadanej przez prezydenta ustawy.

W programie PiS zabrakło dwóch sztandarowych do tej pory postulatów, wyrażanych głównie przez prezydenta – obniżenia wieku emerytalnego i zwiększenia kwoty wolnej od podatku. Jak pan myśli, dlaczego?

Może przez przeoczenie? Może przez nagłe oświecenie? Kto to wie?

Jak pan ocenia propozycję PiS 15-proc. stawki CIT dla małych firm? Jakie będą koszty obniżki z 19 do 15 proc.?

Firmy naprawdę małe, mikroprzedsiębiorstwa, nie płacą w Polsce CIT. Zdefiniowanie firm małych, objętych preferencyjną stawką CIT, przez kryterium obrotów do kilku milionów złotych skłaniać będzie do optymalizacji podatkowej, w tym wypadku przybierającej postać rozdrobnienia. Na przykład firma męża stanie się dwoma firmami: męża i żony. Preferencyjne stawki podatkowe zawsze przegrywają ze stawkami ujednoliconymi. Rozumiem, że PiS to rozumie.

PiS i PO jak jeden mąż proponują minimalną stawkę za godzinę pracy 12 zł. Możliwe?

Wszystko jest możliwe. Ale nie wszystko, co możliwe, ma sens. Jak narzucisz przedsiębiorcy minimalną ustawową stawkę godzinową przy umowach cywilnoprawnych, to on nałoży na pracownika ryczałtowy zwrot kosztów wypożyczenia narzędzi do pracy: ołówków, łopat, młotków i innych takich. W Niemczech przerabiamy to masowo. Warto?

Jak pan ocenia przyszłoroczny budżet? Nie jest zbyt optymistyczny? To budżet na wybory?

Ten budżet jest poddany rygorom stabilizującej reguły wydatkowej. Dostrzegam w nim ślady trendów ogólnych, czyli spadającej skłonności do zacieśnienia fiskalnego, ale też lokalny osad wyborczy. Cieniem na tym budżecie kładą się dużo ważące ulgi rodzinne Platformy. Widzę też ryzyko po stronie dochodowej. Ale szaleństwa nie dostrzegam. Zresztą – co powtarzam do znudzenia – budżet państwa jest tylko jednym z elementów służących do oceny pozycji całego sektora finansów publicznych.

Zakładane na 2016 r. ponad 54 mld zł deficytu odpowiada około 2,9 proc. planowanego PKB, czyli blisko narzuconego przez UE progu 3 proc. PKB. Czy rząd nie wykazuje się brakiem odpowiedzialności?

Ścieżka konsolidacji fiskalnej prezentowana kilka miesięcy temu jest już nieaktualna. Nie podoba mi się to. Ale moje niezadowolenie rząd może mieć w nosie. Gorzej z pomrukami Komisji Europejskiej. Plany fiskalne na 2016 r. i te dalsze, zaprezentowane w programie PO, są balansowaniem na cienkiej linie. To pewne.

— rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Rz: Jak pan ocenia programy ekonomiczne PO i PiS przedstawione kilka tygodni przed wyborami?

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu
: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że – nauczony wieloletnim doświadczeniem – nie ekscytuję się tak bardzo programami partyjnymi dotyczącymi gospodarki, ogłaszanymi krótko przed wyborami. Tym, co mnie w nich interesuje najbardziej, jest stojąca za nimi koncepcja intelektualna. W programie PO ona jest. Drażni mnie, ale jest. W programie PiS jej nie ma, więc mnie nie drażni. Nudzi mnie.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?