- Funkcjonuje ponad 60 definicji firmy rodzinnej, nie można ich rozpatrywać tylko w ujęciu ekonomicznym, ale dochodzą także silne emocje i sentymenty – mówi Katarzyna Gierczak-Grupińska, prezes rodzinnej spółki Gelg oraz fundacji Firmy Rodzinne. Wtórował jej prof. Jerzy Hausner. – Firma rodzinna jest zakorzeniona, musi rozwijając się nie odwracać się od tego dziedzictwa, inaczej zatraci tę odróżniającą ją właściwość - mówił
Na ten aspekt prowadzenia działalności zwracali uwagę także inni przedsiębiorcy, zarządzający rodzinnymi firmami. – My staramy się nie postrzegać naszej spółki wyłącznie z tej perspektywy, mamy inwestora, w zarządzie zasiadają inne osoby. Nie jestem pewien czy moje dzieci będą chciały to kontynuować, dlatego nie chcemy utożsamiać firmy wyłącznie z rodziną - mówił Adam Krzanowski, współzałożyciel i prezes Grupy Nowy Styl.
- Ja również nie wiem, czy chciałbym by moje dzieci w przyszłości przezywały taki sam stres i tak ciężko pracowały. Nie wiem czy chciałbym dla niej takiej perspektywy jak moja gdy 24 lata temu zakładałem pierwszą firmę – mówi Grzegorz Hajdarowicz, prezes grupy Gremi, wydawcy m.in. „Rzeczpospolitej" . Jego zdaniem wygodnym scenariuszem uniknięcia podejmowania trudnych decyzji związanych z sukcesja jest wprowadzenie firmy na giełdę. – Wtedy dzieci mogą wejść do zarządu bądź rady nadzorczej, a ewentualnie tylko utrzymywać się z wypłacanej dywidendy – dodał Grzegorz Hajdarowicz.
Z badań EY wynika, że bardzo niewielu młodych ludzi chce przejmować firmy swoich rodziców – wśród studentów z takich rodzin jest to ok 5 proc. – Jednak gdy kończą studia odsetek pozytywnych odpowiedzi jest już wyższy. Jednak akurat ludzie wychowani w rodzinach przedsiębiorców mają silną potrzebę stworzenia czegoś własnego, a nie tylko przejmowania dzieła rodziców - mówi Bartłomiej Smolarek, partner, Dział Doradztwa Transakcyjnego EY.
Z koeli Ryszard Florek, prezes i założyciel Fakro, o giełdzie póki co nie myśli. – Rodzina zarządza firmą choć już moja zona z zarządu się wycofała – mówił. Jego zdaniem nie dla wszystkich właściwą receptą na przyszłość jest dynamiczny rozwój za wszelka cenę. – W niszowych branżach nie ma to sensy, ewentualne korzyści wynikające z efektu skali nie muszą tego rekompensować. Jednak w branży takiej jak nasza trzeba podejmować odważne decyzje, wchodzić na rynki zagraniczne – dodał.