Andriejew tłumaczył, że wypowiadając słowa o tym, że to Polska jest odpowiedzialna za katastrofę września '39 miał na myśli, że polityka polskiego rządu w latach 30. ubiegłego wieku doprowadziła do katastrofy Polski właśnie. Podkreślił, że nie miał zamiaru obrażać polskiego narodu.
Ambasador Andriejew podkreślił, że Rosja czci bohaterstwo Polaków wobec nazistowskiej agresji i ich walkę ramię w ramię z Armią Czerwoną.
- Co do stanowiska jednak w sprawie negowania roli ZSRR w walce z hitlerowskimi Niemcami i pomników na terenie Polski nasze stanowisko pozostaje niezmienne - zaznaczył Andriejew. Podkreślił, że obydwa kraje mają inne poglądy na historię. Nie należy się o to obrażać, ale szanować uczucia drugiej strony - stwierdził . Oddajemy szacunek polskim ofiarom stalinizmu, ale oczekujemy też szacunku dla tych, którzy spoczywają w polskiej ziemi - oświadczył Andriejew, wspominając o demontażu pomnika generała Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie.
Ambasador podtrzymał również swoją opinię o tym, że stosunki między Warszawą a Moskwą są najgorsze od 1945 roku.
Ambasadorowi nie wręczono noty protestacyjnej. Komunikat MSZ opublikowany po spotkaniu z Andriejewem wspomina jedynie o tym, że w związku z jego wypowiedziami "przedstawiono mu stanowczy protest" oraz wyrażono nadzieję, że "kolejne wypowiedzi i działania Ambasadora Federacji Rosyjskiej w Warszawie nie będą tak kontrowersyjne jak dotychczas".