Do wzięcia atrakcyjne działki po fabrykach

Parcele z pozwoleniem na budowę są najbardziej poszukiwane. O sukcesie inwestycji często decyduje czas.

Publikacja: 01.08.2015 11:59

Osiedle Palladium na warszawskim Tarchominie, deweloper: Dom Development

Osiedle Palladium na warszawskim Tarchominie, deweloper: Dom Development

Foto: materiały prasowe

W Warszawie oferta terenów pod budownictwo wielorodzinne systematycznie się kurczy, a ciekawych propozycji jest niewiele - ocenia Edyta Krakowiak, ekspert z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości (WGLiN). – Wielkie tereny pod osiedla trafiają się albo na obrzeżach Warszawy, albo w rejonach poprzemysłowych, gdzie pozostały zabudowania do wyburzenia – opowiada.

Dodaje, że największa podaż takich terenów jest na Białołęce i na obrzeżach Bemowa, a poprzemysłowe nieruchomości znajdziemy na Woli i Pradze–Północ. – W Wilanowie mamy wolne tereny pod niskie budynki z ograniczoną liczbą mieszkań oraz pod osiedla domów jednorodzinnych – mówi Edyta Krakowiak. – Takich terenów nie ma w Śródmieściu, na Żoliborzu, Starej Ochocie, trudno je też znaleźć na Mokotowie i Ursynowie – mówi Edyta Krakowiak.

Mały popyt na domy

Z analiz WGLiN wynika, że w ofercie najwięcej jest terenów pod osiedla domów jednorodzinnych. – Zainteresowanie deweloperów takimi nieruchomościami jest jednak umiarkowane. Popyt na domy jest bowiem ograniczony ze względu na możliwości kredytowe klientów – tłumaczy Edyta Krakowiak. – W Warszawie ceny gruntów pod budownictwo wielorodzinne rosną. Właściciele często je przeszacowują. Rabaty są możliwe, jeśli parcela ma jakiś mankament – jest źle skomunikowana, położona w gorszej lokalizacji, np. przy torach czy trasach szybkiego ruchu – dodaje.

Jak zauważa przedstawicielka WGLiN, na zniżki nie ma co liczyć przy cenach gruntów do 1,4 tys. zł wobec 1 mkw. PUM, czyli powierzchni użytkowej mieszkań, jaką można uzyskać na danym terenie. – Rabaty dotyczą działek drogich, których cena do 1 mkw. PUM jest szacowana powyżej 1,4 tys. zł, niejednokrotnie sięgając 5 tys. zł – dodaje.

Jarosław Mikołaj Skoczeń, ekspert Emmerson Realty, firmy doradczej i pośredniczącej w obrocie nieruchomościami, ocenia, że ruch na rynku działek jest duży. – Deweloperzy ruszają z nowymi inwestycjami i przygotowują się do kolejnych – wyjaśnia Skoczeń. – Po wielu latach stagnacji widać ożywienie także na rynku domów w zabudowie szeregowej. Niewielką poprawę widać też w segmencie budynków wolnostojących – dodaje.

Ekspert z Emmersona zauważa, że na rynek działek budowlanych trafiają grunty po uaktualnieniu planów zagospodarowania przez gminy. – Sporo działek rolnych przekwalifikowano na budowlane. Część właścicieli terenów, którzy czekali na zwyżki cen, ma już dość czekania, więc wystawia parcele na sprzedaż – mówi Jarosław Mikołaj Skoczeń. – Coraz bardziej atrakcyjne, a co za tym idzie droższe, są działki w promieniu 30 km od centrum miasta, a to za sprawą m.in. obwodnic, które pozwalają szybciej dojechać do śródmieścia.

Ekspert z Emmersona zwraca też uwagę, że na rynek wracają małe, rodzinne firmy budowlane, które po załamaniu się rynku miały duże problemy z płynnością finansową.

Parcela od rolnika

We Wrocławiu, jak mówi Mateusz Krystosiak, ekspert agencji NowodworskiEstates, ciekawe oferty na rynku działek są mało dostępne w szerokiej sprzedaży, leżą bowiem w szufladach.

– Terenów pod osiedla właściwie nie ma. Do oferty często trafiają zabudowane tereny przemysłowe, ale plany zagospodarowania przestrzennego blokują tam jakiekolwiek inwestycje mieszkaniowe – zwraca uwagę Mateusz Krystosiak.

Dodaje, że największa podaż jest na obrzeżach miasta i za miastem. – Działki często sprzedają rolnicy, uzyskując dla nich warunki zabudowy – zauważa ekspert agencji NowodworskiEstates. Dodaje, że w latach 2010–2011 ludzie kupowali działki pod Wrocławiem, głównie z powodu korzystnych cen. – Chcieli tam budować domy, ale życie zweryfikowało ich plany i zostali w mieście. W efekcie miejscowości w promieniu 10–12 km od Wrocławia oferują sporo gruntów. Najtrudniej o parcelę w szeroko pojętym centrum – opowiada Mateusz Krystosiak. Najwięcej jest gruntów pod zabudowę jednorodzinną – domy wolnostojące lub szeregówki.

W Krakowie z kolei podaż gruntów jest stosunkowo duża. – Problem w tym, że wiele ofert nie jest przygotowanych do sprzedaży. Często bowiem nie są objęte planami zagospodarowania – tłumaczy Maciej Trela, prezes sieciowej agencji Północ Nieruchomości. – W takim przypadku konieczne jest uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy (tzw. WZ). Inwestorzy zaś szukają terenów z pozwoleniem na budowę. Na etapie WZ niezadowolony sąsiad może łatwo inwestycję opóźnić lub nawet zablokować, a przy finansowaniu projektu kredytem o jego sukcesie decyduje czas. Rozwiązaniem jest często podpisanie umowy przedwstępnej. Warunkiem zawarcia transakcji jest uzyskanie pozwolenia na budowę przez poszukującego – tłumaczy prezes Północy. Maciej Trela zwraca uwagę, że duże tereny inwestycyjne na rynku pojawiają się sporadycznie. – Takie oferty znajdziemy przede wszystkim na obrzeżach miasta. Bywa, że tereny są uwalniane po wyburzeniu starej zabudowy przemysłowej. Na przykład w miejscach dawnych fabryk ZPC Wawel powstają apartamentowce – opowiada Maciej Trela. – Bardzo duża inwestycja jest też realizowana na części dawnego lotniska w Czyżynach oraz terenie ogródków działkowych przez Budimex Nieruchomości – dodaje prezes. Jak mówi, najtrudniej jest znaleźć oferty blisko Starego Miasta, Kazimierza czy Starego Podgórza. – Jeśli takie oferty trafiają na rynek, to szybko znajdują nabywców, pod warunkiem że są rozsądnie wycenione – zastrzega.

Z analiz agencji Północ Nieruchomości wynika, że oferty na rynku działek pod bloki wielorodzinne są mocno zróżnicowane. – Są parcele zarówno pod małe inwestycje do 1,5 tys. mkw. PUM, jak i większe – nawet do kilkudziesięciu tysięcy mkw. PUM – mówi Maciej Trela. – Nasi klienci pytają najczęściej o grunty do 2 tys. mkw. PUM, ale takich ofert jest najmniej. Ceny gruntów są stabilne, z lekką tendencją wzrostową. Najtaniej jest na obrzeżach miasta, gdzie teren inwestycyjny można kupić za ok. 600 zł/PUM. W bardzo dobrych lokalizacjach, nie licząc Starego Miasta, ceny sięgają 1,5 tys. zł/PUM. Oferty z pozwoleniem na budowę są średnio o 25 proc. droższe.

—aig

W Warszawie oferta terenów pod budownictwo wielorodzinne systematycznie się kurczy, a ciekawych propozycji jest niewiele - ocenia Edyta Krakowiak, ekspert z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości (WGLiN). – Wielkie tereny pod osiedla trafiają się albo na obrzeżach Warszawy, albo w rejonach poprzemysłowych, gdzie pozostały zabudowania do wyburzenia – opowiada.

Dodaje, że największa podaż takich terenów jest na Białołęce i na obrzeżach Bemowa, a poprzemysłowe nieruchomości znajdziemy na Woli i Pradze–Północ. – W Wilanowie mamy wolne tereny pod niskie budynki z ograniczoną liczbą mieszkań oraz pod osiedla domów jednorodzinnych – mówi Edyta Krakowiak. – Takich terenów nie ma w Śródmieściu, na Żoliborzu, Starej Ochocie, trudno je też znaleźć na Mokotowie i Ursynowie – mówi Edyta Krakowiak.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?