Rawa Ruska to atak na wszystkie zmysły. Patrzysz i nie wierzysz, że graniczny szlaban w Hrebennem został ledwie kilka kilometrów z tyłu. Przez te kilka kilometrów wszystko wokół poszarzało, zbiedniało i zaczęło się rozpadać, ruszyły moskwicze. Mnóstwo moskwiczów. Tak jakby to był jedyny samochód, jaki w Rawie Ruskiej wolno mieć.
Młoda para właśnie idzie do ślubu, za nią orszak skromnie ubranych ludzi. Przed nimi maszeruje chłopak z ukraińską flagą na długim drzewcu. Jest pierwsza sobota Euro 2012, kilka godzin do meczu Portugalia – Niemcy we Lwowie. Dla wielu jadących na turniej kibiców przygraniczna bieda będzie pierwszym kontaktem z Ukrainą. Mylącym, bo ten kraj taki nie jest. Albo inaczej: nie jest tylko taki i nie jest przede wszystkim taki. Ale oni to dopiero będą odkrywać.