Gdy 31 października doszło do katastrofy rosyjskiego samolotu należącego linii lotniczej Kogalymawia nad wyspą Synaj zginęły 224 osoby. Samolot leciał z Szarm el-Szejk do Petersburga. Rosyjskie władze zawiesiły wowczas wszystkie połączenia lotnicze z Egiptem. Podobnie postąpiły niektóre linie lotnicze Niemiec, Wielkiej Brytanii oraz Francji. Od tamtej pory rosyjskie służby ewakuowały stamtąd kilkadziesiąt tysięcy swoich turystów. Kilka dni temu Moskwa potwierdziła, że przyczyną katastrofy samolotu był zamach bombowy. Z kolei władze w Kairze od początku utrzymywały, że nie był to zamach.

Ale nawet to nie odstrasza rosyjskich turystów, którzy znaleźli sposób by dotrzeć do Egiptu. Rosyjski dziennik Kommiersant podaje, że Rosjanie wciąż kupują wycieczki i latają do Szarm el-Szejk oraz Hurghady poprzez białoruski Mińsk. Korzystają na tym białoruskie firmy turystyczne, które oferują zakazane w Rosji kierunki wypoczynku.

Co więcej, cena oferowanych przez białoruskie firmy wycieczek do Egiptu jest nawet o 100 proc. wyższa od tej, która była przed zakazem lotów w Moskwie. Najciekawsze jest to, że rosyjskie firmy turystyczne po tragedii samolotu odnotowały wzrost zainteresowania egipskimi kurortami. Rosyjscy turyści korzystają z usług białoruskiej linii lotniczej Belavia, która wciąż lata do Szarm el-Szejk oraz Hurghady. Rosyjskie biura turystyczne szacują straty na kwotę ponad 200 mln dolarów. Według danych rosyjskiego urzędu statystycznego Rosstat, w 2014 roku Egipt odwiedziło ponad 2,6 mln Rosjan.