Otoczenie Andrzeja Dudy już zapowiada, że nowy prezydent zwolni część z ok. 350 pracowników kancelarii głowy państwa, w tym pracujących w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Hamulcem mogą być jednak pieniądze na odprawy dla zwalnianych, których tegoroczny budżet Kancelarii nie przewidział. Chodzi o miliony złotych, bo średnie wynagrodzenie w Kancelarii to ok. 9 tys. zł miesięcznie, a kierownictwa - ok. 17 tys. zł.
- Docierają do nas informacje, że w ostatnim czasie wzrosły wydatki w Kancelarii Prezydenta, a to na nagrody, a to na nowe umowy. I że topnieje budżet, który musi starczyć nowemu prezydentowi jeszcze na pięć miesięcy. Brak pieniędzy na pewno utrudni zbudowanie takiej kancelarii, jaką chciałby mieć nowy prezydent - mówi „Rzeczpospolitej" bliski współpracownik Andrzeja Dudy.
Poważne kadrowe ruchy w otoczeniu nowego prezydenta to - przy zmianie władzy - nic nowego. W 2010 r. po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej wymieniono nie tylko kierownictwo Kancelarii Prezydenta (jej szef Władysław Stasiak również zginął w Smoleńsku), nowy jej szef Jacek Michałowski zapowiedział zwolnienie ok. 80 pracowników. Rozwiązał trzy biura, których szefami byli bliscy współpracownicy Kaczyńskiego (m.in. Biuro Inicjatyw Społecznych), pracę straciła np. Małgorzata Gosiewska, żona zmarłego w katastrofie smoleńskiej posła PiS Przemysława Gosiewskiego.
Minister Michałowski zapowiadał powrót do zatrudnienia z końcówki drugiej kadencji Aleksandra Kwaśniewskiego - czyli ok. 250 osób. Ale plan nie został zrealizowany - Kancelaria Bronisława Komorowskiego zatrudnia obecnie 346 pracowników (łącznie z sześcioma pracownikami Biura Społecznego Komitetu Ochrony Zabytków Krakowa), a w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego zatrudnionych jest kolejnych 66 pracowników - w sumie 406 pracowników (z kontroli Najwyższej Izby Kontroli wynika, że ich roczne wynagrodzenia kosztują budżet ponad 46 mln zł). O ile jednak w 2010 r. Kancelaria Prezydenta otrzymała z budżetu 177,7 mln zł, w tym roku jej budżet jej znacznie skromniejszy - 167 mln zł.
Poseł PiS Maks Kraczkowski napisał na Twitterze, że Kancelaria podpisuje obecnie dużo umów o pracę z osobami, które pracowały dotychczas na umowę o dzieło - chodzi m.in. o ekspertów. To próba zabezpieczenia ich przed zwolnieniami i zagwarantowanie odprawy. - Decyzją prezydenta umowy takie podpisuje się lawinowo - mówi „Rzeczpospolitej" Kraczkowski. Kancelaria nie odpowiedziała na nasze pytanie ile umów o prace podpisano w ciągu ostatniego miesiąca. Zapewniła jedynie w odpowiedzi dla "Rzeczpospolitej": "Osoby, które zostały zakwalifikowane do Prezydenckiego Programu Eksperckiego były zatrudnione na podstawie umów zlecenia i Kancelaria Prezydenta RP nie zawarła z nimi umów o pracę".