Kopacz ujarzmia PO

Masowymi dymisjami premier Ewa Kopacz uzyskała osobistą kontrolę na Platformą Obywatelską. Ale nikt w partii - nawet jej otoczenie - nie ma złudzeń, że kupiła sobie czas tylko do wyborów

Aktualizacja: 11.06.2015 17:44 Publikacja: 11.06.2015 17:31

Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Pierwszy, niezbędny krok został zrobiony - takie przekonanie dominuje wśród posłów Platformy po masowych dymisjach w rządzie, które premier Ewa Kopacz ogłosiła w środowy wieczór.

- Z analiz robionych na użytek kampanii prezydenckiej wynikało, że nierozliczone afery - zwłaszcza afera taśmowa z jej ośmiorniczkami i drogim winem - były głównym powodem wściekłości wyborców na Platformę. W dużej mierze przez to Bronisław Komorowski przegrał wybory - twierdzi jeden ze sztabowców. Ponieważ po wycieku akt ze śledztwa taśmowego do Internetu, afera odżyła, Kopacz stanęła pod ścianą.

- Namawialiśmy ją na przeprosiny i masowe dymisje nagranych ministrów od dłuższego czasu. Nie chciała tego zrobić. Tak naprawdę zmusił ją ten wyciek - twierdzi bliski współpracownik pani premier. Inny nasz rozmówca z jej kręgu: - Nie mogła ryzykować, że cokolwiek jeszcze wypłynie. Wiemy, że nagrania zostały już skopiowane i krążą na czarnym rynku. Trzeba było wyrzucić wszystkich, którzy do wyborów mogliby zostać zaatakowani taśmami.

W tej chwili powszechne jest oczekiwanie, że nastąpi krok drugi - i zmiany obejmą także partię. Tak się składa, że większość polityków, których Kopacz usunęła ze stanowisk państwowych, pełni także ważne funkcje w Platformie. Odchodzący marszałek Sejmu Radosław Sikorski jest wiceprzewodniczącym PO, a zdymisjonowanych zostało także czterech regionalnych baronów: minister skarbu Włodzimierz Karpiński (Lubelszczyzna), wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski (Zachodniopomorskie), wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz (Śląsk) oraz minister sportu Andrzej Biernat (Łódzkie), który jednocześnie jest także sekretarzem generalnym PO, czyli szefem partyjnych struktur. Według naszych ustaleń, że część z nich może stracić eksponowane miejsca na listach wyborczych. W partii żywe są też spekulacje, jeszcze przed wyborami Kopacz zamierza pozbawić Biernata stanowiska sekretarza generalnego. - Czy ma na to polityczną siłę? Przecież Biernat jest liderem jednej z partyjnych frakcji, tzw. spółdzielni - pytamy jednego z doradców pani premier.

- W tej chwili Kopacz może bardzo dużo. Do wyborów ma absolutnie wolną rękę - twierdzi nasz rozmówca. - Wykorzystanie tego czasu to jej jedyna szansa na utrzymanie władzy w Platformie po wyborach parlamentarnych.

Pierwszy, niezbędny krok został zrobiony - takie przekonanie dominuje wśród posłów Platformy po masowych dymisjach w rządzie, które premier Ewa Kopacz ogłosiła w środowy wieczór.

- Z analiz robionych na użytek kampanii prezydenckiej wynikało, że nierozliczone afery - zwłaszcza afera taśmowa z jej ośmiorniczkami i drogim winem - były głównym powodem wściekłości wyborców na Platformę. W dużej mierze przez to Bronisław Komorowski przegrał wybory - twierdzi jeden ze sztabowców. Ponieważ po wycieku akt ze śledztwa taśmowego do Internetu, afera odżyła, Kopacz stanęła pod ścianą.

Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli