Bez odszkodowania za śmierć z rąk UB

Rodzina zamordowanego przez ubeków i potajemnie pochowanego młynarza nie ma szans na zadośćuczynienie.

Aktualizacja: 08.06.2015 15:00 Publikacja: 07.06.2015 21:02

Bez odszkodowania za śmierć z rąk UB

Foto: 123RF

Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w mocy wyrok sądu okręgowego o odszkodowanie i zadośćuczynienie za pozbawienie życia Józefa Niechody, który został zabity przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w Bielsku Podlaskim. Wnioskowała o nie rodzina zamordowanego. Swoje roszczenia oparła na ustawie z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Sąd uznał, że nie ma dowodów, aby Niechoda prowadził świadomą działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości. I to pomimo tego, że ubecy podejrzewali go o współpracę z organizacją Wolność i Niezawisłość.

Józef Niechoda po wojnie prowadził młyn w miejscowości Boćki na Podlasiu. W grudniu 1949 r. zatrzymali go funkcjonariusze UB w Bielsku Podlaskim, podstawą stał się donos, że posiada on broń.

„Funkcjonariusze rozpoczęli wobec niego śledztwo, usiłując wymóc przyznanie się do udziału w organizacji podziemnej i posiadania broni. Pod wpływem bicia przyznał się do zarzucanych czynów. Postawiony przed szefem urzędu Bronisławem Bortnowskim odwołał zeznania i powiedział, że przyznał się pod wpływem tortur" – tak pisali o nim historycy IPN w książce „Urząd Bezpieczeństwa w Bielsku Podlaskim (1944–1956)".

Odwołanie zeznań kosztowało młynarza życie. Przez kilka dni był brutalnie przesłuchiwany przez trzech ubeków. Głowę owinęli mu marynarką, aby uciszyć krzyki, i bili go drewnianym kijem oraz gumową pałką. Niechoda zmarł w wyniku odniesionych obrażeń 30 grudnia 1949 r.

Sprawcy zabójstwa zostali osądzeni. W lipcu 1950 r. sąd w Białymstoku skazał dwóch ubeków na dwa lata więzienia za „nadużycie władzy", a jednego na rok. Ówczesnego szefa urzędu Bronisława Bortnowskiego zdegradowano i umieszczono w areszcie. W czasie tego postępowania ubecy stwierdzili, że młynarz przyznał się do posiadania broni i uczestniczenia w podziemnej organizacji.

Teraz SA w Białymstoku, utrzymując wyrok niższej instancji, nie dał wiary tym zeznaniom. Uznał, że w ten sposób dążyli oni do uniknięcia odpowiedzialności karnej. „Byli zainteresowani tym(...), aby przedstawić Józefa Niechodę ówczesnym władzom w jak najgorszym świetle. Dlatego twierdzili, że (...) uczestniczył w działalności skierowanej przeciwko komunistycznym władzom" – uzasadniał sąd. Nie uwzględnił zeznań m.in. historyka IPN, który mówił, że mógł on wspierać organizację niepodległościową.

Po zamordowaniu Niechody ubecy potajemnie go pochowali. Po kilku miesiącach rodzina dowiedziała się od grabarza, że może on leżeć na cmentarzu w Bielsku Podlaskim. W ubiegłym roku rodzina, przy wsparciu IPN, chciała przeprowadzić ekshumację, ale nie zgodził się sanepid. Pisaliśmy o tym w „Rzeczpospolitej".

– Potrzebna jest zmiana prawa, okazuje się bowiem, że można kogoś zamordować, a rodzina nie ma szans na zadośćuczynienie – tak dr Marcin Zwolski, historyk z IPN i autor monografii „Śladami zbrodni", podsumowuje postanowienie sądu.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w mocy wyrok sądu okręgowego o odszkodowanie i zadośćuczynienie za pozbawienie życia Józefa Niechody, który został zabity przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w Bielsku Podlaskim. Wnioskowała o nie rodzina zamordowanego. Swoje roszczenia oparła na ustawie z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Sąd uznał, że nie ma dowodów, aby Niechoda prowadził świadomą działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości. I to pomimo tego, że ubecy podejrzewali go o współpracę z organizacją Wolność i Niezawisłość.

Józef Niechoda po wojnie prowadził młyn w miejscowości Boćki na Podlasiu. W grudniu 1949 r. zatrzymali go funkcjonariusze UB w Bielsku Podlaskim, podstawą stał się donos, że posiada on broń.

„Funkcjonariusze rozpoczęli wobec niego śledztwo, usiłując wymóc przyznanie się do udziału w organizacji podziemnej i posiadania broni. Pod wpływem bicia przyznał się do zarzucanych czynów. Postawiony przed szefem urzędu Bronisławem Bortnowskim odwołał zeznania i powiedział, że przyznał się pod wpływem tortur" – tak pisali o nim historycy IPN w książce „Urząd Bezpieczeństwa w Bielsku Podlaskim (1944–1956)".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Stanisław Ulam. Ojciec chrzestny bomby termojądrowej, który pracował z Oppenheimerem
Historia
Nie tylko Barents. Słynni holenderscy żeglarze i ich odkrycia
Historia
Jezus – największa zagadka Biblii
Historia
„A więc Bóg nie istnieje”. Dlaczego Kazimierz Łyszczyński został skazany na śmierć
Historia
Tadeusz Sendzimir: polski Edison metalurgii