Duńskich muzułmanów do zbojkotowania wyborów wezwała m.in. organizacja Hizb ut Tahrir. "Powinniśmy działać aktywnie w społeczności, w której żyjemy, ale możemy robić to tylko jeśli nasze działania są zgodne z zasadami i wartościami islamu. Demokracja jest fundamentalnie sprzeczna z islamem. Poza tym ten okręt (demokracja - red.) już tonie" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez organizację.

Inna organizacja, The Grimshoj mosque, znana ze swoich radykalnych poglądów (organizacja ta otwarcie wspiera m.in. działania Państwa Islamskiego) wydała podobne oświadczenie. "Tylko Allah może stanowić prawo, jak mówi Koran. Ludzie powinni trzymać się z daleka od lokali wyborczych" - stwierdził przedstawiciel islamistycznej organizacji.

Oba oświadczenia spotkały się z ostrą krytyką duńskich polityków. Martin Geersten z centroprawicowej partii Venstre stwierdził wręcz, że działanie Hizb ut-Tahrir powinno zostać w Danii zakazane, a działacze tej organizacji powinni być deportowani na tereny opanowane przez Państwo Islamskie. - Tam panuje porządek, który przedstawiciele tej organizacji najwyraźniej uważają za idealny - stwierdził.

Delegalizacji Hizb ut Tahrir domaga się większość duńskich parlamentarzystów, na czele z ministrem sprawiedliwości Mette Frederiksenm. Organizacja ta została już zdelegalizowana w Niemczech, Rosji, Chinach, Egipcie, Turcji i Arabii Saudyjskiej.