Grupa naukowców wspierana przez Fundację Batorego uzyska dostęp do kart do głosowania z wyborów samorządowych w 2014 r., w których padła rekordowa liczba głosów nieważnych (17,5 proc. w głosowaniu na radnych sejmików). To przełom, bo dotąd wydawało się, że taki wgląd jest sprzeczny z prawem.
Tak o sprawie mówił szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński w marcowej rozmowie z „Rzeczpospolitą": – Zgłosiłem inicjatywę przebadania losowych próbek głosów, ale przeanalizowaliśmy to na posiedzeniu PKW. Doszliśmy do wniosku ostatecznie, że ustawodawca nie życzy sobie tego, ponieważ taki przepis obowiązywał w poprzednich ordynacjach, a został usunięty w 2011 r. – podkreślał Hermeliński.
Zgodną z prawem możliwość wglądu do kart znalazł jednak dyrektor Naczelnych Archiwów Państwowych prof. Władysław Stępniak. – Wyjściem z tej sytuacji okazała się możliwość przyjęcia do zasobów archiwalnych kart wyborczych z wylosowanych przez specjalistów obwodów.
W tej chwili karty znajdują się w depozycie u wójtów i burmistrzów. Mogłyby być już niszczone, ale na to potrzebna byłaby zgoda dyrektorów archiwów państwowych. – Zwyczajowo do wieczystego przechowywania włączało się tylko wzory kart do głosowania – mówi prof. Stępniak. Zapewnia jednak, że zalecił, by zgody na niszczenie nie wydawać.
Po spotkaniu, w którym udział wzięli przedstawiciele państwowych archiwów, rządu i PKW, do delegatur terenowych Krajowego Biura Wyborczego wydano dyspozycję, by przekwalifikować zgromadzone karty na materiały archiwalne.
– Teraz mają do nich dostęp tylko sądy. Kiedy już to się stanie, będziemy mogli udostępnić je badaczom – mówi Lech Gajzler z Zespołu Prawnego i Organizacji Wyborów w KBW.