Choć prezydentura Andrzeja Dudy to największe zwycięstwo PiS od dekady, to trudno tam znaleźć kogoś, kto od niedzieli chodzi w euforii.
Sukces rodził się w bólach. Przez trzy najintensywniejsze miesiące kampanii nie brakowało sporów i napięć, podobnie jak we wszystkich poprzednich kampaniach PiS. Tym razem jednak się udało.
Jak zwykle każdy miał swoje ambicje i chciał jak najwięcej ugrać. – Ale nie było knucia zamiast pracy – powtarzają niemal we wszystkich rozmowach sztabowcy.
Połączył Hofman i kampania do PE
By precyzyjnie opisać historię tej kampanii, trzeba się cofnąć o nieco ponad rok. Andrzej Duda na chwilę zastąpił jako rzecznik PiS Adama Hofmana, który miał wtedy kłopoty z oświadczeniem majątkowym.
Już wtedy prezes PiS Jarosław Kaczyński rozważał postawienie na Dudę w wyborach prezydenckich. Chciał wypromować jego nazwisko, dlatego Duda był twarzą, a techniczne zadania Hofmana wziął na siebie Marcin Mastalerek, wtedy wicerzecznik, a po kilku miesiącach, gdy Hofmana z partii usunięto, rzecznik.