Przez ostatnich dziesięć lat polska polityka podporządkowana była sporowi, który uosabiali Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. W tych wyborach nie było jednak ani jednego, ani drugiego. I nagle zaczęły działać zupełnie nowe mechanizmy.

Zwycięstwo Dudy oznacza też zmianę pokoleniową w polskiej polityce. Po raz pierwszy tak ważne stanowisko obejmuje człowiek, który w dorosłość wchodził już w III RP – podczas przełomu 1989 roku był jeszcze niepełnoletni. Sygnałem tej zmiany może być też wynik Andrzeja Dudy w grupie najmłodszych wyborców. Na kandydata PiS głos oddało 3/5 osób przed trzydziestką. Ci wyborcy nie przestraszyli się powrotu PiS do władzy. I to oni pokazali czerwoną kartkę zarówno Bronisławowi Komorowskiemu, jak i Platformie Obywatelskiej. Mieli dość sytuacji, w której na wszystkie ich skargi władza odpowiadała: i tak na nas zagłosujecie, bo jak nie, to przyjdzie Kaczyński z Macierewiczem.

Wybory prezydenckie pokazały jeszcze jedno - jak ważne są kampanie wyborcze. Trzy miesiące temu bezapelacyjnym faworytem był Bronisław Komorowski. Mało tego, jego prezydentura była nieźle oceniana przez większość Polaków. A jednak fatalnie prowadzona przed pierwszą turą kampania zaprzepaściła szanse prezydenta. Strata była tak wielka, że ani przebudzenie przed II turą, ani niezły występ w telewizyjnych debatach nie mogły go już uratować.

Natomiast kampania Dudy od początku była prowadzona z rozmachem. Choć chwilami sztab dostawał zadyszki, ostatnie dwa tygodnie były pokazem profesjonalizmu. Nie zaniedbano też tego, co w tej kampanii okazało się najważniejsze – internetu. Nie będzie bowiem przesady w stwierdzeniu, że o wyniku tego głosowania zdecydowały emocje wyborców m.in. w mediach społecznościowych. A to najwyraźniej umknęło uwadze mediów tradycyjnych i ekspertów. To też może być ważna lekcja.