Nowe partie pogrążają PO

Powstanie kolejnych formacji zagroziłoby rządzącym. PiS jest dużo odporniejszy na pojawienie się alternatyw.

Aktualizacja: 14.05.2015 13:46 Publikacja: 13.05.2015 21:00

Foto: AFP

Dynamika zmian na polskiej scenie politycznej może sprawić, że do jesieni przetrwają tylko dwie partie z pięciu, które są obecnie w Sejmie. Tak wynika z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej" przeprowadzonego 8 i 9 maja (w piątek i sobotę przed pierwszą turą wyborów prezydenckich).

Zbadaliśmy, jak wyglądałaby scena polityczna, gdyby zapowiedzi wejścia na scenę zrealizowali Paweł Kukiz i środowisko wywodzące się z Unii Wolności, skupione wokół Leszka Balcerowicza. Ta liberalna gospodarczo inicjatywa nie miałaby byłego wicepremiera w swoich szeregach, ale byłby on jej patronem. Dlatego w sondażu użyliśmy obu najbardziej rozpoznawalnych dla wyborców nazwisk (Kukiza i Balcerowicza).

W obecnie istniejącym układzie sił (bez nowych partii) wybory wygrałaby PO, którą poparłoby 37 proc. spośród gotowych do pójścia na wybory (bez zmian od badania pod koniec kwietnia). W tym czasie najbardziej urosło poparcie PiS (z 32 do 35 proc.). W Sejmie byłoby też PSL, którego wynik się nie zmienia (5 proc.), i wróciłby SLD, którego poparcie wzrosło z 4 do 5 proc.

W pomiarze z przedwyborczego piątku i soboty poparcie dla partii KORWiN spadło poniżej progu wyborczego (z 5 do 3 proc.). W Sejmie nie znalazłby się też m.in. Twój Ruch (1 proc.). 12 proc. wyborców nie wiedziałoby, na kogo głosować.

W sytuacji wystawienia na jesieni list firmowanych przez Kukiza i Balcerowicza liczba niezdecydowanych spada o 5 pkt proc. (do 7 proc.). Kompletnie odwraca się za to układ sił. Korzysta na tym PiS. Choć spada mu poparcie do 32 proc. (o 3 pkt w stosunku do pierwszego wariantu), to staje się najsilniejszym ugrupowaniem na scenie politycznej.

Katastrofalnie wyglądają notowania PO. Przy rządzących zostałoby 24 proc. głosujących. To o 13 pkt mniej niż w wariancie, gdy konkurencja jest taka jak teraz. Ten poziom przypomina najgorszy okres w historii ugrupowania, kiedy to w lecie zeszłego roku media żyły podsłuchanymi rozmowami członków rządu, a PiS doprowadziło do zjednoczenia prawicy. Notowania te odbiły się dopiero po nominacji Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.

Z Sejmu zniknęliby też potencjalni koalicjanci PO. PSL miałoby 4 proc., natomiast SLD 2 proc. Ugrupowanie Kukiza miałoby na starcie 18 proc., a Balcerowicza 11 proc. Podobne profile gospodarczo-ideowe obu formacji pogrążyłyby do końca Janusza Korwin-Mikkego. Miałby 1 zamiast 3 proc.

Wśród twórców obu formacji sondaż budzi entuzjazm. –To znaczy, że ci ludzie, którzy zagłosowali na Pawła w wyborach prezydenckich, są w stanie zagłosować też na jego ruch. To nie jest tak, że ci ludzie zagłosowali przeciwko wszystkim. Oni zagłosowali za konkretną ideą i teraz będziemy ją realizować – przekonuje Patryk Hałaczkiewicz, który kierował sztabem muzyka.

Zgodnie z zapowiedziami inauguracja nowego ruchu zaplanowana jest za miesiąc w Lubinie, a Kukiz skutecznie podgrzewa zainteresowanie wokół siebie w związku z drugą turą wyborów.

W kampanię prezydencką włączyli się też twórcy drugiego ugrupowania. W środę Ryszard Petru wystąpił na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Nie przeszkadza mu to prowadzić rozmów o konkurencyjnej wobec PO formacji. – Sądzę, że tego typu ugrupowanie zdobyłoby ludzi w moim wieku. Młodych, bo czuję się młody – mówi ekonomista. – Jestem zaskoczony wynikami. Tym, że jest potrzeba zagospodarowania tej części osób, które uważają, że można modernizować kraj i robić to porządnie. Osób, które chcą partii, która nie zabiera pieniędzy z OFE, partii, która wyciąga wnioski z budowy ekranów wokół autostrad w szczerym polu – dodaje Petru. Jego zdaniem szczegóły projektu poznamy w najbliższych dniach.

Emocje studzi dr Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Nowe partie zawsze dostają bonus w sondażach, który po paru tygodniach znika – ostrzega politolog.

Według jego wyliczeń w wariancie bez nowych formacji PO ma 222 mandaty i potrzebuje dziewięciu, by mieć większość. Gdyby takie wyniki osiągnęły dwie nowe partie, PO, by utrzymać władzę, musiałaby dogadać się z PiS lub pozostałymi dwiema formacjami.

Dynamika zmian na polskiej scenie politycznej może sprawić, że do jesieni przetrwają tylko dwie partie z pięciu, które są obecnie w Sejmie. Tak wynika z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej" przeprowadzonego 8 i 9 maja (w piątek i sobotę przed pierwszą turą wyborów prezydenckich).

Zbadaliśmy, jak wyglądałaby scena polityczna, gdyby zapowiedzi wejścia na scenę zrealizowali Paweł Kukiz i środowisko wywodzące się z Unii Wolności, skupione wokół Leszka Balcerowicza. Ta liberalna gospodarczo inicjatywa nie miałaby byłego wicepremiera w swoich szeregach, ale byłby on jej patronem. Dlatego w sondażu użyliśmy obu najbardziej rozpoznawalnych dla wyborców nazwisk (Kukiza i Balcerowicza).

W obecnie istniejącym układzie sił (bez nowych partii) wybory wygrałaby PO, którą poparłoby 37 proc. spośród gotowych do pójścia na wybory (bez zmian od badania pod koniec kwietnia). W tym czasie najbardziej urosło poparcie PiS (z 32 do 35 proc.). W Sejmie byłoby też PSL, którego wynik się nie zmienia (5 proc.), i wróciłby SLD, którego poparcie wzrosło z 4 do 5 proc.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?
Polityka
Przeszukanie domu Zbigniewa Ziobry trwało prawie dobę
Polityka
„Nadzieja zdemobilizowanych”: nowy raport pokazuje ryzyka dla koalicji rządzącej