Sondażowe wyniki late poll przygotowane przez Ipsos nie pozostawiają liderom lewicy żadnych złudzeń. Jest bardzo źle. Poparcie 2,4 proc. dla popieranej przez SLD Magdaleny Ogórek i 1,5 proc. dla kandydata Twojego Ruchu Janusza Palikota to już nie żółta, ale czerwona kartka pokazana przez wyborców.
– Lewica jest w totalnej dekompozycji. Wynik Magdaleny Ogórek jest kompromitujący i naturalną konsekwencją powinna być dymisja Leszka Millera, który w zasadzie może już wyprowadzać sztandar. Jeśli chciał przejść do historii jako pierwszy i ostatni szef SLD, to mu się udało – ocenia dr Błażej Poboży, politolog z UW.
W SLD powoli zaczynają się już rozliczenia, a działacze partii odcinają się od swojej kandydatki. – Ten wynik na pewno jest rozczarowujący, bo liczyliśmy na więcej. Ale to nie była nasza kandydatka, my ją tylko poparliśmy – twierdzi poseł Dariusz Joński. – Gdyby Magdalena Ogórek była bliżej programu SLD, wynik byłby lepszy. To był jeden z powodów porażki – dodaje.
Większość działaczy nie chciała nawet wziąć udziału w organizowanym w siedzibie sztabu oficjalnym wieczorze wyborczym. Zamiast tego spotykali się w kilku miejscach w Warszawie, m.in. w siedzibie regionu mazowieckiego przy ulicy Złotej, gdzie swoje urodziny zorganizował Włodzimierz Czarzasty.
– Chcieliśmy w spokoju porozmawiać, bez obecności mediów – mówi nam jeden z uczestników imprezy na Złotej. – Teraz trzeba się zastanowić, co dalej – dodaje.
Rzeczywiście, lewica ma o czym myśleć. – Pytanie, jak szybko zostaną wyciągnięte wnioski w samej partii i jak szybko zostaną przeprowadzone radykalne ruchy organizacyjne i personalne – zaznacza Poboży. – Jeśli wzorem dwóch poprzednich poważnych porażek w SLD (samorządowej i europarlamentarnej – red.) nikt tych wniosków nie wyciągnie, to jest to koniec SLD – twierdzi politolog.