Prezydent w rozmowie z "Rzeczpospolitą"

Aktualizacja: 06.05.2015 07:23 Publikacja: 05.05.2015 17:11

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Szubartowicz: Uderzył Pan dzisiaj mocno, godząc spotem o in vitro w swego kontrkandydata. Jakie są Pańskie poglądy na temat zapłodnienia pozaustrojowego?

Bronisław Komorowski: In vitro może dzielić. I dzieli. Kwestia sumienia jest dla każdego ważna, ale każdy powinien to rozstrzygać sam. Karanie za to jest okrucieństwem. Wychowaliśmy z żoną pięcioro dzieci, nie mieliśmy tego dylematu, który spotyka tysiące rodzin. Ma to być wybór większego dobra, a nie mniejszego zła.

Bronisław Komorowski o in vitro:

Czy in vitro powinno być tylko dla małżeństw, czy też dla par?

Ważne, byśmy do in vitro podeszli jak do szukania większego dobra, a nie mniejszego zła. Jeśli ustawa o in vitro będzie dobra, podpiszę ją na pewno.

W kwestii związków partnerskich nic nie zmienia moich poglądów od lat. Rozwiązania powinny znaleźć takie kwestie jak dziedziczenie, wspólny majątek, to powinno być rozstrzygnięte prawnie. Nie warto toczyć sporu o to, co jest poza ustaleniami konstytucyjnymi.

Jarosław Gugała: Opozycja krytykuje pana za podpisanie ustawy o wcześniejszym wieku emerytalnym. Jej zdaniem - niesprawiedliwą.

Uważam, że trzeba doskonalić obecny system, szczególnie w sferze sprawiedliwości społecznej. Szukamy w Kancelarii Prezydenta takich rozwiązań, które byłyby bardziej elastyczne, włączające do systemu emerytalnego także staż pracy.

Poprawianie systemu - tak, rozwalanie systemu - nie.

Bronisław Komorowski: Gdyby nie reforma emerytalna zmniejszyłyby się emerytury:

Marcin Piasecki: Mówimy o kryzysie demograficznym, Jak go rozwiązać? Mamy kartę dużej rodziny, ale umówmy się, to nie jest antidotum.

Tu się z panem nie zgodzę. Trzeba pamiętać, że relatywnie dużo dzieci rodzi się właśnie w rodzinach dużych. Oczywiście nie tylko one powinny być zasadniczym elementem w przełamywaniu kryzysu demograficznego.

Po raz pierwszy od dziesiątek lat udało się w kancelarii Prezydenta zbudować kompleksowy program naprawy sytuacji w polityce rodzinnej. To wszechstronny program "Dobry klimat dla polityki rodzinnej". Łączy  działania prezydenta, samorządów, organizacji pozarządowych, związków zawodowych. Dzięki tej współpracy już udało się uzyskać bardzo wiele. Urlopy rodzicielskie: za czasów PiS - 18 tygodni, dziś - 52. To jest postęp. Ulgi dla średnio zarabiających wychowujących dzieci - kiedyś niedostępne, Dziś, w wyniku mojej inicjatywy, podjętej przez rząd - milion rodzin korzysta z ulg. Przedszkola - w 2017 będzie pełne pokrycie zapotrzebowania.

Większa elastyczność w systemie urlopów i organizacji pracy, która umożliwia łączenie pracy zawodowej z wychowywaniem dziecka, wynegocjowana z pracodawcami, też jest efektem inicjatywy kancelarii Prezydenta. I nic nie kosztowała, trzeba to było tylko wynegocjować.

Karta Dużej Rodziny jest dla mnie takim sztandarem tego programu - bo jest efektem współpracy.

Bronisław Komorowski: Nigdy nie udało się zrobić dla rodzin tyle, co teraz

Marcin Piasecki: Panie prezydencie, śmiem twierdzić, że rodzice potrzebują przede wszystkim pewności zatrudnienia, pewności opieki medycznej nad potomstwem, edukacji. A to się w Polsce jakoś nie zmienia.

Tu też muszę z panem polemizować. W wyniku wdrożenia już tych rozwiązań, o których wspomniałem, a program będzie kontynuowany, już przynosi efekty również pod tym względem. Nie są one na miarę naszych ambicji, ale są pierwsze sygnały, że przełamujemy kryzys demograficzny. Po raz pierwszy od dawna więcej Polaków się rodzi niż umiera.

 Przemysław Szubartowicz: Te wszystkie kwestie, o których pan powiedział, miały zatrzymać wzrost emigracji. Wręcz powroty. tymczasem co piąty Polak poniżej 35 r.ż. myśli o wyjeździe. Co pan w następnej kadencji ma zamiar z tym zrobić?

 Tu znowu się nie mogę zgodzić. Apogeum emigracji przypadło na lata 2005-2007, a więc za rządów PiS. Wyjeżdżało wtedy od 300 do prawie 600 tys. osób rocznie. Dziś wyjeżdża 50-60 tysięcy. Ale dla PiS to dziś mamy katastrofę pod tym względem.

Powiem tak: prawo do wyboru dla siebie dobrych warunków życia to prawo, o które walczyliśmy starając się o przyjęcie do UE. Dziś powoli zbliżamy się do takiego momentu, że w Polsce zacznie brakować rąk do pracy. I to do Polski będą przyjeżdżać chętni, by tu żyć i pracować.

Bronisław Komorowski: Najwięcej ludzi wyjeżdżało za granicę za rządów PiS

Jarosław Gugała: Z raportu NBP wynika, że zmniejsza się strumień pieniędzy napływających do Polski przez imigrantów. Z tego płynie wniosek, że coraz więcej osób decyduje, że nie wróci.

Polska rozwija się w tempie, którego zazdrości nam wiele państw. Ale to nie znaczy, że w ciągu roku czy dwóch osiągniemy poziom Niemiec czy USA. Na to przyjdzie pracować, pokolenie lub dwa.

Przemysław Szubartowicz: Dziś pański kontrkandydat Andrzej Duda zyskał ważnego sojusznika. Nie żal panu, że Solidarność popiera pańskiego rywala?

Nic się takiego nie stało. Pięć lat temu Solidarność poparła Jarosława Kaczyńskiego. A on wybory prezydenckie przegrał. Nic się od tego czasu nie zmieniło. Jako prezydent spotykałem się ze wszystkimi centralami związkowymi, by zaznaczyć, że dla prezydenta sentymenty z tytułu przeszłości są ważne i miłe, ale równe traktowanie związków zawodowych jest jego obowiązkiem.

Przemysław Szubartowicz: A Związek Nauczycielstwa Polskiego mówi, że kandydaci na prezydenta w ogóle nie zajmują się edukacją.

Jako prezydent konsekwentnie działem na rzecz odbudowy dialogu społecznego. Gdy mój kontrkandydat podgrzewał atmosferę w strajkujących kopalniach, ja rozmawiałem z centralami związkowymi, w tym z panem Piotrem Dudą. Rozmawiałem o dialogu. I ta metoda działa - to pracownicy muszą się dogadać z pracodawcami. A w dialogu społecznym chodzi o porozumienie.

Jarosław Gugała: Pański sztab podkreśla, że jest pan postrzegany jako człowiek zgody, dążący do ładu społecznego. Ale pod tym względem nie odniósł pan sukcesu. Polska jest krajem podzielonym.

To zależy, co się rozumie pod pojęciem zgody. Dla mnie zgoda to budowanie mechanizmu, który będzie sprzyjał współpracy w najbardziej strategicznych dla państwa dziedzinach: w bezpieczeństwie, konkurencyjności gospodarki, w dobru rodziny.

Kto powiedział, że trzeba szukać zgody z partiami politycznymi? Trzeba szukać zgody ze społeczeństwem. A tę znajduję.

Jarosław Gugała: Czy Polska jest naprawdę bezpieczna? Czy nasze sojusze, członkostwo w NATO, nasza własna siła wystarczają, byśmy nie zostali zaatakowani?

Naszym zadaniem jest zapewnienie Polsce największego poziomu bezpieczeństwa w niebezpiecznym świecie. Nie ma tu jednej prostej odpowiedzi: jesteśmy bezpieczni. Jesteśmy maksymalnie zorganizowani na rzecz bezpieczeństwa.

 Jesteśmy członkiem potężnego sojuszu, mamy generalnie dobre stosunki z sąsiadami. No, może z wyjątkiem jednego. I mamy bardzo zaawansowany program modernizacji sił zbrojnych.

 Należy się jednak przygotowywać na rozmaite scenariusze, w tym takie, w których wykorzystywane są siły pozamilitarne, takie jak Straż Graniczna. Nie miejmy złudzeń, świat zmienił się na gorsze, bo zmieniła się na gorsze rosyjska polityka. To nie jest tylko kwestia Ukrainy. Rosja straciła umiejętność miękkiej współpracy z szeroko pojętym Zachodem na rzecz twardej konfrontacji.

I na to trzeba reagować. Zbroić się, dbać o silną obecność Sojuszu u wschodnich flanek, pilnować, by nie rozsypała się Ukraina. A z drugiej strony - nie popaść w przesadę. Nie możemy patrzeć na Rosję wyłącznie jako na źródło zagrożeń, ale jako kraj, który wcześniej czy później musi zweryfikować swoje poglądy, bo tak długo nie pociągnie. A wtedy musimy być rzecznikami współpracy Rosji z Zachodem. I zachować zdrowy rozsądek. Żadnego kapitulowania przed Rosją, ale też żadnego wysyłania wojska do Donbasu, co przydarzyło się mojemu rywalowi.

Marcin Piasecki: Wspomniał pan o programie modernizacji sił zbrojnych. czy z tym programem na pewno jest wszystko w porządku? Weźmy choćby sprawę śmigłowców: przetarg wygrała firma, która nie jest mocno zaangażowana w polski przemysł.

A po co kupuje się nowoczesne uzbrojenie? Żeby się bronić. Jesli się mówi serio o problemie bezpieczeństwie Polski, to mówi się przede wszystkim o uzbrojeniu dla żołnierza spełniającym określone kryteria. I oprócz uzbrojenia przy okazji powinno się zyskać inne wymierne korzyści oprócz stricte wojskowych.

I to się robi. Proszę wziąć pod uwagę, że dopiero niedługo do USA pojedzie polski wiceminister MON, by podjąć rozmowy z potencjalnym amerykańskim oferentem. Dopiero będzie o tym rozmawiał. Skąd więc te obawy, że czegoś nie załatwimy? Powiem panu, skąd. to echa oferentów, którzy odpadli, którzy chcą zakwestionować dokonany wybór. tak było zawsze.

Bronisław Komorowski o uzbrojeniu: Skąd obawy, że czegoś nie załatwimy

Marcin Piasecki: Ale co by pan powiedział pracownikom Świdnika czy Mielca?

Po pierwsze, że rozstrzygnięta jest tylko część kontraktów i radziłbym się skupić nad pracą nad spełnianiem kryteriów.

Przemysław Szubartowicz: Szczyt NATO w 2016 roku odbędzie się w Warszawie. czy będzie pan zabiegał o to, żeby były w Polsce stałe bazy NATO? czy to jest w ogóle realne, by to na szczycie osiągnąć?

Zabiegałem o wiele rzeczy, wiele udało się uzyskać. Wojska NATO ćwiczące w Polsce to efekt ustaleń z Newport. My, Polacy, chcielibyśmy o wiele znaczącej obecności NATO w Polsce, ale NATO to też my. Musimy sobie tez powiedzieć, na czym nam bardziej zależy - czy na obecności żołnierzy, czy bazy - magazynów, broni, amunicji, paliwa, a więc tego, co może szybko uruchomić siły NATO na naszej ziemi. To jest do rozważenia.

 Przemysław Szubartowicz: Chcemy być rzecznikiem sprawy ukraińskiej w Europie. Jak chciałby pan przekonać te państwa, które mówią, że ważniejsze dla UE i dla całej Europy są sprawy związane z imigrantami z Afryki. Jak chce pan przekonać Europę, że problem Ukrainy jest ważny?

 Ucząc Europę tego, czego i my się musimy uczyć. Tego, że Europa składa się z wielu różnych państw i Unia zbudowana jest z kompromisów. Mówimy Europie: sprawa Ukrainy jest dla nas kwestią naszego bezpieczeństwa, jest priorytetowa. Inni mówią, że to fala emigrantów z Afryki północnej. Nie możemy lekceważyć ich obaw, jeśli chcemy, by oni nie lekceważyli naszych. Tylko w ten sposób Europa może funkcjonować.

Jarosław Gugała:  Na Ukrainie istnieje problem dwóch walczących opcji: postsowiecko-rosyjsko-komunistycznej, wrogiej wobec Polski i nacjonalistycznej, która chce się opierać na zbrodniczej tradycji, przyczynie śmierci wielu Polaków. Czy możemy to ignorować?

Muszę zakwestionować taki podział. Na naszych oczach wyrasta Ukraina proeuropejska, której są bliskie europejskie wartości, ta Ukraina wyrosła na Majdanie. Nie widzę w tej Ukrainie żadnych nacjonalistycznych ciągot. Ta Ukraina przypomina Polskę sprzed 20, 30 lat, Polskę, która mówiła o demokracji i państwie prawa, o zwalczaniu korupcji. Moje pokolenie tez myślało, że to mrzonki, a jednak zdobyliśmy to. Tak samo będzie z Ukrainą.

 Oczywiście jest problem rozliczania bolesnej przeszłości, ale przeszłość można rozliczać mądrze albo głupio. Niemożność dyskutowania o UPA i OUN zabija dialog polsko-ukraiński w kwestii historii. Historia nas dzieli, teraźniejszość łączy. W interesie Ukraińców leży powrót do dialogu. Myślę, że to nastąpi. Pojednanie jest wielką szansą dla obydwu narodów. Wymaga to spokojnej rozmowy.

Przyjęcie przez Ukrainę ustawy uznającej bojowników UPA i OUN za bojowników o wolność Ukrainy na razie zamknęły dyskusję, bo uznały, że wszelkie kwestionowanie zasług OUN i UPA jest ścigane z mocy prawa. To jest nie do przyjęcia przez stronę polską, nie jest do przyjęcia przez przyjaciół Ukrainy. Polska nie zmieni swojej opinii w kwestii OUN i UPA, bo mamy to przerobione w sposób bardzo bolesny na własnej skórze. I widzimy w tym zagrożenie dla pojednania polsko- ukraińskiego.

Marcin Piasecki: W "Rzeczpospolitej" trwa debata nad koniecznością zmiany Konstytucji. Czy pan dostrzega tę konieczność?  Czy obecny kształt Konstytucji umożliwia sprawne rządzenie Polską?

Są problemy rzeczywiste i pozorne. Rzeczywistym są np. takie zapisy w ustawie zasadniczej, które blokują pełną integrację Polski z UE. Dlatego jako prezydent zaproponowałem takie zmiany, by były one możliwe. Ale wywoływanie dyskusji dotyczących zmian fundamentów ustroju polskiego wydaje mi się czymś karkołomnym. Mało służącym Polsce. Przy każdej konstytucji, przy każdym podziale władzy można albo sprawie rządzić, albo żreć się, kto ważniejszy. Stawiam na współpracę. Konstytucje najczęściej chcą zmieniać ci, którzy są politycznymi frustratami. Bo im się nie udało.

Jeśli się z czegoś czyni przedmiot wojny politycznej, automatycznie zamyka się możliwość dogadania. A żeby zmienić w Konstytucji choć literkę, trzeba mieć dwie trzecie głosów. 

Marcin Piasecki: A wejście do strefy euro?

To przecież też wymaga zmiany konstytucji. Bez wprowadzenia tych zmian na razie nie ma o czym gadać. Poza jednym. Warto zyskać kryteria, które w ogóle pozwoliłyby Polsce wejść do strefy euro. Na razie ich nie spełniamy. A są to przede wszystkim kryteria gospodarcze i finansowe, więc warto je osiągnąć dla dobra rozwoju Polski. Reszta gadania o strefie euro to bicie piany. Bez spełnienia kryteriów z Maastricht i zmiany konstytucji to bicie politycznej piany.

Jarosław Gugała: Do wejścia do strefy euro trzeba tez przekonać społeczeństwo. A ono się boi. Może przekonanie go to rola prezydenta?

 Bo straszą je politycy. Bo społeczeństwo widzi kryzys w strefie euro. Ale jakoś jeszcze nikt z niej nie wyszedł, nawet Grecja.

Debata nad wejściem do strefy euro powinna się rozpocząć po wyborach parlamentarnych. Wtedy nastąpi kilka lat bez wyborów, czyli bez politycznego ogłupiacza i kampanijnego amoku. W ciągu tych paru lat można przeprowadzić sensowna debatę społeczną, a nawet referendum.

Jarosław Gugała: Czy zamierza pan wygrać w pierwszej turze, czy myśli, że będzie druga?

Ambicją każdego polityka jest wygrać w jak najlepszym stylu. mam głęboką nadzieję, że wygram, ale pewności nie mam żadnej. Jeśli polska demokracja będzie chciała drugiej tury, to będzie ją miała.

Dziękujemy za rozmowę.

 

 

 

 

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii