Kłopot wojskowych śledczych

Ujawnione nowe odczyty z kokpitu Tu-154M są kwestionowane przez równoległą opinię, którą dysponuje prokuratura.

Aktualizacja: 09.04.2015 10:28 Publikacja: 08.04.2015 19:25

Ewa Błasik przekonywała w środę w Sejmie, że nowa opinia biegłych to próba zrobienia z jej męża kozł

Ewa Błasik przekonywała w środę w Sejmie, że nowa opinia biegłych to próba zrobienia z jej męża kozła ofiarnego

Foto: Fotorzepa/ Kuba Kamiński

Prokuratorzy referenci śledztwa smoleńskiego w dość prosty sposób mogą zidentyfikować osobę, która przekazała dziennikarzom nowe stenogramy z kabiny tupolewa.

Jak poinformowały w środę „Wiadomości" TVP 1, w ostatnim czasie do akt smoleńskiego śledztwa trafiły dwie wersje stenogramów opracowane na podstawie wykonanej ostatnio nowej kopii z czarnych skrzynek. Różnią się nieznacznie. Pod jedną podpisała się szefowa zespołu biegłych Grażyna Demenko, pod drugą inny biegły – Andrzej Artymowicz.

Informacja, która powstała w oparciu o słowa prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, została doprecyzowana przez jego rzecznika Mateusza Martyniuka. Stwierdził on w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że drugi materiał nie jest stenogramem, a opinią, która kwestionuje niektóre fragmenty pierwotnego opracowania. Opinie różnią się w elemencie dotyczącym najbardziej kontrowersyjnej kwestii – obecności w kokpicie dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika. Jedna przypisuje mu wypowiedzi z większym, druga z mniejszym prawdopodobieństwem. - Głównie chodzi o wypowiedzi dotyczące odległości - 300 metrów, 100 metrów, 230 metrów. To są te wypowiedzi, co do których powstaje między opiniami rozbieżność - mówił Seremet w późniejszym występie w TVN24.

W innym programie TVN24 pełnomocnik części rodzin ofiar Roman Giertych mówił, że widział dwa stenogramy. Polemizował jednak z tym co Seremet mówił o różnicach. - Pozwolę sobie wątpić w tezę, którą przedstawił pan prokurator generalny - powiedział Giertych. Seremet mówił, że ekspertyzy różnią się stopniem kategoryczności przypisania poszczególnych wypowiedzi określonym osobom - przekonywał.

W czwartek "Nasz Dziennik" opisał zastrzeżenia do stenogramów. Okazuje się, że biegły "skoncentrował się jedynie na odsłuchu nagrania dokonanego w Moskwie na początku ubiegłego roku w dobrej jakości słuchawkach". Całość nie została zweryfikowana analizą spektrograficzną.

We wtorek Radio RMF FM ujawniło tylko jedną z nich. Wiele wskazuje na to, że była ona inna niż udostępniana pełnomocnikom rodzin ofiar. Na źródło przecieku może naprowadzać jeszcze jeden szczegół. Pełnomocnicy rodzin ofiar nie mieli dostępu do elektronicznej wersji dokumentu, a taka została opublikowana. – Pozwolono mi na zrobienie z tej opinii notatek w obecności sekretarki – mówi mecenas Piotr Pszczółkowski, który w śledztwie reprezentuje m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Naczelna Prokuratura Wojskowa nie chciała udzielić nam informacji na temat zakresu udostępniania opinii. Przypomniała jedynie, że w sprawie zostało wszczęte postępowanie. Dwie osoby zbliżone do śledztwa, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że prokuratorzy podejrzewają o przeciek kogoś z zespołu biegłych. Opinie różnią się w elemencie dotyczącym najbardziej kontrowersyjnej kwestii – obecności w kokpicie dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika. Jedna przypisuje mu wypowiedzi z większym, druga z mniejszym prawdopodobieństwem.

Z naszych informacji wynika, że śledczych zdziwił ton medialnych komentarzy, które jednoznacznie przesądziły o naciskach Błasika na załogę (co kłóciłoby się z poprzednią ekspertyzą, którą wykonał krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych). Skąpe informacje na temat nowych odczytów na ostatniej konferencji, których udzielili prokuratorzy, miały zaś wynikać z tego, że śledczy chcieli uzupełnienia opinii lub powołania zespołu nowych biegłych, który rozstrzygnąłby wątpliwości.

Nowe stenogramy różnią się też w szczegółach od odczytów przygotowanych na potrzeby komisji Millera. – Celem naszego raportu było ustalenie zaleceń dotyczących bezpieczeństwa lotów. Zostały one wdrożone w lotnictwie wojskowym. Prokuratura zaś będzie musiała dopiero obronić swój dowód (nowy stenogram – red.) w sądzie – mówi nam Piotr Lipiec, który pracował przy polskim raporcie.

Jego zdaniem wykrycie (przy okazji ostatniego kopiowania czarnych skrzynek) niezgodności taśmy w rejestratorze z zaleceniami producenta nie przekreśla ustaleń komisji. – Policyjne laboratorium potwierdziło, że zapis był oryginalny, stwierdzając, że proces kopiowania był ciągły – przekonuje.

Kopie dla polskiej komisji zrobili jednak w czerwcu 2010 r. Rosjanie. Dopiero rok później taśmę obejrzeli po raz pierwszy specjaliści z Polski (z krakowskiego IES na zlecenie prokuratury). Wtedy jej oryginalność potwierdzono na podstawie oględzin. Cyfrowe kopie, które zrobili nasi specjaliści, przyjechały do Polski kilka miesięcy po powrocie ekspertów, w ramach pomocy prawnej. Podobnie było z wersją, która została skopiowana w lutym 2014 r. i posłużyła do sporządzenia najnowszych stenogramów.

Właśnie na tym wątku chce się skupić sejmowy zespół smoleński kierowany przez wiceprezesa PiS Antoniego Macierewicza. Zbierze się on w piątek 10 kwietnia, by zaprezentować nowe ustalenia, m.in. kolejne fotografie wraku, które miałyby wskazywać na wybuch. Ma krytykować wiarygodność nowych odczytów i oskarżyć Rosjan o ich sfałszowanie. Podważana ma też być obiektywność niektórych biegłych prokuratury.

PiS jak co roku zorganizuje też obchody przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Politycy z obozu rządzącego pojawią się zaś rano na wojskowych Powązkach, a potem na mszy św. w Świątyni Opatrzności Bożej.

– Z pewnością będzie na niej prezydent Bronisław Komorowski. Nie wiadomo, czy pojawi się także premier Ewa Kopacz. Być może pojedzie do Gdańska, gdzie jedna ze szkół otrzyma imię Arama Rybickiego – mówi „Rzeczpospolitej" Małgorzata Kidawa-Błońska z Kancelarii Premiera. Po rocznej przerwie do Smoleńska i Katynia uda się też rządowa delegacja, na której czele stanie minister Jacek Cichocki. Będą również rodziny ofiar smoleńskich i katyńskich, a także przedstawiciele parlamentu.

Więcej o katastrofie smoleńskiej
www4.rp.pl/KatastrofaSmolenska

Prokuratorzy referenci śledztwa smoleńskiego w dość prosty sposób mogą zidentyfikować osobę, która przekazała dziennikarzom nowe stenogramy z kabiny tupolewa.

Jak poinformowały w środę „Wiadomości" TVP 1, w ostatnim czasie do akt smoleńskiego śledztwa trafiły dwie wersje stenogramów opracowane na podstawie wykonanej ostatnio nowej kopii z czarnych skrzynek. Różnią się nieznacznie. Pod jedną podpisała się szefowa zespołu biegłych Grażyna Demenko, pod drugą inny biegły – Andrzej Artymowicz.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej