Burmistrza wielkopolskich Sulmierzyc Piotra K., działacza PO, funkcjonariusze CBA złapali w marcu, kiedy zażądał od przedsiębiorcy 20 tys. zł łapówki. Od niej uzależnił wypłatę kolejnej transzy pieniędzy za wykonane zlecenie. Trafił do aresztu, grozi mu do dziesięciu lat więzienia.
Na bohaterach największych afer kwota tej łapówki nie zrobiłaby pewnie wrażenia. Niepokoi jednak to, jak rozpowszechniona jest korupcja w samorządach. „Rzeczpospolita" poznała raport CBA za 2014 r., z którego wynika, że więcej niż co trzecia sprawa z 420, jakie prowadziło Biuro, dotyczyła łapówek dla przedstawicieli lokalnych władz. Rok wcześniej była to co czwarta sprawa.
Czy dane te każą sądzić, że skala korupcji w samorządach rośnie? – Może tak być – przyznaje prof. Antoni Kamiński z PAN, były szef polskiego oddziału Transparency International. – Sprzyjają jej sitwy tworzące się w lokalnych władzach.
Szef CBA Paweł Wojtunik zwraca uwagę na to, że „dystrybucja środków publicznych odbywa się głównie na poziomie samorządów". – One realizują tysiące inwestycji – przypomina.
Sceptyczna jest za to Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. Jej zdaniem CBA położyło większy nacisk na tropienie lokalnych łapówkarzy, co wpłynęło na statystyki. Wojtunik zapewnia jednak, że CBA równie energicznie ściga wielką korupcję, np. przy przetargach w ministerstwach, jak łapówki w urzędach gmin. – Skorumpowany burmistrz jest dla obywatela nie mniej uciążliwy niż skorumpowany minister – tłumaczy.