Rz: Władimir Putin zdecydował się na interwencję w Syrii, aby mieć kartę przetargową w negocjacjach z Zachodem w sprawie Ukrainy. Niemcy i Francuzi idą teraz na większe ustępstwa wobec Kremla?
Pawło Klimkin: Na razie moje wrażenie jest zupełnie inne. Nasi europejscy partnerzy mówią bardzo jasno: Donbas i Syria to całkowicie niezależne sprawy. Gdy idzie o Donbas, mamy porozumienie z Mińska. Ono musi po prostu zostać w pełni wprowadzone w życie. Nie ma żadnego planu B, planu C. To jedyna droga. Tu nie ma geopolitycznej gry w szachy. Naszym priorytetem jest prawdziwe i długotrwałe zawieszenie broni, ograniczenie przemocy. Na razie jednak to zawieszenie broni jest bardzo niepewne. Jeszcze w ubiegłym tygodniu mieliśmy bardzo intensywny ostrzał z użyciem wyrzutni granatów, w którym pięciu ukraińskich żołnierzy zostało rannych. To nie jest przypadek.
Tylko część strategii kierowanej z Kremla?
Kreml w 100 procentach kontroluje działania separatystów. W każdej jednostce jest zawodowy rosyjski oficer. W innym wypadku wszystkie struktury natychmiast by się rozpadły. Każdy, kto w Doniecku i Ługańsku choć w niewielkim stopniu odchodzi od linii Moskwy, jest marginalizowany.
Skoro tak, to dlaczego Putin znów podgrzewa konflikt w Donbasie?