Plan François Hollande'a jest bardzo ambitny. Zakłada ustanowienie odrębnego budżetu dla eurolandu finansowanego przez odrębne podatki i kontrolowanego przez odrębny parlament. Na co dzień politykę gospodarczą w unii walutowej prowadziłby także odrębny komisarz: to miałby być zalążek europejskiego rządu gospodarczego. Francuski prezydent chce także ustanowić w całej strefie euro jednolitą pensję minimalną, aby powstrzymać dumping socjalny: nieuczciwą, jego zdaniem, konkurencję ze strony krajów, gdzie zabezpieczenia pracowników są skromniejsze. Dodatkowo w strefie euro obowiązywałyby jednolite podatki od zysku przedsiębiorstw.
Od klęski referendum w sprawie europejskiej konstytucji w 2005 r. Francja nie wystąpiła z równie ambitnym projektem integracji. Dlaczego zdecydowała się na to teraz?
– Kryzys grecki pokazał, że ryzyko rozpadu strefy euro jest poważne, szczególnie gdyby w jednym z większych krajów strefy euro do władzy doszli populiści. Hollande uważa, że trzeba temu ryzyku zapobiec – mówi „Rz" François Godement, ekspert paryskiego oddziału European Council on Foreign Relations. – Kluczowa rola Hollande'a w rozwiązaniu kryzysu greckiego zachęciła także Pałac Elizejski do dalszego działania – dodaje.
W poniedziałek Paryż zdobył bardzo ważnego sojusznika dla projektu Hollande'a. Poparł go bez zastrzeżeń minister finansów Włoch Pier Carlo Padoan.
– Wyjście z unii walutowej jest dziś realną opcją. Nie oszukujmy się: jeśli chcemy to ryzyko oddalić, musimy zbudować inne, silniejsze euro. Musimy dążyć bezpośrednio do unii politycznej – powiedział w wywiadzie dla „Financial Timesa". I wymienił szczegółowo te same postulaty, o których wspominał Hollande.