Norweska prowincja Svalbard jest jednym z najmniej zaludnionych miejsc na Ziemi - na jeden kilometr kwadratowy przypada tu zaledwie 0,034 osoby. Łącznie prowincję zamieszkuje zaledwie ok. 2600 osób. Jak zauważa "The Independent" obecnie w prowincji tej mieszka więcej niedźwiedzi polarnych niż ludzi (populację tych pierwszych ocenia się na ok. 3000).

Norweska Partia Zielonych zwróciła się do gubernatora Svalbardu z prośbą o sprawdzenie czy plan osiedlania uchodźców w tym regionie będzie możliwy do zrealizowania w praktyce - Svalbard nie jest częścią strefy Schengen w związku z czym przyjmowanie tu uchodźców jest nieco utrudnione.

Lokalne władze liczą jednak, że uda im się przyjąć uchodźców dzięki którym w regionie powstałyby dodatkowe miejsca pracy - trzeba byłoby bowiem stworzyć ośrodek dla uchodźców, w którym zatrudnienie mogłoby znaleźć wiele osób, które wkrótce mają stracić pracę w górnictwie.

W przeszłości propozycję osiedlania uchodźców w prowincji Svalbard zgłosiła już antyimigrancka Partia Postępu. Jeden z jej członków sugerował w maju, że w Arktyce można byłoby osiedlić 10 tysięcy uchodźców. W przeszłości pojawiały się też pomysły, by wyspy archipelagu Svalbard zmienić w więzienie.