300 tys. zł dla męża za wypadek spowodowany przez żonę

300 tys. zł zadośćuczynienia dostanie od ubezpieczyciela mężczyzna poszkodowany w wypadku drogowym spowodowanym przez własną małżonkę.

Aktualizacja: 19.11.2015 12:53 Publikacja: 19.11.2015 12:22

300 tys. zł dla męża za wypadek spowodowany przez żonę

Foto: 123RF

Tak orzekł Sąd Apelacyjny w Gdańsku w wyroku  4 września 2015 r. (sygn. akt V ACa 73/15).

Stracił całe zdrowie

Marian M. (dane zmienione) był pasażerem, a żona kierowcą, gdy doszło do wypadku z jej winy. Barbara M. została skazana za ten czyn na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Dużo gorsze skutki wypadku okazały się dla jej męża: ze zdrowego, aktywnego mężczyzny stał się kaleką, u którego stwierdzono łącznie 100-proc. uszczerbek na zdrowiu. Po wypadku przez 3 miesiące był całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji. Nadal się leczy, nie jest w stanie pracować i pomagać żonie w prowadzeniu domu i opiece nad dziećmi. Ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności, utrzymuje się z 1200 zł renty.

Samochód żony był ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej (OC). Ubezpieczyciel uznał odpowiedzialność i wypłacił Marianowi M. 150 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za doznany ból i cierpienia. Poszkodowany uznał, że to za mało i wystąpił z powództwem m.in. o kolejne 150 tys. zł zadośćuczynienia. Pozwane towarzystwo ubezpieczeń stwierdziło, że roszczenie powoda wykraczające ponad przyznane dotychczas 150 tys. zł, jest wygórowane. Jego zdaniem stopień uszczerbku na zdrowiu nie jest istotnym kryterium przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia, które musi być utrzymane w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa.

Sąd Okręgowy ustalił, że przed wypadkiem Marian M. pracował jako masarz, nieźle zarabiał. Sam wykonywał bieżące remonty w domu, grał w piłkę nożną i piłkę ręczną, jeździł na rowerze, z żoną chodził na dancingi. Lubił też spotykać się ze znajomymi na grillu. Po wypadku stał się bardziej nerwowy, martwi się o przyszłość dzieci. W domu może wykonać jedynie lekkie, niewymagające schylania się i wysiłku prace domowe, najlepiej czuje się w pozycji siedzącej. Nie ma mowy o uprawianiu sportu, a kontakty ze znajomymi ograniczyły się do spotkań przy kawie.

Jak oszacować cierpienie

Zdaniem Sądu poziom życia poszkodowanego nie może być jednym z kryteriów ustalania wysokości zadośćuczynienia.

- To, że w orzecznictwie zgodnie przyjmuje się, że suma pieniężna przyznana tytułem zadośćuczynienia ma stanowić przybliżony ekwiwalent poniesionej szkody niemajątkowej, a zatem winna wynagrodzić pozwanemu doznane krzywdy i ułatwić przezwyciężenie ujemnych przeżyć, nie oznacza, że formą złagodzenia doznanych cierpień fizycznych i psychicznych musi być nabywanie dóbr konsumpcyjnych o wartości odpowiadającej poziomowi życia poszkodowanego – wyjaśnił Sąd.

Z kolei pogląd o utrzymywaniu zadośćuczynienia w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa stracił obecnie znaczenie, ponieważ dochody i poziom życia społeczeństwa jest bardzo zróżnicowany. Nie można zwłaszcza rozumieć go jako odwoływanie się do dochodów najuboższych warstw społeczeństwa – stwierdził Sąd Okręgowy.

Mniej, bo może pracować

W jego ocenie, potwierdzonej przez orzecznictwo Sądu Najwyższego, podstawowym kryterium decydującym o wysokości zadośćuczynienia jest rozmiar krzywdy w postaci doznanych przez poszkodowanego cierpień fizycznych i psychicznych. A ten Sąd uznał za znaczny. W efekcie uznał powództwo Mariana M. za częściowo uzasadnione i zasądził na jego rzecz od ubezpieczyciela 80 tys. zł zadośćuczynienia. Dlaczego nie 150 tys. zł, jak żądał poszkodowany? Sąd wskazał, że mimo kalectwa Marian M. może pracować - przeciwwskazana jest jednie ciężka praca fizyczna.

- Wprawdzie możliwości ruchowe powoda są ograniczone, nie mniej może on samodzielnie poruszać się, prowadzić samochód, a więc nie jest on zupełnie wyłączony z życia rodzinnego i społecznego – uznał Sąd.

Marian M. zaskarżył wyrok. Żądał kolejnych 70 tys. zł zadośćuczynienia.

Sąd Apelacyjny przyznał mu rację uznając, że Sąd I instancji zasądził rażąco niską rekompensatę za krzywdę powoda.

- Powód przebył bardzo groźny wypadek komunikacyjny brzemienny w daleko idących konsekwencjach zdrowotnych. Martwi się o przyszłość dzieci, o zapewnienie im bytu. Mając to na względzie oraz okoliczności wyeksponowane w uzasadnieniu Sądu I instancji, Sąd Apelacyjny doszedł do przekonania, że łączna kwota 300 tys. zł tytułem zadośćuczynienia jest w pełni adekwatna do rozmiaru krzywdy powoda - uznał Sąd Apelacyjny zasądzając dalsze 70 tys. zł na rzecz Mariana M.

Tak orzekł Sąd Apelacyjny w Gdańsku w wyroku  4 września 2015 r. (sygn. akt V ACa 73/15).

Stracił całe zdrowie

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a