Polski Związek Tenisowy: Beton się trzyma

Agnieszka Radwańska wygrywa, a minister sportu wzywa władze Polskiego Związku Tenisowego do ustąpienia. Mają na to trzy miesiące.

Aktualizacja: 04.11.2015 09:50 Publikacja: 03.11.2015 20:05

Prezes PZT Jacek Muzolf i Agnieszka Radwańska

Prezes PZT Jacek Muzolf i Agnieszka Radwańska

Foto: Rzeczpospolita, Leszek Szymański

We wrześniu Ministerstwo Sportu i Turystyki (MSiT) przeprowadziło kontrolę w Polskim Związku Tenisowym (PZT). Anna Bosek, główny specjalista z wydziału kontroli, oceniała tegoroczną działalność pod kątem przestrzegania statutu oraz prawa, w tym przede wszystkim zakazu prowadzenia działalności gospodarczej przez członków zarządu, co rodzi konflikt ze sprawowaniem funkcji publicznej. Wynika to z art. 9 ust. 3 pkt 2 ustawy o sporcie. Mówi on, że członek zarządu związku sportowego nie może prowadzić działalności gospodarczej związanej bezpośrednio z zadaniami statutowymi. Tymczasem prezes PZT Jacek Muzolf i aż siedmiu jego pomocników taką właśnie działalność prowadzą.

Płacą sami sobie

Ministerstwo podliczyło, że firma TOP-SPORT Piotra Szkiełkowskiego (wiceprezes PZT) wystawiła dwie faktury za organizację spotkań Fed Cup Polska – Rosja i Polska – Szwajcaria oraz meczu Pucharu Davisa Polska – Litwa na łączną kwotę 52 890 złotych. Faktura za dwa ostatnie spotkania, co ma wynikać z dołączonego do niej pisma Muzolfa, to premia za organizację. Dziwne o tyle, że było to zadanie właśnie dla wiceprezesa ds. organizacyjnych. Do tego akurat mecze ze Szwajcarią (rozegrany w Zielonej Górze) i Litwą (w Płocku) okazały się frekwencyjną klapą: trybuny świeciły pustkami. Wedle MSiT kpiną jest też fakt, że wiceprezes sam podpisywał do wypłaty własne faktury.

Na organizacji meczu Polska – Rosja (trzeba przyznać: to był sukces i niewiele zabrakło do pobicia rekordu świata w liczbie widzów na meczu Fed Cup) firma usługowa Rycerz Dariusza Saletry (członek zarządu) zarobiła 6150 złotych. Z kolei Dariusz Łukaszewski (wiceprezes ds. sportowych) za dyrektorowanie ogólnopolskiej olimpiadzie młodzieży w Bytomiu dostał 2800 złotych. Prezes związku wyjaśniał MSiT, że powierzono im te zadania z uwagi na „bogate doświadczenie" oraz „dysponowanie szczególnymi uprawnieniami", co – jego zdaniem – wykraczało poza obowiązki członków zarządu.

Muzolf broni się, że MSiT stosuje inną niż PZT wykładnię ustawy o sporcie: „Tenis jest sportem niezwykle specyficznym" i „praktycznie każda z osób aktywnie działających w tej dyscyplinie jest zaangażowana w działalność trenerską, szkoleniową bądź polegającą na prowadzeniu klubów sportowych lub wynajmie kortów tenisowych. Działalność ta ma nie tylko wymiar czysto społeczny, ale często również gospodarczy lub zawodowy". W oświadczeniu internetowym dodaje, że jest to „problemem praktycznie każdego polskiego związku sportowego". Pisze także, że „od maja bieżącego roku Komisja Rewizyjna Związku przeprowadziła wewnętrzne kontrole, których ustalenia zostały omówione przez Zarząd PZT jeszcze przed kontrolą ministerstwa, a wykryte uchybienia formalne zostały usunięte".

Kajanie się i lawirowanie nie wstrzymuje jednak wniosków MSiT, które stwierdziło naruszenie przepisów prawa i postanowień statutu. Wniosło więc o „niezwłoczne ustąpienie z funkcji pełnionych w zarządzie przez Jacka Muzolfa, Piotra Szkiełkowskiego, Dariusza Łukaszewskiego i Dariusza Saletrę". Minister Adam Korol żąda również zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia nie później niż trzy miesiące od otrzymania sprawozdania, aby wybrać nowe władze.

Zaufanie do swoich

Czy tak się stanie? – PZT nie otrzymał odpowiedzi na swoje stanowisko przekazane do MSiT. Pytanie dotyczące zwołania walnego zgromadzenia należałoby zadać panu prezesowi – mówi „Rz" wiceprezes Szkiełkowski. Sęk w tym, że zapytany o to Muzolf nie odpowiada. A Anna Mytko z MSiT potwierdza „Rz", że „w swoim stanowisku PZT nie przedstawił nowych informacji mających wpływ na ustalony w toku kontroli stan faktyczny. W związku z powyższym, zarówno ustalenia, jak i oceny oraz zalecenia zawarte w Sprawozdaniu MSiT z 7 października 2015 r. pozostają aktualne".

Nieprawidłowości wskazane przez MSiT nie są jedynymi, jakich dopuszczały się władze PZT. Szkiełkowski nie tylko aprobował własne faktury, ale sam do siebie pisał pisma jako szef Warszawsko-Mazowieckiego Związku Tenisowego oraz dyrektor klubu DeSki. W efekcie klub na zalecenie PZT organizował mistrzostwa Polski. Naganny jest też nepotyzm: do nagłaśniania meczów, ale też organizacji konferencji i okolicznościowych wydarzeń zatrudniany był syn Szkiełkowskiego. Wiceprezes tłumaczy „Rz", że przecież razem zrobili już kilkanaście imprez, a „dzięki temu, że jest moim synem, mogę wymyślać, wybrzydzać, a on nie przyjdzie i nie powie, że trzeba dopłacić za to czy za tamto. Poza tym on i jego ludzie to świetni, wykształceni fachowcy. Firma mojego syna przechodziła weryfikację i okazało się, że pomimo najwyższej jakości świadczonych usług jest najtańsza. Gdzie tu nepotyzm?" – pyta. Syn Muzolfa również był angażowany przy związkowych projektach, ale ojciec i tym razem nie podejmuje tematu. A pytania się mnożą: po co powołano spółkę Tenis Polski sp. z o.o., w której radzie nadzorczej zasiadają członkowie zarządu PZT? Na to pytanie prezes Muzolf nie odpowiada, wody w usta nabiera też Szkiełkowski.

Termin trzech miesięcy na zmianę władz oznacza, że to nowy minister sportu będzie musiał dokończyć ten mecz. Sprawa jest jasna: polski tenis nie potrafi zarządzać własnym sukcesem – poprzedni prezes PZT to było nieporozumienie, poczynania obecnego są kontestowane nawet bez ministerialnych kontroli. Wybory wydają się koniecznością, ale trzeba pamiętać, że Muzolfa też wybrano w trybie nadzwyczajnym (zresztą po raz trzeci!), by posprzątał po poprzedniku. Jak widać – tenisowy beton trudno skruszyć i to nawet w czasach, gdy Agnieszka Radwańska wygrywa turniej Masters, reprezentacja kobiet walczy w Grupie Światowej Fed Cup, a kadra mężczyzn awansowała do elity Pucharu Davisa. Panowie z PZT trwonią najlepszy czas, załatwiając przede wszystkim swoje sprawy.

We wrześniu Ministerstwo Sportu i Turystyki (MSiT) przeprowadziło kontrolę w Polskim Związku Tenisowym (PZT). Anna Bosek, główny specjalista z wydziału kontroli, oceniała tegoroczną działalność pod kątem przestrzegania statutu oraz prawa, w tym przede wszystkim zakazu prowadzenia działalności gospodarczej przez członków zarządu, co rodzi konflikt ze sprawowaniem funkcji publicznej. Wynika to z art. 9 ust. 3 pkt 2 ustawy o sporcie. Mówi on, że członek zarządu związku sportowego nie może prowadzić działalności gospodarczej związanej bezpośrednio z zadaniami statutowymi. Tymczasem prezes PZT Jacek Muzolf i aż siedmiu jego pomocników taką właśnie działalność prowadzą.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
WTA Stuttgart. Iga Świątek wygrała z Emmą Raducanu i pędzi po kolejne porsche
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek? To wielka gwiazda, która wraca do formy
Tenis
Iga Świątek zaczęła sezon na kortach ziemnych. Wygrała w Stuttgarcie
Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia