Turcja. Generałowie też do więzienia

Trzech wysokich rangą tureckich wojskowych trafiło za kraty. Ukarano ich za to samo za co wcześniej dwóch ważnych dziennikarzy: za ujawnianie dostaw broni do Syrii.

Aktualizacja: 29.11.2015 12:41 Publikacja: 29.11.2015 12:25

Dziś w Stambule. Szef międzynarodowej organizacji Reporterzy bez Granic Christophe Deloire przemawia

Dziś w Stambule. Szef międzynarodowej organizacji Reporterzy bez Granic Christophe Deloire przemawia do uczestników demonstracji w obronie aresztowanego redaktora naczelnego dziennika „Cumhuriyet” Cana Dundra

Foto: AFP

Oficjalna wersja jest taka: dwaj generałowie i emerytowany pułkownik - podobnie jak wcześniej redaktor naczelny „Cumhuriyet" Can Dundar i szef biura ankarskiego tego opozycyjnego dziennika Erdem Gul - zostali oskarżeni o szpiegostwo i ujawnianie tajemnic państwowych.

Tajemnicą miało pozostać wspieranie bronią walczących z syryjskim wojskami rządowymi oddziałami tamtejszych Turkmenów (spokrewnionych z Turkami i wspieranych przez Ankarę). Bo oficjalnie nie o broń chodziło, lecz o dostawy dla lekarstw.

Opozycja podejrzewa jednak, że transport, który miał pozostać tajemnicą, wcale nie był przeznaczony dla Turkmenów, lecz dla dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego (Daesz). I nie ma wątpliwości, że była to broń, a nie pomoc humanitarna.

O aresztowaniu w sobotę trzech wysokich rangą wojskowych pisze część mediów tureckich, m.in. portal dziennika „Zaman", a także portal niemieckiego tygodnika „Der Spiegel".

Chodzi o gen. Ibrahima Aydina, dowódcę żandarmerii w regionie Ankary oraz jego poprzednika gen. Hamzę Celepoglu, i byłego szefa laboratorium kryminalnego żandarmerii pułkownika w stanie spoczynku Burhanettina Cihangiroglu.

Dlaczego za kraty trafili szefowie żandarmerii? Tajemniczy transport wywiadu tureckiego, który jechał z Turcji do Syrii w styczniu 2014 roku, został zatrzymany przez żandarmów. Znaleźli w nim broń i na dodatek stwierdzili, że ciężarówki zmierzały na tereny, na których nie ma oddziałów turkmeńskich. Napisał o tym kilka miesięcy temu dziennik „Cumhuriyet", którego szefowie trafili przedwczoraj do aresztu. Rząd zarzekał się, że nie było żadnej broni, lecz pomoc humanitarna dla Turkmenów.

Walczący z Baszarem Asadem Turkmeni odegrali ważną rolę w sprawie zestrzelenia kilka dni temu przez Turków rosyjskiego samolotu wojskowego za naruszenie tureckiej przestrzeni powietrznej. To właśnie ich miał w czasie ostatniej akcji ostrzeliwać rosyjski Su-24. Ankara już wcześniej ostrzegała Moskwę, że nie będzie tolerować ataków z powietrza na oddziały turkmeńskie. Kreml oficjalnie zaangażował się w wojnę domową w Syrii po stronie dyktatora Baszara Asada po to, by zwalczać dżihadystów, a nie Turkemnów i prozachodnią opozycję.

Oficjalna wersja jest taka: dwaj generałowie i emerytowany pułkownik - podobnie jak wcześniej redaktor naczelny „Cumhuriyet" Can Dundar i szef biura ankarskiego tego opozycyjnego dziennika Erdem Gul - zostali oskarżeni o szpiegostwo i ujawnianie tajemnic państwowych.

Tajemnicą miało pozostać wspieranie bronią walczących z syryjskim wojskami rządowymi oddziałami tamtejszych Turkmenów (spokrewnionych z Turkami i wspieranych przez Ankarę). Bo oficjalnie nie o broń chodziło, lecz o dostawy dla lekarstw.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788