Barack Obama podpisał budżet wojskowy na przyszły rok. Przewiduje on przekazanie Kijowowi broni i uzbrojenia za 300 milionów dolarów.
– To prawda, że cały ten proces zaczął się dawno temu, ale należy pamiętać, że amerykański prezydent nie ma takich pełnomocnictw, jakie ma Putin, i musi przestrzegać demokratycznych procedur – powiedział „Rz" kijowski analityk Ołeksij Melnyk z Centrum Razumkowa.
Zgodnie z dokumentem każdorazowo Pentagon musi jednak uzyskać zgodę Departamentu Stanu na taką pomoc. Ukraina będzie mogła w końcu dostać amerykańską broń – amerykańscy eksperci mówią przede wszystkim o uzbrojeniu przeciwpancernym, moździerzach i granatnikach.
– W naszej sytuacji każdy grosz się przyda. Najbardziej potrzebujemy nowoczesnego sprzętu radioelektronicznego, łączności. Poza tym każdej broni, która zmniejszy rosyjską przewagę w czołgach i artylerii. Separatyści wygrywali w zeszłym roku głównie dzięki mocnemu wsparciu artylerii – powiedział z kolei „Rz" ukraiński analityk wojskowy Konstantin Maszowec.
Prezydent Obama nie zgadzał się wcześniej na projekt budżetu wojskowego głównie dlatego, że nie przewidywał on pieniędzy na likwidację więzienia w Guantanamo. Jednak oprócz tego Ukraińcy sami sobie bardzo zaszkodzili w oczach amerykańskich wojskowych. W lutym, w czasie walk o Debalcewo, wycofujące się oddziały porzuciły niezniszczony amerykański radar artyleryjski (służący do wykrywania miejsc, z których strzelają działa przeciwnika). Zgodnie z obietnicą daną Amerykanom miał on być wysadzony w powietrze razie jakiegoś niebezpieczeństwa. Ale odwrót z Debalcewa odbywał się w takim chaosie, że o tym zapomniano.