Wbrew początkowym podejrzeniom bomba nie znajdowała się w luku bagażowym maszyny, która 30 października runęła na pustyni egipskiego Półwyspu Synajskiego. Ładunek wybuchowy ktoś umieścił pod fotelem pasażera w tylnej części samolotu, od strony okna.

Eksplozja spowodowała rozhermetyzowanie samolotu i błyskawiczną śmierć pasażerów z powodu różnicy ciśnienia wewnątrz maszyny i na zewnątrz.

Sam ładunek tworzył prawdopodobnie rodzaj materiału wybuchowego o nazwie plastik, a siła wybuchu była równa jednemu kilogramowi trotylu. Na wysokości, na której znajdował się samolot wystarczyło to do wybicia niewielkiej dziury w poszyciu kadłuba, co doprowadziło do oderwania ogona samolotu i katastrofy. Zginęły wtedy 224 osoby (w tym 17 dzieci) wracające z egipskiego kurortu Szarm el-Szejk do Petersburga.

Według informacji (nie potwierdzonych jednak przez FSB) bomba miała czasowy zapalnik nastawiony na dwie godziny. Gdyby wylot samolotu opóźnił się, eksplozja mogłaby nastąpić jeszcze na lotnisku, jednak gdyby wszystko poszło zgodnie z planem terrorystów samolot runąłby do Morza Śródziemnego.

Rosyjski kontrwywiad podejrzewa, że ładunek mógł wnieść do samolotu ktoś z personelu obsługującego samoloty na lotnisku w Szarm el-Szejk, na przykład ekipa sprzątająca lub robotnicy załadowujący bagaż.