Decyzja o zawieszeniu sankcji wobec białoruskich władz zapadła w poniedziałek podczas posiedzenia ministrów spraw zagranicznych UE w Luksemburgu. Zgodnie z tą decyzją sankcje wobec rządzącego od dwóch dekad prezydenta Aleksandra Łukaszenki, białoruskich urzędników oraz sympatyzujących z prezydentem biznesmenów zawiesza się na cztery miesiąca.

Sekretarz stanu Francji ds. europejskich Harlem Desir poinformował, że na decyzję ministrów spraw zagranicznych UE wpłynęło przede wszystkim uwolnienie przez białoruskie władze więźniów politycznych. Przyczyniło się do tego również to, że tegoroczne wybory prezydenckie w porównaniu z poprzednimi zostały przeprowadzone „w bardziej spokojny i przejrzysty sposób".

Agencja Reuters podaje, że zawieszenie sankcji wobec 140 osób będzie obowiązywało od końca października do końca lutego przyszłego roku. Są to osoby wobec których zostały wprowadzone sankcje personalne (zakaz wjazdu oraz blokada kont bankowych w UE) na początku 2011 roku tuż po brutalnym stłumieniu powyborczej manifestacji białoruskiej opozycji. Wtedy wszyscy opozycyjni kandydaci wylądowali w więzieniu, a aresztowanych zostało ponad 600 uczestników protestu.

Wcześniej agencja informowała, że zawieszenie sankcji nie obejmie osób odpowiedzialnych za porwanie białoruskich opozycyjnych polityków w 1999 roku (byłego szefa Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi Wiktora Gonczara, byłego ministra obrony Juryja Zacharanki oraz biznesmena Anatola Krasouskiego) oraz dziennikarza Dzmitryja Zawadskiego w 2000 roku. Do dziś nikt nie znalazł ich ciał. Międzynarodowe organizacje zajmujące się obroną praw człowieka twierdzą, że odpowiedzialność za to ponoszą: byli szefowie białoruskiego MSW Uładzimir Naumau i Juryj Siwakou, były szef prezydenckiej administracji Wiktar Szejman oraz były dowódca jednostki białoruskich sił specjalnych Dzmitryj Pauliuczenka.