Syriza straszy na drugim końcu Europy

Jeśli sondaże się potwierdzą, Pedro Passos Coelho stanie się pierwszym od wybuchu kryzysu przywódcą kraju strefy euro, któremu udało się zdobyć drugą kadencję.

Aktualizacja: 05.10.2015 23:40 Publikacja: 04.10.2015 21:01

Syriza straszy na drugim końcu Europy

Foto: AFP

To były trudne cztery lata dla tego 10-milionowego iberyjskiego kraju. Rządzący do 2011 r. premier Jose Socrates, który teraz przebywa w areszcie domowym pod zarzutem korupcji, pozostawił Portugalię na skraju bankructwa. Jego następca, lider konserwatywnej Partii Socjaldemokratycznej, zapobiegł katastrofie, ale za cenę zawarcia bardzo rygorystycznego programu oszczędnościowego z Unią i MFW. Dostał 78 mld euro pomocy w zamian za drastyczne cięcia w wydatkach państwa, w tym na pensję urzędników, inwestycje, edukację, zabezpieczenia socjalne, ochronę zdrowia.

W maju ubiegłego roku Portugalia stanęła na nogi: po raz pierwszy samodzielnie zaciągnęła pożyczki na międzynarodowych rynkach finansowych. Bezrobocie spadło w tym roku z 17 do 13 proc. osób w wieku produkcyjnym, a gospodarka urośnie o 1,5 proc. Ale miarą załamania poziomu życia jest to, że w tym, a najdalej w przyszłym roku dochód na mieszkańca w Polsce będzie wyższy niż w Portugalii.

To chciała wykorzystać w niedzielnych wyborach parlamentarnych lewicowa opozycja. Zdaniem jej lidera, charyzmatycznego burmistrza Lizbony Antonia Costy przyszedł czas na „porzucenie polityki oszczędzania, na przywrócenie nadziei".

W kraju, z którego masowo emigrują co bardziej dynamiczni i zdolni młodzi ludzie, to przesłanie z pewnością chwytliwe. Ale choć Costa zapewnia, że nadal będzie trzymał się zobowiązań podjętych wobec UE i MFW, bardzo wielu wyborców się obawia, że w ich kraju zrobi to samo, co lewacka Syriza w Grecji.

– Każde wybory są ważne, ale te są szczególne. Znaleźliśmy się w kluczowym momencie naszej historii – ostrzegł w sobotę w przesłaniu telewizyjnym konserwatywny prezydent Anibal Cavaco Silva.

Ostatnie sondaże przed wyborami pokazują, że tak jak Silva sytuację ocenia duża grupa Portugalczyków. W przeciwieństwie bowiem do innych krajów strefy euro, które jak Hiszpania czy Grecja musiały w ostatnich latach mocno zaciskać pasa, dotychczas rządząca partia może liczyć na spore poparcie. Koalicja Coelho Naprzód Portugalia miałaby dostać 37,5 proc. głosów wobec 32,5 proc. dla socjalistycznej opozycji.

Ale nawet tak korzystny wynik oznacza istotne osłabienie konserwatystów, którzy cztery lata temu zdobyli 50,4 proc. głosów i zbudowali bardzo stabilny rząd. Tuż przed wyborami Coelho straszył powstaniem koalicji socjalistów z Blokiem Lewicy, partią, która domaga się wyprowadzenia kraju ze strefy euro. I choć taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny (sam Antonio Costa się zarzeka, że nigdy do niego nie dojdzie), to ryzyko, że Pedro Passos Coelho stanie na czele mniejszościowego rządu, jest już całkiem realne. W kraju, który jeszcze przed kryzysem od lat cierpiał na bardzo powolny wzrost gospodarczy, to byłaby fatalna wiadomość. Niestabilna scena polityczna zapewne jeszcze bardziej odstraszyłaby inwestorów od zainteresowania tym położonym na samym końcu zjednoczonej Europy krajem.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 779
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 778
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 777