Słowa premiera Shinzo Abe wypowiedziane w 70. rocznicę zakończenia wojny nie spotkały się z pozytywnym przyjęciem w Pekinie. Chiny wciąż uważają, że Japonia przeprosiła nie dość wystarczająco, dlatego bezpardonowo utrzymują kurs na zaognianie terytorialnych sporów na okolicznych morzach.

Tym razem z portu w mieście Qingdao wypłynęło 7 chińskich okrętów wojennych. Obrały kurs na Morze Japońskie, gdzie dołączą do rosyjskich odpowiedników podczas 9 - dniowych ćwiczeń wojskowych. Od 20 do 28 sierpnia w zatoce Piotra Wielkiego oraz na wspominanym morzu odbędą się manewry obu państw.

To drugie już wspólne ćwiczenia Chin i Rosji na morzu, które odbywają się w tym roku. Pekin podkreśla zbliżenie z Moskwą i manifestuje przyjaźń brat niego narodu, którego pomimo większych rozmiarów można jednak z powodzeniem nazwać bratem młodszym wobec Chin. Tym razem marynarki przećwiczą działania skierowane przeciw okrętom podwodnym i obronę przeciwlotniczą. W planach jest także desant na wybrzeżu, kluczowy dla prawdopodobnie planowanych ekspedycji na Morzu Południowochińskim.

Wojskowi zaangażowani w manewry podkreślają, że nie są one skierowane wobec konkretnego kraju, a jedynie stanowią część dorocznego programu współpracy wojskowej między Chinami a Rosją. Od 2005 roku pięciokrotnie żołnierze obu państw spotykali się na poligonach. Poprzednim razem w tym roku ćwiczono w maju na... Morzu Śródziemnym.

Chiny wystawiają po dwa niszczyciele, fregaty i jednostki desantowe. Do tego wysyłają okręt zaopatrzenia, sześć helikopterów, pięć samolotów, 21 pojazdów desantowych oraz 200 marines. Rosja oddelegowała na manewry 16 okrętów, dwie jednostki podwodne, 12 samolotów, dziewięć pojazdów oraz także 200 żołnierzy piechoty morskiej. Bazą gier wojennych będzie Władywostok.