W 2016 Chiny zapowiadają, że zbudują zakład zdolny do klonowania zwierząt na masową skalę.

Przedsięwzięcie na ponad 30 mln dolarów zapowiada firma Boyalife Group. Zajmie się inwestycją od strony infrastrukturalnej. Kolejnymi partnerami odpowiedzialnymi za technologię są m.in. Yingke Boya Gene Technology oraz Międzynarodowy Ośrodek Biotechnologii z Tianjinu, południowokoreańska fundacja Sooam specjalizująca się w badaniach genetycznych oraz specjalna strefa ekonomiczna miasta. Fabryka zwierząt ma mieć powierzchnię 15 tys. km kwadratowych i własny bank genów do dyspozycji.

Celem placówki będzie powielanie 100 tys. sztuk bydła sklonowanego na potrzeby pozyskania mleka. Następnie kolejny etap rozruchu rozszerzy możliwości do miliona rocznie. Potrzeby chińskiego rynku są ogromne. Miłośników wołowiny jest coraz więcej (ceny tego mięsa uległy potrojeniu od 2000 do 2013 roku, a chiński rynek wołowiny wycenia się na 60 mld dolarów), a 20 października 2015 roku sprowadzono pierwszy w historii transport żywych krów na pokładzie rejsowego jumbo jeta. 150 sztuk bydła przyleciało  Boeingiem 747 z Melbourne do Chongqing. Świeże, lepsze od krajowego mięso można mieć w każdej chwili. Trzeba tylko mieć pieniądze na sprowadzenie go z zagranicy lub... na sklonowanie go we własnym zakresie.

Następne po krowach mają być konie wyścigowe i rasowe psy. Najlepsze okazy zwierząt będzie można sprzedawać z dużym zyskiem na aukcjach, a o ich genetyczne walory zatroszczą się naukowcy. Jak na razie lekarze są spokojni odnośnie jakości otrzymywanego w laboratoriach mięsa i potencjalnego wpływu na człowieka. Jak będzie to wyglądało w przyszłości, przekonamy się sami.