Różne oblicza Berlina

W Berlinie od ponad 25 lat trwa wielka transformacja, najlepiej widoczna w niekończącej się modernizacji miasta, która od upadku Muru Berlińskiego i zjednoczeniu Niemiec scala je w jeden organizm.

Aktualizacja: 07.11.2015 16:11 Publikacja: 07.11.2015 15:54

Foto: Fotorzepa, Monika Kuc

Tętniącą życiem, pełną atrakcji metropolię można zwiedzać na dziesiątki sposobów. Tym razem wybrałam szlak przemian. Impulsem do mojego spaceru stałą się wystawa „Alltag Einheit” (Codzienność Jedność), prezentowana obecnie przez Deutsches Historisches Museum.

Mówi ona o politycznej, ekonomicznej i kulturalnej transformacji z perspektyw codziennego życia zwykłych ludzi. Jest tu miejsce na wspomnienia euforii po wygraniu przez Niemcy piłkarskiego Pucharu Świata we Włoszech w 1990 i bujnego rozkwitu życia klubowego z muzyką techno w Berlinie, m.in. w legendarnym klubie „Tresor”. Ale i na przypomnienie trudności w adaptacji do nowej rzeczywistości.

Najżywsze reakcje zwiedzających budzi instalacja, zachęcająca pamiętających czas przełomu - po upadku Muru Berlińskiego 9 listopada 1989 i zjednoczeniu Niemiec 3 października 1990 - aby przywołali i dopisali pojawiające się wówczas językowe neologizmy. Powtarza się najbardziej rozpowszechnione przez media i literaturę: Wessi i Ossi dla określenia mieszkańców Zachodniego i Wschodniego Berlina. Ale jest też wiele mniej znanych nazw, choć czytelnych dla każdego, jak np. Währung Union – Unia Walutowa, czy Zweiraum-Wohnung – Dwupokojowe mieszkanie. Kolejne interaktywne działanie zachęca do odpowiedzi na pytanie: Co kupiłeś za pierwsze 100 marek zachodnich?

Integralną częścią wystawy jest metalowa rzeźba Hüseyina Ardy, tureckiego artysty od lat 90. działającego w Berlinie. Rzeźbę tworzą ponad dwumetrowe litery, złożone w kluczowe słowo Einheit (Jedność). Ustawiono ją na zewnątrz nowej części muzeum (zbudowanego w latach 1999-2003) o kształcie szklanej spirali, według projektu światowej sławy chińsko – amerykańskiego architekta I.M. Pei w duchu utopijnego konstruktywizmu Tatlina. Rzeźba doskonale koresponduje z architekturą i myślę, że mogłaby tu zostać na stałe.

Zamek na XXI wiek

Z muzeum wychodzę na Unter den Linden i trafiam po chwili na gigantyczny plac budowy Zamku w Berlinie naprzeciw Wyspy Muzeów. Oile początek transformacji miasta wiąże się przede wszystkim z Potsdamer Platz, to dziś największym architektonicznym wyzwaniem wydaje się odbudowa Zamku, historycznej siedziby władców pruskich, który ma stać się siedzibą Forum Humboldtów. Jego początki sięgają XV wieku, był wielokrotnie przebudowany, a ostateczny kształt uzyskał w 1845 roku. W 1945 r. został uszkodzony przez alianckie bombardowania i częściowo też spłonął, ale jego stan pozwalał jeszcze na usunięcie zniszczeń. Dopiero w 1950 r. na rozkaz sekretarza generalnego Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec - Waltera Ulbrichta zniknął z powierzchni ziemi. Władze NRD poleciły go wysadzić w powietrze jako symbol pruskiego imperializmu i zamieniły ten teren w plac defilad pierwszomajowych.

Decyzję o odbudowie Zamku w Berlinie Bundestag podjął w 2007 roku. Kryzys finansowy wymusił przesunięcie budowy. Ruszyła dopiero w 2013 roku, ale z wielkim impetem. Już doskonale widać zamkowe ściany w stanie surowym oraz konstrukcję kopuły nad główną fasadą. Wszystkie szczegóły odbudowy można poznać w błękitnej kostce Humboldt Box – informacyjnym centrum przed placem budowy, prezentującym modele zamku, filmy, projekty wnętrz, rzeźby, które ozdobią zrekonstruowaną barokową fasadę i wiele innych szczegółów. Dzień w dzień płynie tędy potężna fala turystów.

Projektantem odbudowy Zamku w Berlinie jest zwycięzca konkursu - włoski architekt Franco Stella. Wierną rekonstrukcja obejmuje tylko elewacje zamku z reprezentacyjną wejściową fasadą, a wnętrza będą współczesne. W Humboldt Forum znajdą miejsce Muzeum Etnologiczne, Muzeum Sztuki Azjatyckiej, Biblioteka Główna i Krajowa oraz Uniwersytet Humboldtów. Ta największa kulturalna inwestycja Berlina XXI wieku utworzy wspólny kompleks urbanistyczny z Wyspą Muzeów i Katedrą.

Panorama Muru z lat 80.

We współczesnym Berlinie trudno już często rozpoznać, którędy biegł Mur Berliński, ale są miejsca, gdzie pamięć o podzielonym mieście jest szczególnie kultywowana. Każdy turysta w Berlinie obowiązkowo fotografuje się przy Checkpoint Charlie na Friedrichstrasse, kiedyś legendarnym przejściu granicznym między Berlinem Wschodnim i Zachodnim, którego nazwa pochodzi od alianckiego posterunku. Mogli tędy przechodzić wyłącznie dyplomaci, dziennikarze i cudzoziemcy. Na środku ulicy stoi budka ze „strażą aliantów” - wierna replika tej zdemontowanej w 1990 roku. W narożnej kamienicy mieści się Haus am Checkpoint Charlie - muzeum muru berlińskiego (założone w 1962 r. przez historyka i publicystę Rainera Hildebrandta) z dokumentami i projekcjami filmów przywołującymi czasy zimnej wojny. Najmocniejsze wrażenie wywierają historie brawurowych ucieczek. Kilku osobom udało się przejść na zachodnią stronę w mundurach alianckich. Mur pokonywano też na balonach i motolotni z silnikiem trabanta, samochodami BMW, ciężarówką, jak i drążonymi potajemnie tunelami. Ponad 200 osób podczas ucieczki przez mur straciło życie, a udało się go pokonać 5 tysiącom.

Przed trzema laty w sąsiedztwie Checkpoint Charlie na Friedrichstrasse stanęła Rotunda z panoramę Muru Berlińskiego, zaprojektowaną przez mieszkającego w Berlinie architekta irańskiego pochodzenia Yadegara Asisi. Powodzeniem nie ustępuje naszej Panoramie Racławickiej. Od jej otwarcia obejrzało ją już ponad 500 tys. turystów. Ma 60 m długości i 15 wysokości (900 m kw. powierzchni). Przedstawia Mur Berliński w latach 80. (obraz wykonano techniką druku, wykorzystując kolaż fotografii), widziany z Kreuzbergu (między Sebastiastrasse a Dresdenerstrasse), czyli wówczas z Berlina Zachodniego, gdzie jej twórca mieszkał.

Widzowie stojący w rotundzie na pomoście obserwują Mur równocześnie po zachodniej i wschodniej stronie. Po stronie NRD-owskiej ciągnie się ponury, otoczony zasiekami pas śmieci. Od strony Zachodniego Berlina panorama pokazuje ludzi podchodzących pod sam mur, pokryty graffiti. Niektórzy z nich wspinają na platformę, by spojrzeć, co dzieje się po drugiej stronie. Asisi jest twórcą też innych panoram, m.in. w Lipsku i Dreźnie, a obecnie pracuję nad Panoramą dla Wittenbergii z okazji Roku Lutra w 2017 r. Rozniecił współczesną panoramomanię, choć zdawałoby się, że to miniona XIX-wieczna moda.

Molekule Man albo mowa znaków           

Autentyczną pozostałością Muru Berlińskiego w centrum miasta jest zachowany 200-metrowy fragment szarych betonowych bloków bez graffiti w sąsiedztwie Centrum Dokumentacyjnego Topografia Terroru i galerii sztuki Martin Gropius Bau. Warto też dotrzeć na Bernauer Strasse na północy Berlina, gdzie historia Muru Berlińskiego też pobrzmiewa wciąż grozą. Wśród mieszkalnych bloków widać zachowane resztki muru i metalowe pręty zaznaczające jego bieg przez środek ulicy. Informacyjne tablice opowiadają o losach ludzi, którzy tu mieszkali i byli świadkami wielu dramatycznych wydarzeń. Sami nieraz ryzykowali życiem, skacząc z okien na drugą stronę muru. W ponurej dawnej wieży obserwacyjnej mieści się dziś Centrum Dokumentacyjne Muru.

W 2002 roku przy Bernauer Strasse stanęła Kaplica Pojednania, zaprojektowaną przez berlińskich architektów Petera Sassenrotha i Rudolf Reitermanna. Wzniesiono ją w tym samym miejscu, gdzie w 1985 r. wysadzono XIX-wieczny neogotycki kościół Pojednania, bo znalazł się zbyt blisko muru. Współczesna kaplica o kształcie rotundy kryje wewnątrz resztki starego ołtarza, a na zewnątrz niej stoją dzwony dawnego kościoła. A także rzeźba „Pojednanie” przedstawiająca parę padającą sobie w objęcia, ofiarowana Berlinowi przez Brytyjczyków kopia dzieła Josefiny de Vasconcellos z katedry w Coventry, której replika trafiła również do Hiroszimy.

Wiele miejsc i obiektów w Berlinie ma symboliczną wymowę. Najważniejszy symbol to Brama Brandenburska, którą wzniesiono w końcu XVIII wieku. W latach 1961-89 jako strażnica muru była znakiem świata podzielonego na Wschód i Zachód. Od reunifikcji stała się symbolem zjednoczenia Niemiec i nowej Europy. Na Pariser Platz przed Bramą Brandenburską zawsze jest pełno wycieczek. Jej historię jako symbolu jedności pokazują zdjęcia na nowej stacji metra Brandenburger Tor. Wśród nich są i te pamiętne z rozentuzjazmowanym tłumem w listopadzie 1989 na szczycie muru. A nad schodami stacji umieszczono cytaty różnych polityków, m.in. słynne wezwanie Ronalda Reagana w 1987: „Panie Gorbaczow, niech pan zburzy ten mur!” i oświadczenie Ericha Honeckera jeszcze ze stycznia 1989: „Mur będzie stał także za pięćdziesiąt i za sto lat”.

Metrem z Brandenburger Tor dojedziemy prosto na Dworzec Główny – Hauptbahnhof, czynny od 2006 roku. Budynek ze stali i szkła (projekt zespołu architektów Gerkan, Marg & Partners) to pokazowa wizytówką zmieniającego się Berlina. Przed dworcem – jednym z największych w Europie – postawiono futurystyczną rzeźbę konia – „Rolling Horse" Jürgena Goertza (od strony Europaplatz). W przeszklonym postumencie pomnika umieszczono pamiątki po stojącym niegdyś w tym miejscu XIX-wiecznym dworcu Lehrter Bahnhof. Rolling Horse jest znakiem postępu i cywilizacyjnych przemian.

A symbolem świata bez barier jest też w Berlinie 30-metrowa stalowa rzeźba zwana Molecule Man, dzieło Amerykanina Jonathana Borovsky’ego, stojące w sąsiedztwie mostu Elsen na wschodnich krańcach miasta, powstała w1998 roku na zamówienie firmy Allianz, która zbudowała tu swoją siedzibę. Rzeźbę tworzą trzy postacie, zdające się chodzić po nurcie Sprewy - w miejscu, gdzie kiedyś przebiegała granica podzielonego miasta. Symbolizują spotkanie w świecie wolnym od podziałów. A otwory w stali odwzorowują molekularną strukturę świata.

Ikony architektury

Berlin po transformacji to również szlak nowoczesnej architektury największych światowych sław. Zamiast szukać ich w podręcznikach, lepiej ruszyć po prostu w miasto na spotkanie z nimi. Spacer pod szklaną kopułą, przykrywającą Reichstag przebudowany przez brytyjskiego architekta Normana Fostera (1999) należy do niezapomnianych do przeżyć. Pod szczyt kopuły wiodą spiralne rampy, które pozwalają niespiesznie kontemplować wspaniałe panoramiczne widoki. Lustrzany rdzeń podtrzymujący kopułę odbija sylwetki ludzi, a także zapewnia naturalne doświetlenie znajdującej się niżej Sali Plenernej.

Od Reichstagu aż po Sprewę ciągnie się dzielnica rządowa z budynkami wzniesionymi po zjednoczeniu Niemiec: Urzędem Kanclerskim (berlińscy architekci Axel Schultes i Charlotte Frank), zwanym przez berlińczyków „kanclerską pralką" oraz Paul-Löbe-Haus – siedzibą komisji Bundestagu i biblioteką parlamentarną Marie-Elisabeth-Lüders-Haus (oba budynki zaprojektował monachijczyk Stephan Braunfels).

Placowi Poczdamskiemu charakter i klimat nadaje przede wszystkim nowoczesne Sony Center, dzieło Helmuta Jahna, ukończone w roku 2000. Kompleks różnych budynków (biura, kina, kawiarnie) z forum nakrytym fantazyjnym szklanym dachem o kształcie góry Fuji i zmiennych efektach świetlnych od wewnątrz, zależnie, czy patrzymy na niego w świetle dziennym, czy wieczorem, gdy zmienia barwy, jak kameleon. Pełna życia przestrzeń publiczna pod nim przyciąga jak magnes. Wielkomiejski rozmach nadaje Potsdamer Platz także 103-metrowa Kollhoff Tower, dzieło berlińskiego architekta Hansa Kollhoffa z panoramicznym punktem widokowym i w sąsiedztwie 106-metrowy Debis Haus, zaprojektowany prze Renzo Piano, a należący do koncernu Deimler-Benz. Patrząc dzisiaj na Plac Poczdamski trudno uwierzyć, że po zburzeniu muru wyglądał jak kamienna pustynia.

Na eleganckiej Friedrichstrasse pośród biurowców wielkich korporacji i luksusowych sklepów szczególną uwagę przykuwa Galeria Lafayette ze szkła i stali według projektu Jeana Nouvela oraz konkurującą z nią siedzibę designerskich butików w budynku w piaskowo-czarną szacownicę, stylizowanym na art déco projektu I.M. Pei. Dwa przecznice dalej przy Wilhelmstrasse nowy budynek Ambasady Brytyjskiej (architekt Michael Wilford) to postmodernistyczny przykład połączenia w fasadzie wyważonej klasyki z popkulturowym zawirowaniem kolorowych elementów.

W nowoczesnej architekturze Berlina spotykają się różne indywidualności i mieszają style. David Chipperfield zdobył uznanie odbudowanym Neues Museum na Wyspie Muzeów, w którym harmonijnie połączył ocalałe ze zniszczeń wojennych fragmenty z nowoczesnym projektem. Muzeum Żydowskie Daniela Libeskinda w swej zygzakowatej linii przypominające odkształconą, poszarpaną gwiazdę Dawida, stało się najgłośniejszym dziełem dekonstruktywizmu.

A Frank O. Gehry, także mistrz dekonstruktywizmu, w fasadzie DZ Bank na Pariser Platz nieoczekiwanie powściągnął swój temperament, za to we wnętrzu dał upust fantazji, przemieniając Atrium w porywającą ekspresyjną rzeźbę.

Listę architektonicznych ikon Berlina można rozwijać jeszcze długo, ale najlepiej niech każdy sam wytypuje swego faworyta.

Tętniącą życiem, pełną atrakcji metropolię można zwiedzać na dziesiątki sposobów. Tym razem wybrałam szlak przemian. Impulsem do mojego spaceru stałą się wystawa „Alltag Einheit” (Codzienność Jedność), prezentowana obecnie przez Deutsches Historisches Museum.

Mówi ona o politycznej, ekonomicznej i kulturalnej transformacji z perspektyw codziennego życia zwykłych ludzi. Jest tu miejsce na wspomnienia euforii po wygraniu przez Niemcy piłkarskiego Pucharu Świata we Włoszech w 1990 i bujnego rozkwitu życia klubowego z muzyką techno w Berlinie, m.in. w legendarnym klubie „Tresor”. Ale i na przypomnienie trudności w adaptacji do nowej rzeczywistości.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz