Opracowanie zapisów muzycznych Oskara Kolberga, kalendarium Brunona Schulza, edycja krytyczna rozproszonych oraz niepublikowanych tekstów Czesława Miłosza czy nowe wydanie krytyczne „Króla Ducha" Juliusza Słowackiego – to kilka projektów, które resort nauki zamierza sfinansować z Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Wyniki konkursu ogłoszono kilka dni temu.
O granty starało się 520 naukowców, ale pieniądze (ponad 49 mln zł) przydzielono tylko 76 projektom, których celem jest – jak czytamy na stronie internetowej resortu – „upowszechnianie i badanie polskiego dziedzictwa kulturowego".
– Tylko uważne spojrzenie w przeszłość może nauczyć nas czegoś o przyszłości – mówiła po konkursie minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska. Dodała, że badanie twórczości wybitnych malarzy, pisarzy czy muzyków wzbogaca „naszą wiedzę i tożsamość, przyczyniając się do rozwoju nauki".
W środowisku naukowców wrze. Powód? Wśród nagrodzonych projektów znalazł się m.in. pomysł wydania „Antologii polskiej literatury queer". Jego realizacja ma kosztować prawie 266 tys. zł.
Kierownikiem projektu jest dr Błażej Warkocki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, którego uznaje się za najlepszego znawcę literatury gejowskiej w Polsce. Jest m.in. współautorem kilku książek o tej tematyce, publikuje w „Krytyce Politycznej", a na jednym z portali LGBT redagował rubrykę „zBOOKi: felietony o książkach". Prowadzi też zajęcia w ramach gender studies i kursy queer studies.
W swoich badaniach zajmuje się m.in. myślą teoretyczną amerykańskiej ikony teorii queer Eve Kosofsky Sedgwick, która wprowadziła do nauki pojęcie „męskie pragnienie homospołeczne" i za jego pomocą analizowała klasyczne teksty literatury angielskiej.
– Literatura gejowska to w Polsce nisza. Finansowanie badań nad nią ze środków publicznych to nieporozumienie – mówi nam profesor polonistyki z UW. Prosi o anonimowość, „bo środowiska LGBT są w ostatnim czasie na uczelniach bardzo aktywne", a on nie chce mieć kłopotów.
– Nie zajmujemy się prawdziwym dziedzictwem, wiele wartościowych dzieł leży w rękopisach, wiele czeka na nowe, poprawione edycje krytyczne. Tymczasem wydajemy pieniądze na badania pozbawione sensu – dodaje.