To jednoznaczne stanowisko Sądu Najwyższego zawarte w piątkowym postanowieniu.
Tym bardziej ważne, że testamenty ustne (dość powszechne) budzą od dawna podejrzenia, że przy ich sporządzaniu może dochodzić do nadużyć. Czasami jednak nie ma innej możliwości zapisania ostatniej woli.
Sporządzenie testamentu ustnego polega na tym, że spadkodawca oświadcza ostatnią wolę ustnie wobec co najmniej trzech świadków, a treść testamentu można stwierdzić w ten sposób, że jeden ze świadków spisze go w ciągu roku z podaniem miejsca i daty oświadczenia, a spadkodawca i przynajmniej dwaj świadkowie go podpiszą.
Taki testament sporządziła w szpitalu onkologicznym Anna K. siedem dni przed śmiercią. Najpierw Barbara P., jej znajoma, zapisała treść ostatniej woli, którą miała jej podyktować Anna K. Spadkobiercami ustanowione dostały trzy koleżanki, w tym Barbara P. Kilka godzin później przy świadkach, w tym dwóch lekarkach, chora odczytywała testament, ale nie zrobiła tego do końca, a już na pewno wyraźnie. Testament został podpisany.
Ponieważ Anna K. nie zostawiła żadnych odpowiednio bliskich krewnych, o spadek upomniało się miasto stołeczne Warszawa, które w takich wypadkach dziedziczy jako tzw. spadkobierca konieczny. Sądy Rejonowy i Okręgowy w Warszawie uznały, że testament był nieważny, i stwierdziły nabycie spadku (chodziło głównie o mieszkanie) przez miasto.