Straż miejska wciąż poluje na kierowców

Dwie trzecie interwencji straży miejskich dotyczy wykroczeń drogowych. Zmieni to dopiero ustawa.

Aktualizacja: 01.09.2015 10:56 Publikacja: 31.08.2015 21:09

Straż miejska wciąż poluje na kierowców

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

1 stycznia przyszłego roku straże miejskie i gminne stracą możliwość korzystania z fotoradarów. Ale na razie polowanie na kierowców to wciąż ich ulubione zajęcie. Raport MSW o działalności straży w 2014 r., który poznała „Rzeczpospolita", pokazuje, że aż dwie trzecie interwencji strażników dotyczyło wykroczeń w ruchu drogowym. To głównie wychwytywane przez fotoradary przekraczanie dozwolonej prędkości.

– Dostrzegamy zachwianie proporcji pomiędzy kluczowymi obowiązkami straży dotyczącymi pilnowania porządku a koncentrowaniem się na obsłudze fotoradarów – mówi Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW.

W końcu ubiegłego roku w kraju działało łącznie 588 straży miejskich i gminnych, czyli o pięć mniej niż rok wcześniej. Zatrudniały ponad 11 tys. osób, które powinny dbać przede wszystkim o porządek i bezpieczeństwo publiczne. Najliczniejsza jest straż w Warszawie (2,1 tys. osób).

Miejscy i gminni strażnicy w zeszłym roku przeprowadzili 2,6 mln interwencji. Tych dotyczących kierowców złapanych przez fotoradary, złego parkowania czy – rzadziej – zakładania blokad na koła było łącznie blisko 1,8 mln.

W połowie przypadków spotkanie ze strażnikiem kończy się wymierzeniem mandatu: w minionym roku wlepili ich 1,3 mln (o ok. 15 proc. mniej niż rok wcześniej) na łącznie ponad 204 mln zł (spadek o ok. 6 proc.).

Mimo fali krytyki fotoradary wciąż są maszynkami do robienia pieniędzy pozwalającymi łatać miejskie budżety. Jak wynika z raportu MSW, tylko dzięki nim straże ujawniły prawie milion wykroczeń i wystawiły mandaty na ponad 130 mln zł (wszyscy kierowcy ukarani za najróżniejsze wykroczenia zapłacili łącznie 181 mln zł).

Raport nie mówi o tym, które straże najbardziej upodobały sobie fotoradary, ale – jak wynika z danych MSW – ok. 90 proc. tych urządzeń mieści się na Pomorzu.

Mimo wielkiej krytyki w mediach z żadnego fotoradaru nie zrezygnował dotąd osławiony Biały Bór w Zachodniopomorskiem. – Wciąż mamy trzy urządzenia, jedno przenośne i dwa stacjonarne. Są przy szkołach i przejściach dla pieszych, dzięki temu jest bezpieczniej – mówi Anna Dobrzańska z tamtejszej straży miejskiej.

Dzięki fotoradarom budżet miasta zasilało rocznie nawet ok. 6 mln zł. W ubiegłym roku było to ok. 2,7 mln zł.

Czym jeszcze oprócz łapania kierowców zajmowali się strażnicy? Karali za picie alkoholu w miejscach publicznych (106 tys. mandatów na 7 mln zł) czy za zakłócanie porządku (37 tys. mandatów na 5 mln zł).

Rzeczniczka MSW przypomina, że w 2014 r. resort rozpoczął program standaryzacji i certyfikowania straży gminnych i miejskich. W pilotażu udział wzięły straże z Gdańska i Starogardu Gdańskiego. Otrzymały certyfikat świadczący o tym, że we właściwych proporcjach wypełniają swoje obowiązki.

– Nigdy nie mieliśmy fotoradarów i nie łapaliśmy kierowców ani zza węgła, ani zza krzaka – mówi Miłosz Jurgielewicz, rzecznik gdańskiej straży. Jak dodaje, należy się koncentrować na sprawach, które dotyczą przestrzegania porządku publicznego.

To nie oznacza, że strażnicy mają zamykać oczy na źle parkujących kierowców. – Zgłoszeń o pojazdach tarasujących wjazd mamy bardzo dużo, sami mieszkańcy domagają się od nas interwencji – mówi Katarzyna Dobrowolska ze straży miejskiej w Warszawie.

Jurgielewicz podaje, że w Gdańsku ok. 70 proc. zgłoszeń dotyczy źle zaparkowanych aut. – Interwencji w komunikacyjnych sprawach mieszkańcy od nas oczekują – mówi Jurgielewicz. – Ale z równą energią trzeba podchodzić do sygnałów dotyczących utrzymania porządku czy np. spożywania alkoholu w miejscach publicznych.

Jego zdaniem strażnicy powinni często spotykać się zarówno z mieszkańcami, jak i z radami dzielnic, by poznać ich problemy. – To podstawa planowania działań – mówi Jurgielewicz.

Zgodnie z podpisaną już przez prezydenta nowelizacją przepisów o strażach miejskich i gminnych od stycznia przyszłego roku strażnicy stracą prawo do wystawiania mandatów za przekroczenie prędkości i za przejazd na czerwonym świetle. Nie będą mogli korzystać z żadnego rodzaju fotoradarów: ani stacjonarnych, ani przenośnych.

1 stycznia przyszłego roku straże miejskie i gminne stracą możliwość korzystania z fotoradarów. Ale na razie polowanie na kierowców to wciąż ich ulubione zajęcie. Raport MSW o działalności straży w 2014 r., który poznała „Rzeczpospolita", pokazuje, że aż dwie trzecie interwencji strażników dotyczyło wykroczeń w ruchu drogowym. To głównie wychwytywane przez fotoradary przekraczanie dozwolonej prędkości.

– Dostrzegamy zachwianie proporcji pomiędzy kluczowymi obowiązkami straży dotyczącymi pilnowania porządku a koncentrowaniem się na obsłudze fotoradarów – mówi Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW.

W końcu ubiegłego roku w kraju działało łącznie 588 straży miejskich i gminnych, czyli o pięć mniej niż rok wcześniej. Zatrudniały ponad 11 tys. osób, które powinny dbać przede wszystkim o porządek i bezpieczeństwo publiczne. Najliczniejsza jest straż w Warszawie (2,1 tys. osób).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?
Służby
Centralne Biuro Antykorupcyjne przechodzi do historii. Rząd chce uzdrowić służbę
Służby
W Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wzrosną płace. Dodatkowe 89 mln w budżecie