Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dostrzegło problem agresji w policji i postanowiło ją zmierzyć. Diagnoza ma jeden cel: wyeliminowanie aktów przemocy ze strony mundurowych wobec społeczeństwa, które kładą się cieniem na całej formacji. Resort właśnie ogłosił konkurs na wykonanie takiej diagnozy i przedstawienie rekomendacji.
– Rocznie policja podejmuje milion interwencji. W zdecydowanej większości wzorowo, a zachowania z użyciem przemocy wobec obywateli są sporadyczne – mówi „Rzeczpospolitej" Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW. – Jednak nawet drobne incydenty nie powinny się zdarzać. Badania powiedzą jak temu przeciwdziałać – wyjaśnia.
Impulsem stała się między innymi głośna sprawa z Kutna, gdzie w miejscowej komendzie 34-letni policjant śmiertelnie postrzelił podczas przesłuchania 29-latka zatrzymanego za drobne kradzieże. W pokoju był z nim sam. Padły trzy strzały – dwie kule trafiły ofiarę w głowę. Policjant usyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci i niedopełnienia obowiązków.
Tragedii z udziałem mundurowych było jednak wiecej. W marcu pod Grodziskiem Mazowieckim emerytowany funkcjonariusz zastrzelił żonę, bo chciała od niego odejść. Potem popełnił samobójstwo. Był w służbie od lat, na wysokich stanowiskach.
Głośnym echem odbiła się też tragedia w Kuźni Raciborskiej na Śląsku, gdzie 41-letni Tomasz M. najpierw zastrzelił swoją żonę, również policjantkę, i półtorarocznego synka, a potem sam się zabił. Później okazało się, że przełożeni kilkakrotnie kierowali policjanta na komisję lekarską ze względu na jego porywcze zachowanie.
Po tragedii w Kutnie europoseł Janusz Wojciechowski w liście otwartym apelował do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, by zapewnił nadzór nad śledztwem.
„Proszę w szczególności o dopilnowanie, by prokuratura przedwcześnie nie wykluczyła żadnej wersji zdarzenia, włącznie z wersją umyślnego zabójstwa" – pisał. Przypomniał, że nie jest to absurdalna hipoteza, bo w Łomazach na Podlasiu w 1997 r. policjant z zimną krwią zastrzelił młodego człowieka podczas przesłuchania.