Rzeczpospolita: Nowy samolot M-346 wreszcie zaprezentowany został w barwach polskich Sił Powietrznych. Jest to włoska konstrukcja, na której szkolić się będą piloci w Dęblinie. Jak ocenia pan tę maszynę?
Gen. Jan Rajchel: Zakup tych samolotów na pewno był najlepszym z możliwych wyborów, ale uczciwie zaznaczmy, że oferta samolotów szkoleniowych nie jest tak szeroka jak samolotów bojowych. M-346 to taki „latający symulator": nie jest uzbrojony, ale może zasymulować wszystko to, co jest w stanie zrobić nowoczesny myśliwiec. Oprócz samolotu zakupiliśmy od Włochów cały system szkolenia, a nawet system logistyczny, który będzie zaopatrywać nas w niezbędne części.
Jakie nowe możliwości to otwiera dla wojska?
Ważne jest, że ten system szkolenia można mocno modyfikować, jeśli będą takie potrzeby. Na pewno M-346 ma przed sobą dużą przyszłość. Na razie jednak zamówiliśmy wersję zaprojektowaną pod kątem możliwości samolotów F-16. To jest otwarcie drogi do zrezygnowania z bardzo drogiego szkolenia na tych myśliwcach w USA. Po zapoznaniu się z M-346 pilot będzie mógł od razu przesiąść się do kabiny F-16.
I zrezygnujemy w ogóle ze szkoleń za granicą?