[Rozbudowa szpicy NATO] to kolejny krok w eskalacji sytuacji wokół Ukrainy - uważa emerytowany wiceadm. Marek Toczek. Jego słowa przytacza kremlowska telewizja Sputnik nadająca w kilkunastu językach na cały świat.

Toczek zdecydowanie protestuje przeciwko przerzucaniu sił NATO do Polski uważając, że to część kampanii przed wyborami do Sejmu. Wiceadmirał tak odpowiada na pytanie rosyjskich dziennikarzy o to, dlaczego jest taka różnica między przerzucaniem sił Sojuszu a oficjalnymi oświadczeniami NATO o tym, że Rosja nie stanowi zagrożenia: "Mamy tu do czynienia ze schizofrenią. Trudno się nie zgodzić z tymi słowami [o tym, że Rosja nie stanowi zagrożenia], ale to presja różnych, trudnych do zdefiniowania lobby powoduje, że mamy do czynienia z chaosem informacyjnym".

Marek Toczek służył w marynarce wojennej PRL, a potem RP, do 1995 r. Był wówczas dowódcą Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych. Został zwolniony ze stanowiska, gdy okazało się, że zaangażował się w kampanię wyborczą Lecha Wałęsy.

Później sam próbował sił w polityce, działał m.in. w komitecie wyborczym gen. Tadeusza Wileckiego podczas wyborów prezydenckich w 2000 r. Bezskutecznie sam startował w różnych wyborach, m.in. do Sejmu.