Premier Beata Szydło przedstawiła w Sejmie program rządu. Zwyczaj sejmowego exposé jest jedną z utrwalonych instytucji demokracji. Przyciągając zainteresowanie mediów oraz partii opozycyjnych, sprzyja debacie nad kierunkami polityk publicznych i priorytetami nowego rządu. Hasła z kampanii wyborczej mogą zostać w obecności najważniejszych polityków, mediów i opinii publicznej powtórzone i rozwinięte. Jest to jednak wydarzenie jednorazowe i z konieczności dość ogólnikowe. Ideę exposé warto wykorzystać w przypadku poszczególnych ministerstw i w nieco późniejszym momencie kadencji po to, by polską demokrację można było łatwiej rozliczać.
Wśród zapowiedzi PiS padł pomysł tzw. pakietu demokratycznego. Miałyby się nań składać rozwiązania instytucjonalne pozwalające na lepszą kontrolę rządu przez opozycję oraz wyborców i w konsekwencji większą przejrzystość władzy. Hasło wzmocnienia roli opozycji forsowało Prawo i Sprawiedliwość w czasie, gdy samo występowało w takiej roli. Obecnie, jak pokazały zmiany regulaminu parlamentarnej Komisji ds. Służb Specjalnych czy wybór prezydium Sejmu, PiS podchodzi do tej idei wybiórczo. Jednak warto wykorzystać obecność pomysłu w debacie publicznej i zaproponować, co „pakiet demokratyczny" miałby konkretniej oznaczać. Jakie instytucje (reguły) zabezpieczałyby prawa opozycji i wzmacniały jej głos, a jednocześnie umożliwiały lepszą jakość debaty publicznej w parlamencie oraz poza nim.
Za plecami rzeczników
Proponuję wprowadzenie do polskiego życia publicznego instytucji publicznego wysłuchania ministrów w początkowym okresie pełnienia przez nich funkcji. W pierwszym etapie mogłaby to być instytucja nieformalna, konwencja podzielana przez aktorów politycznych, pozarządowych, medialnych, a potem ewentualnie rozwiązanie zapisane w prawie.
Publiczne wysłuchania ministrów z sesjami pytań i odpowiedzi mogłyby się odbyć po ok. 100 dniach po zaprzysiężeniu rządu, a więc wiosną 2016 r. Nadanie temu rangi i zwyczaju wymusiłoby lepsze niż w przypadku wystąpień na forach komisji sejmowych przygotowanie polityków (zarówno ministrów, jak i zadającej pytania opozycji) oraz większe zainteresowanie mediów.
Dlaczego byłoby to ważne dla naszej demokracji? Polscy politycy nie przywykli do publicznego przedstawiania swoich priorytetów (np. w obszarze polityki zdrowotnej, edukacyjnej, kulturalnej etc.). W Polsce nie ma mechanizmów wymuszających na ministrach systematyczne, rzeczowe i otwarte informowanie o prowadzonej przez nich polityce. Komisje sejmowe są słabe, a politycy chowają się za plecami zastępców i rzeczników, unikają trudnych pytań, wybierają, komu udzielą wywiadu, a których mediów nie uwzględnią. Premierzy robią pokazowe „przeglądy ministerstw", z których niewiele wynika poza zdjęciami dla prasy.