"Rzeczpospolita": Kilka dni przed zaprzysiężeniem nowego polskiego rządu spotkał się pan z obecnym ministrem Witoldem Waszczykowskim. Czy padły z pana strony jakieś obietnice dotyczące poprawy stosunków polsko-litewskich, spraw mniejszości polskiej na Litwie?
Linas Linkevičius: Do spotkania doszło z mojej inicjatywy. Uważam, że nie możemy tracić ani chwili. Litwa i Polska płyną na tej samej łodzi, musimy współpracować w zakresie bezpieczeństwa. Mamy takie same oczekiwania wobec przyszłorocznego szczytu NATO w Warszawie. Zależy nam na jego sukcesie, nie dlatego, że odbywa się w Polsce, ale dlatego, że sojusz potrzebuje pozytywnych decyzji. Inna strategiczna sprawa to energetyka, w połowie grudnia otwieramy most energetyczny, ostatnio podpisaliśmy bardzo ważną umowę o finansowaniu połączenia gazowego. To przełom w sytuacji energetycznej w regionie, istotny dla całej Europy. Musimy współpracować. Nawet jeżeli są jakieś problemy, to nie mogą przysłaniać pól strategicznej współpracy. Powiedziałem też, że w stosunkach bilateralnych nie jest tak źle, jak niektórzy mówią. Waldemar Tomaszewski [szef Akcji Wyborczej Polaków na Litwie] rozpowszechnia nieprawdę o sytuacji.
Ale problemów mniejszości nie da się odsunąć na bok. Przepraszał pan w lutym 2013 roku w rozmowie z „Rz" za swoich kolegów z litewskiego Sejmu, którzy w dniu ostatniej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Wilnie, tuż przed katastrofą smoleńską, nie poparli kompromisowej wobec polskiej mniejszości ustawy o pisowni nazwisk. Jak przyjęli te przeprosiny politycy litewscy? Bo w zakresie ustaw korzystnych dla Polaków nic się od tej pory nie zmieniło.
Było dużo komentarzy, niektórzy mnie potępiali, niektórzy zrozumieli, dlaczego to zrobiłem. Powiedziałem to, co czułem. To wynikało też z mojego podejścia do wagi stosunków z Polską. Trzeba się odnosić do siebie wzajemnie ze zrozumieniem. Jak jechałem ostatnio do Warszawy, spotkałem się z mniejszością litewską w Sejnach. Zmieniła się atmosfera. Też mają wiele problemów, jak Polacy na Litwie. Z finansowaniem szkół i ich wyposażeniem. Są jednak wdzięczni młodemu burmistrzowi, ja też z nim rozmawiałem i odniosłem dobre wrażenie. Są tam problemy z pracą, środkami finansowymi, atrakcyjnością regionu, ale niezależne od narodowości. To generalne kłopoty. Tak samo na Litwie. Jak jestem za granicą, to zawsze mówię, że poza Polską jest 20 milionów Polaków, ale jeden procent z tego na Litwie. A z 400 polskich szkół, 73 są na Litwie: od przedszkoli do szkoły wyższej. Jak się reorganizuje szkoły, to nie z powodów narodowych.
Znam te argumenty.
Po prostu je powtarzam.