Kto jest kim w wojnie z dżihadem

Żeby zlikwidować Państwo Islamskie, należałoby usunąć polityczną przyczynę jego powstania oraz jego sponsorów, którymi są sojusznicy Zachodu: Arabia Saudyjska oraz Katar – pisze politolog.

Publikacja: 16.11.2015 21:00

Kto jest kim w wojnie z dżihadem

Foto: AFP

A tak na Francję jest atakiem na świeckość – wartość łączącą się z najlepszymi cechami ludzkimi. To atak na Voltaire'a, na piękno, na rewolucję francuską. Ale nie pozwólmy wrogowi salwować się skokiem do wody, bo bynajmniej się w niej nie utopi.

Wodą jest Europa. 13 listopada 2015 roku ISIS straciło Sinjar – miasto jezydów na północy Iraku. Wcześniej potwór ten stracił kilka innych irackich miast, które zdobył w ubiegłym roku. Taktyka Państwa Islamskiego – do którego kierownictwa dotarło, iż nie ma ono szans dłużej się utrzymać – polega na tym, że zaczyna szukać nowych zwolenników, ale tym razem w Europie, ponieważ – według ISIS – Europa walczy z religią muzułmańską. W ten sposób ów byt polityczny uzyska poparcie nowych sfrustrowanych islamistów.


Nie pomagajmy temu potworowi zwyciężyć i realizować swojego planu. Nie rozpowszechniajmy haseł przeciwstawiających islam chrześcijaństwu, ponieważ tak właśnie stawia sprawę ISIS. Jeżeli dalej będziemy powielać głośno taką retorykę, będzie to dla niego prezent z nieba!

Uderzenie w symbole

To jest wojna całej cywilizowanej ludzkości z powołującymi się na religię muzułmańską bandytami. Islamista to działacz polityczny z imieniem Allaha na ustach, muzułmanin zaś to zwykły człowiek, który marzy o pracy, polepszeniu swej sytuacji materialnej, podróżach, samochodzie dla rodziny.

Celem terroru we Francji jest wywołanie wrogich nastrojów wobec muzułmanów, aby nie integrowali się oni z gospodarzem – Europą, wtedy będą budować swoje małe, przeniknięte ideologią ekstremistyczną enklawy etniczno-religijne, w których będą formowali się nowi zwolennicy ISIS. I to jest źródło sukcesów Państwa Islamskiego!

Przypomnijmy tu, że celem Al-Kaidy w USA w 2001 roku było zniszczenie wizerunku mocarstwa. Dlatego uderzyła w dwa symbole tego państwa: siły, czyli Pentagon, oraz potęgi finansowej, czyli World Trade Center. Stąd taki, a nie inny wybór tych obiektów dokonany przez zamachowców.

Kiedy wyznawcy Allaha nie integrują się z Europejczykami, korzysta na tym ISIS

Natomiast wydarzenia z 13 listopada 2015 roku we Francji pokazują nam coś innego. ISIS wybrało Francję jako symbol świeckości. Był to atak na wyjątkową pod względem historycznym francuską laickość, na wolność słowa. Wcześniejszy atak na „Charlie Hebdo" został przeprowadzony według tego samego klucza. Strzały padły w kierunku redakcji, a nie znajdujących się w pobliżu budynków państwowych czy biura administracji publicznej.

Aby zrozumieć cel, jaki przyświecał ISIS w ataku na „Charlie Hebdo", trzeba wziąć pod uwagę dwa czynniki. Pierwszy jest jakościowy. Chodzi o miejsce zdarzenia. ISIS doskonale wie, jakie znaczenie mają dla Francuzów zamachy w miejscach oddziałujących na współczesną kulturę (teatr, kino, sztuka). Do tego dochodzi czas wydarzenia. Piątkowe ataki terrorystyczne pokazują nam, że ISIS dokładnie zaplanowało zamach tuż przed szczytem państw G20 w Turcji oraz przed wyruszeniem francuskiego lotniskowca „Charles de Gaulle" na wojnę z Państwem Islamskim w Syrii.

Drugi czynnik jest ilościowy. Zabicie jak największej liczby niewinnych osób doprowadzi do tego, że ponownie zacznie działać mechanizm walki o przetrwanie. Ludzie będą się łączyć w grupy jednolite rasowo oraz religijnie. Gdy będziemy do tego dopuszczali, ISIS będzie wygrywało.

To zagraża integracji i powoduje, że odrzucone przez Europejczyków grupy mniejszości muzułmańskiej stają się łatwym łupem dla ISIS, które wykorzystuje ów wskazany wyżej mechanizm i nakłania je do przejścia na swoją stronę.

Rak cywilizacji

Państwo Islamskie jest jak choroba zakaźna. Jego funkcjonowanie także przypomina raka, chorobę, na którą nie mamy cudownych leków, ale istnieją sposoby walki z nią. Im szybciej się dowiemy, że dolega nam ta choroba, tym skuteczniej zmniejszymy ryzyko jej rozpowszechniania. Choć rak nie jest wirusem, to działa tak jak on.

Terroryzm żywi się ropą naftową, którą kupujemy na stacjach benzynowych. W czasie wojny ZSRR z mudżahedinami w Afganistanie Stany Zjednoczone, aby utrudnić życie Sowietom, postanowiły przeprowadzić do tego kraju dżihadystów z Egiptu, Arabii Saudyjskiej, Algierii itd. Ten sam mechanizm Amerykanie zastosowali już wcześniej wobec Iranu, gdy wybuchła w nim w roku 1979 rewolucja. Do wyboru były dla nich dwie grupy: jedna świecka – komuniści, druga religijna – szyici. Amerykanie zastosowali taktykę, która wydawała mi się mniejszym złem: wybrali ajatollaha Chomeiniego.

Sojusznikiem USA na Bliskim Wschodzie jest Arabia Saudyjska, która według amerykańskich źródeł informacyjnych w ostatnich 30 latach wydała około 70 mld dol. na budowanie szkół i meczetów wahabizmu na całym świecie. W Anglii i Francji jest ich najwięcej.

W każdy piątek w Mekce imam głosi nienawiść wobec Żydów, chrześcijan, szyitów – całego świata uchodzącego za niewierny wobec Allaha – takiego, w który wierzą wahabici. Innymi słowy: życzy śmierci tym wszystkich, którzy nie są wyznawcami – jak twierdzą wahabici – jedynej prawdziwej wersji islamu.

A jak na to reaguje Zachód? W ogóle nie reaguje. To nie jest żadna teoria spiskowa, lecz efekt współpracy Zachodu z Arabią Saudyjską. Eksperci tłumaczą tego typu relacje próbą utrzymania równowagi na rynku ropy.

Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan, który jest uważany przez przywódców Zachodu za umiarkowanego islamistę, odgrywa z kolei rolę nacjonalisty wspomagającego ISIS. Ma on bowiem problem z Kurdami. Obawia się, że likwidacja ISIS doprowadzi do stworzenia państwa kurdyjskiego w tym regionie. Żeby zaś zlikwidować Państwo Islamskie, należałoby usunąć polityczną przyczynę jego powstania oraz jego sponsorów, którymi są sojusznicy Zachodu: Arabia Saudyjska i Katar.

Dziś świat jest skomplikowany jak nigdy dotąd, więc nasze bezpieczeństwo zależy od działań na wszystkich kontynentach. Warto przywołać słowa, które wypowiedzieli Niemcy po II wojnie światowej: „Never alone and never again".

Autor jest politologiem, doktorantem na Uniwersytecie Warszawskim. Pochodzi z Iraku

A tak na Francję jest atakiem na świeckość – wartość łączącą się z najlepszymi cechami ludzkimi. To atak na Voltaire'a, na piękno, na rewolucję francuską. Ale nie pozwólmy wrogowi salwować się skokiem do wody, bo bynajmniej się w niej nie utopi.

Wodą jest Europa. 13 listopada 2015 roku ISIS straciło Sinjar – miasto jezydów na północy Iraku. Wcześniej potwór ten stracił kilka innych irackich miast, które zdobył w ubiegłym roku. Taktyka Państwa Islamskiego – do którego kierownictwa dotarło, iż nie ma ono szans dłużej się utrzymać – polega na tym, że zaczyna szukać nowych zwolenników, ale tym razem w Europie, ponieważ – według ISIS – Europa walczy z religią muzułmańską. W ten sposób ów byt polityczny uzyska poparcie nowych sfrustrowanych islamistów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?