Rosja ugina się pod ciężarem sankcji

Kreml będzie gotów zrobić wiele, aby odbudować swoje kontakty gospodarcze z Zachodem. Jednak z pewnością nie zastosuje się do wszystkich oczekiwań Waszyngtonu – piszą eksperci amerykańskiego think tanku.

Aktualizacja: 05.10.2015 13:52 Publikacja: 04.10.2015 22:03

Władimir Putin chce wykorzystać swoje wpływy w Syrii, aby zmusić Baracka Obamę do rokowań w sprawie

Władimir Putin chce wykorzystać swoje wpływy w Syrii, aby zmusić Baracka Obamę do rokowań w sprawie sankcji

Foto: PAP/EPA

Niskie ceny energii i sankcje ekonomiczne zaczynają na serio ciążyć gospodarce Rosji – do tego stopnia, że Kreml już umieszcza złagodzenie sankcji na liście najważniejszych zadań politycznych na przyszły rok. Posunięcia Zachodu zaprojektowano z myślą o długoterminowym sabotowaniu działań Moskwy: sankcje energetyczne mają na celu storpedowanie długofalowych projektów rozwojowych w rodzaju pozyskiwania zasobów szelfu arktycznego i budowy podziemnych zbiorników gazu.

Rosja w największym stopniu jest jednak zaniepokojona sytuacjami, w których opóźnienie w realizacji kluczowych projektów w połączeniu z ograniczeniami finansowymi nałożonymi na rosyjskie przedsiębiorstwa oraz zachodnie firmy prowadzące interesy w Rosji może spowodować nieodwracalne szkody dla gospodarki w niezbyt odległej przyszłości.

Ograniczony dostęp do technologii

Warto również wziąć pod uwagę zwiększającą się liczbę oznak zapowiadających tendencje zniżkowe w gospodarce światowej. Również ceny ropy naftowej, które od początku kryzysu ukraińskiego spadły o ponad połowę, w dającej się przewidzieć przyszłości pozostaną na niskim poziomie, a niewykluczone, że jeszcze ulegną kolejnemu obniżeniu.

Ujmując to najprościej, elity rosyjskie zaczynają sobie uświadamiać, że nie są w stanie dłużej stawiać czoła sankcjom w dotychczasowy sposób, tym bardziej że nadchodzących pięć lat i tak będzie niełatwym czasem dla gospodarki rosyjskiej.

Sankcje doprowadziły już do opóźnienia realizacji kilku projektów długo- i średnioterminowych. 15 września 2015 r. wysoki rangą urzędnik Ministerstwa Energetyki dał do zrozumienia, że się nie spodziewa, by podjęto prace wiertnicze na Morzu Arktycznym prędzej niż w początku trzeciej dekady XXI wieku. Co prawda ExxonMobil i Rosnieft rozpoczęły wiercenia na Morzu Karskim w sierpniu ubiegłego roku, ale miesiąc później Stany Zjednoczone zdecydowały się na zintensyfikowanie sankcji, zmuszając ExxonMobil do całkowitego zarzucenia projektu.

Zamrożenie dotychczasowego harmonogramu tych projektów oznacza zaś w konsekwencji, że pierwsze uzyski ze złóż pojawią się nie prędzej niż po roku 2055 zamiast, jak planowano, w krytycznych dla gospodarki Rosji latach 2020–2025. Co więcej, obowiązujące już sankcje znacząco ograniczyły dostęp Rosji do nowych technologii pozyskiwania gazu ziemnego i ropy naftowej ze złóż łupkowych. Tymczasem – w miarę jak wyczerpywane są kolejne zachodniosyberyjskie złoża roponośne uruchomione w czasach sowieckich – Rosja potrzebuje doinwestowania, poważnego skoku technologicznego i uzyskania dostępu do nowych zasobów, chociażby po to, by utrzymać obecny poziom produkcji.

Ograniczenia w dziedzinie finansowania i inwestycji dotknęły też poważnie kilku kluczowych projektów średnioterminowych. Przedsięwzięciu koncernu Novatek, który planował uruchomienie terminali skroplonego gazu ziemnego (LNG) na półwyspie Jamal, odmówiono możliwości korzystania z długoterminowych kredytów dolarowych. Tym samym udziałowcy całego projektu – Novatek (60 procent udziałów), Total (20 procent) i China National Petroleum Corp. (CNPC) (20 procent) – zmuszeni byli się ubiegać o znacznie poważniejszy, niż pierwotnie planowano, chiński wkład finansowy. Novatek ostatecznie się zgodził na sprzedanie 9,9 procent udziałów „China Silk Road Fund" 3 września, podczas wizyty rosyjskiego prezydenta Władimira Putina w Chinach.

Jednak w obliczu spowolnienia gospodarki chińskiej Pekin również stał się bardziej rygorystyczny niż dotąd, jeśli chodzi o swoją zagraniczną strategię inwestycyjną. To zaś oznacza, że możliwości zdystansowania się Rosji do Zachodu i odwołania do inwestorów chińskich w celu zrównoważenia rygorów sankcji stają się mocno ograniczone. Również realizacja zawartego jeszcze w 2014 roku kontraktu Gazpromu z CNPC, w ramach którego ten pierwszy świadczyć miał dostawy gazu za pośrednictwem sieci gazociągów „Potęga Syberii", napotkała trudności ze względu na niechęć strony chińskiej do opłacania dostaw gazu z góry; tymczasem Gazprom potrzebował tych środków, by sfinalizować budowę sieci gazociągów.

Skąpiec na Kremlu

Sankcje mają również poważny wpływ na rosyjski sektor finansowy. Rzecz jasna, nie były one jedyną przyczyną zapaści rubla i trudności, jakich doświadcza rosyjska bankowość, z pewnością jednak stały się dodatkowym, bardzo poważnym obciążeniem dla gospodarki zmagającej się już z konsekwencjami spadku cen paliw.

Biorąc pod uwagę, że ceny paliw są w zasadzie poza kontrolą Rosji (podobnie zresztą jak wszystkich pozostałych podmiotów politycznych), Moskwa musi szukać rozwiązań gdzie się da. Teoretycznie państwo z pokaźnymi rezerwami finansowymi może wykorzystać je do zrównoważenia spadku dochodów budżetowych wynikającego z niższych niż dotąd cen ropy naftowej: taką praktykę stosuje zarówno Arabia Saudyjska, jak i wiele innych państw-producentów ropy.

W przypadku Rosji jednak niepewność w kwestii długości trwania sankcji czyni z Kremla niemal skąpca, który usiłuje zachować swoje zasoby finansowe na wypadek, gdyby sytuacja gospodarcza kraju miała się w przyszłości pogorszyć. Należy się więc spodziewać, że Moskwa będzie ograniczać swoje zaangażowane w wiele długoterminowych projektów rozwojowych, jak plany modernizacji sił zbrojnych lub gigantyczne projekty energetyczne w rodzaju Turkish Stream, Nord Stream II czy system gazociągów „Potęga Syberii".

Rosja ma również ograniczoną zdolność do wypracowania adekwatnej odpowiedzi na sankcje Zachodu. Możliwe kontrsankcje Moskwy okazują się albo mocno przerysowane (za taki uznać można projekt ograniczenia dostaw surowców energetycznych do Europy), albo nieposiadające odpowiedniej wagi (nałożenie embarga na import owoców z Europy). Nie są w żaden sposób „proporcjonalne" do pierwotnych sankcji – tym samym okazują się nieskuteczne. Obecnie można zauważyć dążenie Rosji do stworzenia okoliczności, w których możliwe byłoby wstrzymanie, złagodzenie lub zawieszenie sankcji, nawet jeśli dochodzenie do tego miałoby się okazać długotrwałe.

Karty przetargowe

Na Ukrainie zawieszenie broni między siłami ukraińskimi a wspieranymi przez Rosję separatystami utrzymało się we wrześniu w mocy, a spotkanie ministrów spraw zagranicznych Rosji, Ukrainy, Niemiec i Francji, do którego doszło w połowie miesiąca, stwarza szanse na osiągnięcie przez nich rychłego porozumienia w kwestii wycofania z Ukrainy broni ciężkiej.

Francja – do pewnego zaś stopnia również Niemcy – zaczęła rozważać ewentualne złagodzenie sankcji skierowanych przeciw Rosji, choć nie podjęto jeszcze w tej kwestii żadnych decyzji. Rosja pracuje nad stworzeniem odpowiednich warunków politycznych do ugłaskania szefów dwóch najważniejszych państw Unii Europejskiej, licząc na to, że jeśli Europejczycy gotowi będą złagodzić sankcje, Stany Zjednoczone również mogą się na to zdecydować.

Jednocześnie Rosja na coraz większą skalę angażuje się w Syrii. Mimo że wspieranie Baszara al-Asada i przedłużanie zdolności lojalnych wobec niego sił do stawiania oporu rebeliantom wydaje się sprzeczne z interesami Zachodu, działania takie do pewnego stopnia pokrywają się z intencjami USA i UE: rosyjskie wsparcie stwarza syryjskim siłom rządowym większe możliwości prowadzenia walki z Państwem Islamskim.

Nie należy jednak zapominać, że Rosja stara się zarazem umocnić swoją pozycję w kryzysie syryjskim w nadziei, że da jej to pewien wpływ na zachowania Stanów Zjednoczonych. Moskwa posiada niewiele kart przetargowych, którymi mogłaby zagrać z Waszyngtonem, ale silna pozycja w Syrii może wystarczyć do nakłonienia USA, by zasiadły do stołu rokowań.

Mimo że rozmowy między Rosją i USA – niezależnie od tego, czy dotyczyłyby Ukrainy, Syrii czy sankcji – w znacznej mierze znalazły się w impasie, amerykański sekretarz stanu John Kerry i rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow nadal pozostają w roboczym kontakcie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni rosyjscy dyplomaci niemal codziennie podkreślali, że Putin jest zainteresowany spotkaniem z prezydentem USA Barackiem Obamą i że to strona amerykańska wysyła sprzeczne sygnały. W ubiegłym tygodniu Biały Dom oświadczył, że Obama jest gotów rozmawiać z Putinem „jedynie wówczas, jeśli będzie to służyć naszym [amerykańskim] interesom".

Moskwa skupia się jednak przede wszystkim na własnych interesach, co oznacza podjęcie z USA rozmów na temat złagodzenia sankcji. Niedawne obrady Zgromadzenia Ogólnego ONZ mogą stanowić ważną wskazówkę w kwestii tego, na jak daleko idące ożywienie dialogu z Rosją mogą sobie pozwolić Stany Zjednoczone. Kerry i Ławrow spotkają się tak czy owak – pytanie, czy Rosja jest w stanie przekonać Obamę do podjęcia raz jeszcze rozmów z Putinem.

Putin gotowy na kompromis

Głównym celem Moskwy w najbliższych dwóch latach jest złagodzenie, jeśli nie zniesienie, sankcji i gotowa jest w tym celu sięgnąć po wszelkie możliwe środki – w tym daleko idące koncesje na Ukrainie i w Syrii – by ukazać się jako państwo otwarte na kompromis. Unia Europejska mogłaby – czysto teoretycznie – znieść część ograniczeń handlowych już w styczniu 2016 roku, kiedy to upływa termin obecnie obowiązujących sankcji. Rosja skupia się w tej sytuacji na zniesieniu sankcji amerykańskich w perspektywie najbliższych dwóch lat.

Nawet w sytuacji gdy Rosja zdecydowana jest na działania prowadzące do zniesienia sankcji, z pewnością nie zastosuje się do wszystkich wymagań Waszyngtonu. Moskwa będzie usiłowała zachować swoje wpływy na wschodzie Ukrainy i za wszelką cenę torpedować wszystko, co uważa za dążenia NATO do okrążenia Rosji.

Z całą pewnością obecne sankcje uderzają w państwo Putina coraz dotkliwiej i Moskwa gotowa jest na użycie swoich ograniczonych środków, by zapewnić sobie ich złagodzenie na każdej możliwej płaszczyźnie. Nietrudno jednak wyobrazić sobie ustępstwa, na które nie pójdzie.

—tłum. Małgorzata Urbańska

Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem