Orzeł Biały dla Gombrowicza

Nie oddawajmy autora „Trans-Atlantyku" lewicy. Czyż jego poglądy na Europę nie pokrywają się z tym, co dzisiaj głosi prawica? – pyta publicysta.

Aktualizacja: 18.08.2015 21:04 Publikacja: 17.08.2015 22:00

Krzysztof Kłopotowski

Krzysztof Kłopotowski

Foto: Fotorzepa/Michał Sadowski

Możliwość objęcia rządów przez Prawo i Sprawiedliwość jesienią budzi panikę w pewnej części środowisk artystycznych. To zrozumiałe. Jeśli powstanie rząd PiS, to zażąda od artystów, których finansuje państwo, poczucia odpowiedzialności za wspólnotę narodową. Wielu z nich ma wobec tej wspólnoty poważne wątpliwości. Obecnie wyraża je bez skrępowania. Natomiast obawia się podważać internacjonalne dogmaty liberalne, które PiS chce odrzucać.

Modus vivendi

Prezydent Andrzej Duda może i powinien w tej sprawie zabrać głos. Okazją niechby się stało pośmiertne nadanie Witoldowi Gombrowiczowi Orderu Orła Białego w Święto Niepodległości 11 listopada już w tym roku. To pisarz, który wychował parę pokoleń centrolewicowej inteligencji polskiej i części prawicy. Artysta o ostrym spojrzeniu na naszą niedojrzałość równoważoną przez marzenia o wielkości wiodące do tragicznych i tragikomicznych skutków. Mądrzejsza prawica powinna znaleźć modus vivendi z twórczością jednego z najwybitniejszych rodaków XX wieku.

Gdyby Gombrowicz żył dłużej, prawdopodobnie otrzymałby literacką Nagrodę Nobla. Przegrał jednym głosem do rywala w roku swej śmierci, w wieku 65 lat. Nobla otrzymał potem Czesław Miłosz. Mimo to część polskiej prawicy rozpętała piekło z powodu pochówku tego pisarza w narodowym panteonie – kościele na Skałce w Krakowie. Zarzucano mu ciężkie oskarżenia wobec Polski. Nie wierzył w ideę niepodległości, przypisując Piłsudskiemu słowa „koło historii wstrzymałem na chwilę". Zarzucano mu niewybaczalną zdradę z powodu pracy dla komunistów po roku 1945. To moim zdaniem dowodziło zaślepienia. Świadczyło o braku pojęcia, że wielka literatura i sztuka często powstają z poczucia osobistej winy twórcy.

Wina szczęśliwa

Miłosz okupił z nawiązką swą apostazję. Opisał oddziaływanie komunizmu na polską inteligencję w „Zniewolonym umyśle". Książka wywarła na czytelnikach wielkie wrażenie w kraju i duże na świecie. Gdyby jej autor nie kolaborował, nie poznałby komunizmu od środka. Był to więc przypadek „winy szczęśliwej", wiodącej do większego dobra. Poza tym to przecież wybitny myśliciel, poeta i eseista. Jak dobrze, że nie chciał losu „dwudziestoletnich poetów Warszawy" podniesionych „w czerwone niebo na tarczy eksplozji" w powstaniu warszawskim „płoszącym gołębie"! Martwi poeci nie myślą i nie piszą. Tego też nie może wybaczyć część prawicy, choć dzięki temu powstało dzieło nagrodzone najwyższą nagrodą świata. I najwyższym polskim odznaczeniem Orła Białego.

Miłosz i Gombrowicz spełnili się na emigracji. Ucieczką z Polski oddali narodowi przysługę, bo uzyskali dystans do naszej odwiecznej problematyki i wolność myślenia. Obaj zapłacili za to cenę poniewierki, Gombrowicz wysoką, o której pisze przejmująco w „Dzienniku". Gdyby powrócił do Polski, to nie powstałoby arcydzieło diariusza pisarskiego z paru powodów: ani nie mogłoby być publikowane na bieżąco, wchodząc w często namiętny dialog z czytelnikami, ani autor nie miałby dostępu do pobudzających lektur z racji komunistycznego embarga na wolne słowo z Zachodu. Także nie powstałby „Trans-Atlantyk", to arcydzieło gawędy staropolskiej napisane dwa stulecia po zmierzchu gatunku, ironiczne wobec polskości, skandaliczne obyczajowo i wyzywające ową straszną tyradą przeciwko Polsce: „A płyńcież wy, płyńcież Rodacy do Narodu swego! Płyńcież do Narodu waszego świętego chyba Przeklętego! Płyńcież do Stwora tego św. Ciemnego, co od wieków zdycha a zdechnąć nie może! Płyńcież do Cudaka waszego św., od Natury całej przeklętego, co wciąż się rodzi, a przecież wciąż Nieurodzony! Płyńcież, płyńcież, żeby on wam ani Żyć, ani Zdechnąć nie pozwalał, a na zawsze was między Bytem i Niebytem trzymał...".

Wyzwolenie z wtórności

Jest tu moim zdaniem trafna diagnoza beznadziejnej sytuacji Polski. Na szczęście straciła aktualność po wejściu do Unii Europejskiej pół wieku po napisaniu tych przekleństw.

Z kolei Miłosz jeszcze w roku 1991 oświadczył, że „dla Polski nie ma miejsca na ziemi". Nie wiedział, że za kilkanaście lat znajdziemy się w Unii. Ten problem został więc rozwiązany dla obu wielkich pisarzy. A jakże aktualne jest to, co Gombrowicz miał do powiedzenia o miejscu Polski w Europie: „Jeden z naszych wielkich problemów naszej kultury to – przeciwstawienie się Europie. Nie będziemy narodem prawdziwie europejskim, póki nie wyodrębnimy się z Europy – gdyż europejskość nie polega na zlaniu się z Europą, lecz na tym, aby być jej częścią składową – specyficzną i nie dającą się niczym zastąpić. (...) tylko przeciwstawienie się Europie, która nas stworzyła, może sprawić, że staniemy się w końcu kimś ... o własnym życiu". Czyż nie to samo głoszą prawicowi eurosceptyczni politycy i publicyści?

A oto kierunek dla polskiej sztuki, który mogłaby poprzeć roztropna prawica narodowa, jeżeli znajdzie się jesienią u władzy: „Nie traćcie czasu na pościg za Europą – nigdy jej nie dogonicie. (...) Uderzcie raczej w sztukę europejską, bądźcie tymi, którzy demaskują, zamiast podciągać się do cudzej dojrzałości, spróbujcie raczej ujawnić niedojrzałość Europy. Postarajcie się zorganizować wasze prawdziwe odczuwanie, aby uzyskało byt obiektywny w świecie, znajdźcie teorię zgodną z waszą praktyką, stwórzcie krytykę sztuki z waszego punktu widzenia, stwórzcie obraz świata, człowieka, kultury, który by był zgodny z wami".

Jest to wezwanie do wyzwolenia z wtórności. Apel o tworzenie autentycznie polskiej formy. Ale tego nie można osiągnąć bez krytyki postaw narodowych, nawet tak drastycznej jak w „Trans-Atlantyku".

Częścią polskiej tożsamości jest katolicyzm, zdaniem wielu Polaków, także niewierzących. Co na to ateista Gombrowicz? „Faryzeusze! Jeśli katolicyzm stał się wam potrzebny, to zdobądźcie się na nieco więcej powagi i spróbujcie szczerze zbliżyć się do niego". Trapi go jednak pytanie: „Jak mamy porozumieć się z kimś, kto wierzy, chce wierzyć i nie dopuszcza do siebie innej myśli, jak tylko tę, której dogmat nie wsadzi na indeks?". Ten problem również został rozwiązany od czasu powstania „Dziennika".

Jeśli ktoś ma dobrą wolę, znajdzie porozumienie, różnie interpretując treści wiary. Wierzący widzi w nich rzeczywistość materialną, natomiast niewierzący symboliczną. Jeden i drugi może używać tych samych pojęć, pozostając we wspólnocie kultury. Dla światłego niewierzącego pojęcia religijne wcale nie są – proszę wybaczyć – jakimś zabobonem, lecz wyrażają najgłębsze treści psychiczne. Jest to podejście gnostyckie C.G. Junga, wpływowego wśród centrolewicowej elity intelektualnej psychiatry i myśliciela.

Nie czekając na Junga

Kościół natomiast odrzucił gnozę już na samym początku jako zbyt wymagającą wobec wiernych. Teraz będzie mu lepiej porozumieć się z twórcami na gruncie psychologii głębi. Gombrowicz zresztą, nie czekając na Junga, poświęcił Kościołowi wiele ciepłych słów.

Nie oddawajmy przeciwnikom tego pisarza. Nadając mu Order Orła Białego, prezydent Andrzej Duda udowodni, że prawica może być mądrzejszą matką. Kocha nie tylko synów, których Polska wysłała w swojej obronie do więzień, na barykady, na śmierć. Kocha również tych, którzy jej się wymknęli, aby wybić się w świecie.

Autor jest krytykiem filmowym związanym z TV Republika

Możliwość objęcia rządów przez Prawo i Sprawiedliwość jesienią budzi panikę w pewnej części środowisk artystycznych. To zrozumiałe. Jeśli powstanie rząd PiS, to zażąda od artystów, których finansuje państwo, poczucia odpowiedzialności za wspólnotę narodową. Wielu z nich ma wobec tej wspólnoty poważne wątpliwości. Obecnie wyraża je bez skrępowania. Natomiast obawia się podważać internacjonalne dogmaty liberalne, które PiS chce odrzucać.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem