Wybór Adama Bodnara na rzecznika praw obywatelskich przez Sejm, dokonany z inicjatywy Platformy Obywatelskiej, ma symboliczny charakter. Oto partia należąca do Europejskiej Partii Ludowej, skupiającej europejskie ugrupowania centroprawicowe, wysunęła na urząd rzecznika praw obywatelskich z pewnością bardzo dobrego prawnika, ale człowieka o zdecydowanie lewicowych przekonaniach.
Trzeba powiedzieć mocniej: w polskich realiach poglądy Adama Bodnara na temat dopuszczalności małżeństw homoseksualnych i ich prawa do adopcji dzieci mają charakter skrajny. Byłoby w pełni zrozumiałe, gdyby kandydaturę Adama Bodnara wysunęło ugrupowanie Janusza Palikota albo SLD (co faktycznie także się stało). Ale PO?
Zwieńczenie ewolucji
Decyzja tej partii mogłaby wydawać się tym bardziej zaskakująca, że profesor Irena Lipowicz, dotychczasowy rzecznik praw obywatelskich, wybrana na to stanowisko z inicjatywy PO, była w tej roli wysoko oceniana i nic nie stało na przeszkodzie, aby pełniła swój urząd przez drugą kadencję. PO wolała jednak udzielić poparcia kandydatowi o poglądach zdecydowanie lewicowych niż kandydatce o poglądach umiarkowanych.
Jednak, po dokładniejszej analizie, należy przyjąć, że decyzja PO nie powinna zaskakiwać. Można ją uznać za logiczne zwieńczenie wyraźnej ewolucji, jaka nastąpiła w PO w kwestiach światopoglądowych i aksjologicznych od czasu przejęcia jej kierownictwa przez premier Ewę Kopacz. Wbrew deklaracjom liderów PO z jej początków to ugrupowanie nigdy nie wypracowało w sferze ideowej konserwatywno-liberalnej syntezy.
Jednak pod rządami Donalda Tuska PO na ogół unikała forsowania tematów, które byłyby trudne do przyjęcia dla jej konserwatywnego skrzydła, a przede wszystkim jej wyborców o takich właśnie przekonaniach. A tych było bardzo wielu, gdyż po wyborach parlamentarnych 2005 roku PO stała się przede wszystkim anty-PiS-em. Wizja budowania IV Rzeczypospolitej razem z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin oraz metoda rządzenia stosowana przez Jarosława Kaczyńskiego w latach 2006–2007 działały na korzyść PO.
Jej elektorat był zróżnicowany, ale znaczną jego część stanowili ludzie o poglądach konserwatywnych i prawicowych. Ewa Kopacz na ogół starała się kontynuować linię polityczną swego poprzednika, jednak z jednym bardzo znaczącym wyjątkiem. Zerwała z jego ostrożnością w kwestiach światopoglądowych i aksjologicznych.