Podczas spotkania nasza reprezentacja zafundowała nam - chronologicznie - euforię, znudzenie, horror i wreszcie, tuż przed gwizdkiem, ponownie euforię bo Lewandowski wyciągnął nogę tam gdzie powinien i z kompromitacji zrobił remis.

“Ten mecz zaczął się jak w bajce i tak też się skończył, ale po drodze Polacy zostali strąceni do piekła” - pisze “Rzeczpospolita” w relacji z Glasgow (“Ta ostatnia minuta”). I niestety mówi prawdę o polskich piłkarzach prosto w oczy: “Ani przez chwilę Polacy nie potrafili tak naprawdę zepchnąć Szkotów do obrony, nie rzucili się na nich z determinacją. I wtedy, gdy wszystkim się wydawało, że nasi piłkarze bardzo skomplikowali sobie życie – zbłąkana piłka trafiła pod nogi Lewandowskiego, a ten zrobił swoje i sprawa znów jest prosta – niedziela może być nasza”.

“Horror szkocki” - pisze natomiast “Gazeta Wyborcza”. “To był w ogóle dreszczowiec pierwszych i ostatnich akcji, gwałtownie zmiennej dramaturgii, rozszarpywania kibicowskich nerwów. A nasi piłkarze stanęli na krawędzi, choć rozpoczęli od erupcji pozytywnej adrenaliny”. O dziwo “Wyborcza” uznała, że w tym meczu Polacy “byli lepsi, ale nie dali rady złamać Szkotów”.

To nie koniec piłkarskiego horroru. W organizacjach piłkarskich zwroty akcji są nie mniej dramatyczne niż na boisku. Szef FIFA Sepp Blatter pociągnął na dno szefa UEFA Michela Platiniego. Jak pisze “Rzeczpospolita” obaj zostali zawieszeni przez Komisję Etyki FIFA na 90 dni. “W praktyce oznacza to wykluczenie ze sportowego życia. Platini przestał być kandydatem na nowego szefa FIFA (wybory w lutym). Tymczasowym zarządcą FIFA został Kameruńczyk Issa Hazatou, też kilka lat temu zamieszany w korupcję” - pisze gazeta w materiale “Blatter topi Platiniego”.

A co oprócz piłki?
Eksperci, po ogłoszeniu nobla literackiego, zajmują się teraz noblem pokojowym - będzie ogłoszony dziś (“Angela Merkel ma szanse na Nobla”). Listę faworytów otwierają Japończycy, którzy przeżyli atak atomowy na Nagasaki, papież Franciszek oraz pani kanclerz Angela Merkel. To zresztą budzi wśród samych Niemców spore zdziwienie. “– Wszystkiego można się spodziewać po komitecie, który przyznał nagrodę Jaserowi Arafatowi nie wiadomo za co czy Barackowi Obamie jedynie za przeprowadzenie kampanii wyborczej – mówi "Rz" prof. Werner Patzelt, politolog zbliżony do CDU. Nie wyklucza, że Merkel otrzyma Nobla, ale oznaczać to będzie, iż komitet w Oslo nadal pozbawiony jest poczucia rzeczywistości”.

Do tej listy “Wyborcza” dorzuca jeszcze kenijskiego ginekologa Denisa Mukwege, rosyjską "Nowają Gazietę", Snowdena i katolickiego księdza w Erytrei pomagającego uchodźcom z Afryki trafić do Włoch. “Laureata wytypować trudno, bo norweski komitet otrzymał aż 273 nominacje” - pisze gazeta.

Przewidywania i prognozy objęły też nobla ekonomicznego - choć prawdę mówiąc takiej nagrody nie ma. Jest Nagroda im. Alfreda Nobla z dziedziny ekonomii, którą w 1968 roku wymyślił sobie Bank Szwecji (z prawdziwymi Nagrodami Nobla nie ma wiele wspólnego). W tym roku bank nagrodzi zapewne amerykańskich ekonomistów zajmujących się teorią wzrostu gospodarczego (“Nobel z ekonomii za teorię wzrostu gospodarki?” - pyta “Rz”).

Sprawy krajowo-wyborcze zeszły trochę na drugi plan (bo najważniejsi politycy oglądali mecz). “Gazeta Wyborcza” opisuje plany PiS powołania dwóch województw - środkowopomorskiego oraz warszawskiego wykrojonego z Mazowsza.

Bardzo ciekawe są natomiast wyniki sondażu wśród czytelników “Gazety Wyborczej” dotyczący oczekiwań wobec polityków. Otóż zdaniem odbiorców tej gazety politycy powinni dokończyć reformę emerytalną i zlikwidować przywileje grupowe, opodatkować rolników, zlikwidować religię w szkole i ograniczyć umowy śmieciowe. Politycy nie powinni natomiast: wprowadzać euro, legalizować związków partnerskich w tym jednopłciowych i przyjmować emigrantów. I to wszystko zdaniem czytelników “Wyborczej”!

A na deser historia szpiegowska w “Rzeczpospolitej”. Oficer kontrwywiadu Robert R. został skazany za szpiegostwo. Sąd uznał, że ujawniał tajemnice swojej kochance - białoruskiej agentce Oldze.