Sprawa ustalenia własności jest o tyle prostsza, że od wojny to, co jest w pociągu, nie było przedmiotem handlu ani posiadania. Odpadają zatem trudne kwestie z ustaleniem, czy ktoś ich nie zasiedział. Taki problem występuje często, gdy skradzione dzieła są wprowadzone na rynek.
Jeśli w wagonach będzie np. złoto niemieckiego banku czy niemieckich instytucji prawnych, np. szkół czy bibliotek, to należy ono do państwa polskiego, które przejęło Ziemie Odzyskane wraz z majątkiem publicznym na podstawie traktatu poczdamskiego i powojennych polskich aktów: dekretu z 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich oraz ustawy z 6 maja 1945 r. o majątkach opuszczonych i porzuconych (DzU nr 17, poz. 97 ze zm.). Te akty mają także zastosowanie do niemieckich osób prawnych i obywateli, chyba że ich spadkobiercy wykazaliby, iż ich rodziny były ofiarami Trzeciej Rzeszy.
Pojawiają się głosy, że zawartość pociągu może należeć do Rosji jako następcy Związku Radzieckiego, w ramach tzw. reparacji, a więc odszkodowań powojennych. Adwokat Roman Nowosielski, zajmujący się odzyskiwaniem mienia przejętego w czasie wojny czy tuż po niej, uważa, że Rosja nie ma do tego żadnych podstaw. – Po pierwsze, ZSRR miał określony czas na zabranie reparacji (z terenu swojej okupacji), co uczynił z naddatkiem. Po drugie, to Polska była pod tym względem poszkodowana – tłumaczy.
Prywatne dla spadkobierców
Gdyby się natomiast okazało, że znalezione przedmioty należały do prywatnych osób, np. Rosjan, Polaków czy Żydów – niezależnie od ich obywatelstwa – to majątek przypada ich spadkobiercom. Jeśli chodzi o Żydów, to często trudno ustalić spadkobierców, gdyż ofiarą niemieckich zbrodni padały najczęściej całe rodziny. Wtedy w przypadku Żydów polskich ich spadkobiercą jest państwo polskie.
Tak samo byłoby z majątkiem, np. obrazami, należącym do osób prawnych, np. muzeów z państw okupowanych przez Niemcy – należałoby je im zwrócić. W ten sposób należałoby postąpić ze sławną Bursztynową Komnatą. Gdyby okazało się, że dar pruski dla cara zrabowany przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej jest w pociągu, trzeba by go oddać Rosji.
Państwo polskie przejęłoby też, ale na podstawie ustawy o mieniu opuszczonym (jakkolwiek by to brzmiało), własność osób prywatnych, których nie można ustalić (oraz ich spadkobierców). Nie zadziała tu zasada niedawno wprowadzona do prawa autorskiego o tzw. dziełach osieroconych – pozwala ona muzeom czy Bibliotece Narodowej sprzedawać uprawnienia do dzieł zaginionych autorów, a uzyskane w ten sposób tantiemy czekają na ich odnalezienie.