W tym przypadku kradzież była zuchwała. Pieniądze z OFE zwinięto ekspresowo ?– od skierowania projektu do Sejmu do podpisania ustawy przez prezydenta minęło niespełna pięć tygodni! Taki cud pracowitości normalnie przecież się nie zdarza... W dodatku, choć czasu było mało, udało się wynieść ponad połowę kasy! Czyli jednak mistrzostwo.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego mnie nie zaskoczył. ?W kluczowych sprawach, istotnych dla finansów publicznych, nasz sąd konstytucyjny często orzekał ostatnimi czasy „probudżetowo". Tak było m.in. w przypadku zlikwidowania prawa do wcześniejszych emerytur czy podwyższenia wieku emerytalnego. Podobnie – gdy na skutek pisanej na kolanie ustawy hazardowej budżetowi groziły roszczenia branży automatów do gier sięgające 6 mld zł. Takich przykładów jest więcej.

Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że Trybunał jest od pilnowania ustawy zasadniczej, a nie budżetu. Bo bez stabilności finansów publicznych nie ma mowy o ochronie wielu podstawowych wartości konstytucyjnych ?– choćby takich jak nasze bezpieczeństwo czy zdrowie.

Wiem jednak, że jeśli Trybunał Konstytucyjny zamieni się na dłuższą metę w Trybunał Budżetowy, efekty będą katastrofalne. Pogłębi się bowiem legislacyjne niechlujstwo i nieudolność rządzących. Po co bowiem przykładać się do zmian systemowych – np. w zakresie emerytur – skoro w razie potrzeby można buchnąć prywatną kasę? Potem wystarczy tylko trochę popłakać przed Trybunałem, odwołując się do jego odpowiedzialności za finanse państwa. Przecież dyżurny mąż opatrznościowy musi ratować rząd w opałach! To najkrótsza droga do legalizacji złodziejstwa w majestacie prawa.