Powoli do gry wracają budynki jednorodzinne, bo ich ceny spadły. Sprzedający – po latach oczekiwania na kupca – obniżyli swoje wymagania nawet o jedną trzecią, szczególnie gdy działka jest mała.

Niewielki dom pod Warszawą można mieć za około 400 tys. zł. W tej cenie da się też kupić przyzwoite trzy pokoje w centrum miasta. Nie ma jednak wielu rodzin, które szukałyby takich okazji.

Jak mówią pośrednicy, rodziny z dziećmi w wieku szkolnym raczej chcą sprzedać domy na peryferiach, by pogodzić pracę i naukę z dojazdami. Natomiast coraz częściej emeryci szukają dla siebie nowego miejsca do życia poza wielkomiejskimi osiedlami. Nie interesują ich jednak ani wille, ani domy mające powyżej 150 mkw.

Szukają budynków 100-metrowych, niekoniecznie nowych, ale i nie tych z lat 50. czy 60. ubiegłego wieku, kiedy to materiały, z których budowano, pozostawiały wiele do życzenia. Nie przeraża ich natomiast odległość do sklepu, nie potrzebują też przystanku autobusowego czy kolejki pod nosem. Mają czas i na drobne naprawy, i na zagospodarowanie podwórka.

Pośrednicy mówią, że emeryci z Warszawy coraz chętniej wyprowadzają się nie tylko 20–30 km od stolicy, ale także dużo dalej – na Warmię czy Mazury. Szczególnie ten pierwszy region kusi wyjątkowo niskimi cenami nieruchomości. Domy i mieszkania kosztują połowę tego co mieszkanie w Warszawie.